3 czerwca 2012

Demolka: Demolka (Oficyna Biedota, 2012)


Odczłowieczeństwo.

UFO, Obcy, eksperymenty, mutanty, potwory. Rakiety z Oriona. Apokalipsa. Utrata człowieczeństwa. Nie przypominam sobie żadnej płyty po polsku, która by w tak doskonały sposób oddawała obsesje twórców serialu „Z archiwum X” i wszystkich jego fanów.

Duet Demolka tworzą Grzegorz Fajngold, który ostatnio zaskakuje obecnością w całej masie różnych projektów (od punkowo-barokowych 19 Wiosen po electro-rockowe Już Nie Żyjesz) oraz Dziewczyna Rakieta, czyli Monika Cywińska. Głos Rakiety – agresywny, zaczepny, punkowy – wzorcowo dopasowuje się do nerwowych, rytmicznych podkładów Fajngolda. Takiego elektroniczno-punkowego grania nie było w PL odkąd zamilkły Mass Kotki.

Siłą tej płyty są teksty: skandowane, wykrzykiwane, cedzone, rzadziej śpiewane przez Dziewczynę Rakietę. Teksty, które potrafią zmrozić nawet największego sceptyka tematyki UFO. Kiedy słucham Ja/ nie ja, przed oczami stają mi obrazy z najlepszego i najbardziej przerażającego filmu o porwaniach przez Obcych – Uprowadzenie (Fire In The Sky). Pierwszy raz czuję tak silny impuls/ On wzywa mnie do odległych miejsc/ Tam ciało bezwładnie opada/ Wszędzie pojawia się biel/ Z każdym oddechem/ Przenika coraz głębiej/ Przestaję być człowiekiem/ Czymś innym staję się/ Jestem obiektem eksperymentu. Jeszcze tylko w jednym utworze brutalna siła słów przetwarza się na bezsilność słuchacza w tak wielkim stopniu: Dobiegam do drzwi/ Zamknięte/ Skanujący promień/ Nie udzielił zgody na wejście/ Zapłon silników/ Deformuje kask/ Plastik kapie/ Na ziemię, której nie będzie/ Nic nie rozumiem poza tym, że to miało zdarzyć się za nieskończoną liczbę lat/ Nic nie rozumiem poza tym, że kosmos zwija się/ Zwija się stąd (Kosmos). Na szczęście nie zawsze jest superpoważnie. W Święcie wiosny Monika ogłasza plagę rakiet z Oriona, a bohaterka piosenki prowadzi badania nad kopulacją stali. W Zing bang punk narrator odkrywa, że jest bohaterem komiksu, a po niebie płyną z obłokami dymki. Ale i tak konkluzja jest niewesoła. Czeka nas nowy, „lepszy” świat: Klony ludzi, biokomputery/ Satelity nad każdym metrem ziemi/ I rządy najbogatszych państw/ Od stóp do głów w czerni (Probówka, tekst napisał Marcin Pryt).

Muzycznie mamy do czynienia z charakterystycznym dla Fajngolda brzmieniem bezdusznych syntezatorów, znanym z jego solowego projektu Procesor Plus. Piosenkom nie można odmówić pewnej... hm, przebojowości? Zwłaszcza gdy Rakieta odkrywa w sobie duszę kobiety wampa (motoryczna Lina) i krzyczy niczym gwiazda synth popu z czasów mrocznego PRL-u (Zing bang punk), czy deklamuje prawie jak Kora w Luccioli (Probówka). Inne atrakcje? Bąbelkująca melodia wyłaniająca się z głębin deep techno w Święcie wiosny, pomruki trąbki z tłumikiem (gościnnie Ziut Gralak) w Linii, partie gitary (gościnnie Aleksander Gemel) w Szkarłatnym świcie, poszarpany śpiew kojarzący się z manierą Ramony Rey w zwrotkach Dziewczyny Rakiety, targająca nerwy łupanka w Kosmosie, erotyczno-spazmatyczne szaleństwo Osobliwości (nawiasem mówiąc gorąca osobliwość jest terminem astronomicznym, niekoniecznie synonimem penisa).

Demolka to płyta, która potrafi przestraszyć i rozśmieszyć jednocześnie. Z tym, że ewentualny śmiech i tak ugrzęźnie wam w gardle, gdy zdacie sobie sprawę, jak blisko jesteśmy od katastrofy. [m]
 
Strona zespołu: http://www.facebook.com/Demolkaduet

2 komentarze:

  1. wkradła się literówka, a właściwie cyfrówka: 19 Wiosen, nie 12

    OdpowiedzUsuń
  2. fajne są czasem takie dziwaki ;) ja ostatnio byłam na koncercie Łąki Łan - też dziwaki ;) pooozdrawiam! =)

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni