19 grudnia 2011

George Dorn Screams: Go Cry On Somebody Else's Shoulder (Ampersand Records, 2011)


Tytuł trzeciej płyty Dżordżów wyraźnie wskazuje, co zespół sądzi o opiniach, że nowe nagrania nie są już tak ekscytujące jak te ze Snow Lovers Are Dancing czy O'Malley's Bar.

Za nowym wydawnictwem nie stoją już wielkie nazwiska. Kompozycje nie przechodziły przez złote rączki uznanego i zachodniego producenta. Czy to słychać? Chyba nie. Zespół postanowił uspokoić się, postawił na piosenkowość i zanurzenie w melancholijnym shoegazie. A muzycy grając ze sobą już pięć lat nie popełniają kardynalnych błędów, które należałoby poprawiać.

Go Cry On Somebody Else's Shoulder to bardzo równa płyta. Chyba nawet zbyt równa. Bydgoszczanie na swoim poletku są erudytami i nie sądzę, że byliby w stanie nagrać coś kiepskiego. Po tym można poznać klasę zespołu - czego by się nie tknęli od razu czuć odpowiedni ciężar gatunkowy. Ciężko odmówić muzykom inteligencji w tworzeniu poszczególnych części składowych utworów. Nie ma tu miejsca na pójście na łatwiznę, nie uświadczymy gimnazjalnych zagrywek czy topornych rozwiązań melodycznych. Teorię post-rockowego i sheogaze’owego grania Dżordże mają w jednym paluszku. Mają także talent do wytwarzania z gitar chłodnych, intrygujących światów. Jedyną rzeczą, której na płycie zabrakło, to dynamika.

Mam wrażenie, że osiem kawałków na najnowszym albumie to (mówiąc kolokwialnie) jeden przewlekły katar. Zgoda, ileż można budować ścian dźwięków, ale najnowsze kompozycje za bardzo się leją. Większość z nich utrzymanych jest w tym samym tempie i tonacji. Tak było i na poprzednich płytach, ale tam zdarzały się kompozycje, które przełamując stężały nastrój dodawały albumom zapamiętywalnego kontrastu. Słuchając Go Cry... ciężko wyróżnić konkretny numer. Każdy ma swoje znaki charakterystyczne, wielowarstwowe tła i niebanalne pomysły aranżacyjne. Nie ma za to ciszy. A szkoda.

Najjaśniejsze punkty albumu? Z pewnością Silence's Gettin' Bigger. To chyba jedyny utwór, w którym Magda Powalisz jest cudownie kobieca, a nie ukrytą za gitarowymi nakładkami smutną wokalistką. Takich problemów nie ma gościnnie śpiewający Kuba Ziołek. Facet kradnie każdą sekundę The Hour Of Ghosts i Water Under Bridges Rise, a zespół nie stara mu się przeszkadzać, grzecznie wydobywając z instrumentów oniryczne dźwięki. Aż ciśnie się na usta pytanie, czemu to Magda nie może dostać tak wyeksponowanej pierwszoplanowej roli? Zwraca także uwagę Alpha Coma, która jest zwyczajnie ujmująca, oraz Addicted To The Night Time. Ten drugi szczególnie zasługuje na uwagę ze względu na pobudzającą krążenie dozę niepewności, co dalej. Mamy sonic-youthowy gitarowy brud i kapitalne wyhamowania w refrenie. Miło posłuchać zespołowego hałasu bez łatki zimnych i niedostępnych wykształciuchów.

Bez większych problemów potrafię stworzyć sobie nastrój do wysłuchania Go Cry On Somebody Else's Shoulder. Zgaszone światło, ciepły koc, kubek herbaty w ręku. W specyficznych warunkach nowa płyta GDS wchodzi za jednym zamachem. Za to mocno obawiam się o kondycję koncertową nowych piosenek. Tam nie będzie łatwo je obronić. I mimo, że Dżordże największe ciśnienia mają już dawno za sobą, może się okazać, że do albumu numer trzy będzie najtrudniej przekonać tych mniej zdeklarowanych fanów. [avatar]

Strona zespołu: http://www.myspace.com/georgedornscreams

Przeczytaj też: O'Malley's Bar, Snow Lovers Are Dancing.

3 komentarze:

  1. po pierwszym przesłuchaniu miałem mieszane odczucia, ale stwierdzam że za każdym następnym jest coraz lepiej. to często syndrom dobrych płyt.
    mi ten brak "dynamiki" nie przeszkadza w ogóle. wręcz przeciwnie. na senno-zimową pogodę pasuje idealnie. najbardziej brakuje mi... następnego utworu co to powinien być po ostatnim.
    dla mnie 8 na 10. no może 7,5 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. polecam kupować płyty oryginalne lub/i czytać uważnie wkładki - w Water Under... śpiewa Łukasz Jędrzejczak

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam nic na swoją obronę. Niniejszym przepraszam obydwu wymienionych Panów za to faux-pas. [avatar]

    OdpowiedzUsuń