Hej, podobno BiFF grał na festiwalu w Opolu? Ktoś oglądał, ktoś wie, które miejsce zajęli?
Nie, nie, miało być inaczej. Na przykład tak: pewnie wielu z was słyszało w radiu wakacyjną popową piosenkę z wpadającym w ucho refrenem: Zatruj jak Ślązaka jodem/ Gdy z Chorzowa/ Samochodem jedzie latem do Darłowa. Pewnie wielu z was zastanawiało się: a cóż to u licha za dziwadło? Jak do tego podejść? Czy to aby nie zbyt komercyjne/przez/obciachowe? Dociekliwi doskonale już wiedzą, kto stoi za nowym/starym zespołem BiFF. Jego trzon stanowią Hrabia Fochmann znany z płyty, którą w dużej mierze stworzył, czyli Hajle Silesia – Pogodno gra Fochmanna, oraz Ania Brachaczek, która śpiewała na Pielgrzymce psów Pogodno, a wcześniej grała m.in. w Los Trabantos. Nie będziecie pewnie zdziwieni, jeśli znowu padnie nazwa pewnego zespołu na P. Z Pogodna pochodzi również sekcja rytmiczna BiFF-a. Czyżby więc Pogodno-bis? Cóż, mam nadzieję, że powtórki z rozrywki jednak nie będzie, bo styl Pogodna powoli przestaje być zabawny, a zaczyna być męczący.
BiFF ma już ponoć od cholery gotowych piosenek, a o płytę zabijają się wydawcy. Wszystko więc wskazuje na to, że nie ukaże się przez kolejne trzy lata. Nie, nie, tfu, tfu, tego im przecież nie życzę. Stan na dziś jest taki: płyta powinna wyjść w tym roku. A póki jej nie ma, posiłkujemy się majspejsem zespołu; kto wie, czy to nie ostatnia szansa usłyszeć to lepsze oblicze zespołu. Jakoś dziś trzymają się mnie żarty, o tak. Naprawdę warto posłuchać tych numerów – i darujmy sobie ogranego do znudzenia Ślązaka. Weźmy za to Jesienne drzewa. Piosenka jest uroczo chaotyczna i byle jaka (ach, jak oni genialnie udają spontan!), ale posłuchajcie tych wokalnych harmonii, tego prostego riffu, tych wesolutkich handclapsów. I must be waiting for the end of course/ I wolność jesienią/ For the end of course. Zaraźliwa jest ta melodia i świetnie się śpiewa ten refrenik razem z Anią. Przewiduję, że ta piosenka nie wejdzie na płytę:). Komunie dają już przedsmak tego, co wydarzy się na albumie. Folkowa melodyka, mantrowo powtarzany refren, trochę dysonansów i akcentów kowbojskich – jednym słowem przedsmak nadciągającego szaleństwa. I jeszcze Moja dziewczyna z nieco prowokacyjnym tekstem (miłość les?), muzycznie podróżująca w czasie w odległe lata 60. i 80. (dreampopowe refreny z płynącym basem i delikatnie rozmytym gitarowym tłem). Fajne.
I koniec słuchania. Pozostaje tylko czekać na dalsze ruchy BiFF-a. [m]
Strona zespołu: http://www.myspace.com/brachaczekifochmann
10 lipca 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Jaki jest przepis na dobrą piosenkę pop? Bardzo prosty. Wystarczy wziąć dwie szklanki fajności The B-52's, kostkę wrażliwości Belle &...
-
Mietall Waluś to specyficzna postać. Udało mu się kilka lat temu wstrzelić w rynek całkiem przebojową płytą zespołu Negatyw, wziął udział w ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Za oknem słońce jeszcze świeci, po różnych pogodowych sensacjach niby jest nawet ciepło, ale każdy podskórnie czuje już nadchodzącą jesień....
-
Zespoły „rockowopodobne” lubią swoją muzykę podszywać pod „mocne, rockowe granie” przypominające ciężkością klątwę spalenia mieszkania bą...
-
Stardust Memories porzucają covery i debiutują z autorskim materiałem. To będzie bardzo dobra płyta!
-
Anita Lipnicka tłumaczy americanę na język polski.
Pogodno męczące? Zależy dla kogo. Opherafolia buja mnie od miesięcy i bujać nie przestanie.
OdpowiedzUsuńTylko w Polsce miłość może być prowokująca...
OdpowiedzUsuń