9 czerwca 2010
Moanaa: Moanaa EP (wyd. własne, 2010)
Moanaa to szóstka post-metalowców z Bielska-Białej, która za sprawą debiutanckiej EP-ki ma szansę zaistnieć w szerszej świadomości fanów Neurosis, Pelican czy rodzimego Blindead.
To tylko 3 utwory i aż pół godziny skondensowanego grania. Należy rzecz jasna oczekiwać nieoczekiwanego. Jest growling oraz charkot przypominający odgłos zarzynanego bydła. Gitary tną masywnie zmuszając do obłąkanego headbangingu. Co chwilę muzycy raczą nas soczystym czadem i metalowym żarem. Ale są też typowo post-rockowe nerwowe wyciszenia pełne chorego piękna. Tak więc muzycy podstawy sludge'owego grania poznali w stopniu co najmniej przyzwoitym - ale podobnie jak w kuchni, potrawę zawsze można zarżnąć źle dobranymi proporcjami.
From Deepest Place rozwija się powoli, leniwie i nic nie zapowiada burzy. Około drugiej minuty wchodzi „norweski” growling i następuje rzeźnia. Finezji w tym mało, efekt jest nastawiony na głodnych hałasu słuchaczy. Ciekawiej robi się w drugiej części utworu za sprawą obłąkanej melorecytacji wokalisty Pavulona. Disappear też jest podporządkowany rytmicznemu machaniu włosami. Z głośników wylewa się wrzask, sekcja rytmiczna sunie z gracją nieokiełznanej lawiny błotnej. I podobnie jak w pierwszym kawałku - ciekawsze kombinowanie zaczyna się w drugiej połowie. Gitarzyści rozkręcają się, malują postapokaliptyczny klimat, a Pavulon pozbywa się szwedzkiej maniery krzyczenia.
I wreszcie Alight, numer który sprawił, że zdecydowałem się napisać tę notkę. Wciąż jest czad, brud i ciężar, ale także więcej wyobraźni i flirtu z post-rockiem. W „zwrotkach” nareszcie w większości słychać o czym śpiewa wokalista, a dzięki zastosowaniu pogłosu, wokal nabiera schizofrenicznego odcienia. A od 3.24 growl przybiera naprawdę ciekawą postać - to kapitalna linia melodyczna pełna pasji i bólu. Później jest jeszcze lepiej - chłopaki skrobią ciekawe riffy, gitary zgrabnie się przenikają; słychać, że muzycy ogarniają kompozycję nadając jej logiczny bieg. Szkoda tylko, że są fragmenty z czerstwą skandynawską manierą, które psują wypracowany efekt.
Ogólnie odnoszę wrażenie, że to dopiero początek drogi zespołu, swoiste pierwsze kroki w post-metalu. Kapela w większej części stawia na mało finezyjnie czadowanie (zapewne sprawdzające się na koncertach). Brakuje tu pewnej odwagi do łamania schematów i poszerzania stylistycznych granic. I zbyt często wpuszczają do muzyki Wikingów. Słychać to dobrze w Alight. Niemniej jednak Moanaa potrafi umilić oczekiwanie na nowy album Tides from Nebula. [avatar]
Strona zespołu: http://www.myspace.com/moanaaband
EP-ka do pobrania stąd.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Nie jest łatwo napisać dobry tekst piosenki po polsku – wiemy o tym dobrze. Skoro to takie trudne, to czemu nie skorzystać z gotowych? Pustk...
-
Prawdopodobnie dwie najlepsze polskie płyty punkowe tego roku.
-
Ledwo skończył się tegoroczny, a my już myślimy o następnym. Pomarzyć zawsze można, dlatego wspólnie stwórzmy listę wykonawców, których chci...
-
To nie jest płyta przełomowa. Więcej, operuje w raczej dobrze znanych nam klimatach brzmieniowych. Ale co mnie to obchodzi – tego chce się ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Ten zespół ma przesrane. Nie, nie, wcale nie ode mnie. Po prostu zostanie pożarty. Na forach, blogach, serwisach. Tak jak wcześniej zmasakro...
-
Julia Marcell w niedawno opublikowanym wywiadzie wyznała, że proces powstawania jej najnowszej płyty polegał nie tyle na dodawaniu smaczków...
-
Kiedy czytam niektóre komentarze dotyczace drugiej płyty Marii Peszek, mózg mi się lasuje, a resztki włosów na głowie stają dęba. Część nasz...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz