15 czerwca 2011
John Porter: Back In Town (Agora, 2011)
Współpraca artystyczna z Anitą Lipnicką teoretycznie gwarantowała najsłynniejszemu Walijczykowi w Polsce wygodne życie. Wystarczyło co jakiś czas nagrywać kolejne wariacje Bones Of Love. Na szczęście każdy prawdziwy artysta uzna taki stan rzeczy za stagnację. Pierwsza ze schematu wyłamała się Anita. Jej Hard Land Of Wonder okazał się zaskakująco mroczną płytą. A John? Nagrał typowo Porterowską rzecz, z tą różnicą, że rockandrolową energię zamienił na szlachetne zmęczenie.
O charakterze płyty świadczy otwierające ją nagranie tytułowe. Mroczny bluesowy klimat przywodzi obraz samotnego kowboja w zniszczonym prochowcu wchodzącego do rozbawionego saloonu. Na twarzy - bruzdy. Każda z tych bruzd to osobna historia - i to raczej niewesoła. Album to jedenaście takich opowieści. Wyciszonych, zmęczonych, staroświeckich. Porter nie próbuje walczyć o antenowy prime time. Ale też nie zamierza składać broni. W dziedzinie pisania piosenek trudno mu coś zarzucić. Singlowe Piece Of Paradise może być jedną z najlepszych piosenek roku. Świetna melodia, dwie kontrujące się gitary i pozostający na granicy słuchu przester. Lightning Tree również potrafi zawstydzić początkujących songwriterów - refren powoduje ukłucie w sercu. Nawet początkowo niczym nie wyróżniające się ballady z upływem czasu gęstnieją i upajają barowym dymem (No More Whisky, Evil One). Kilka kompozycji brzmi, jakby zostały napisane dla Nicka Cave'a (okropna pościelówa Never Really There czy przyjemnie rzężące In The Middle In The Night). W tym zestawie dość nieoczekiwanie wypada Best Deal Around. Piosenka jakich wiele, ale zwraca uwagę pogodnym refrenem. Trochę starego, żywszego Portera dostajemy dopiero pod koniec płyty w Tired On The Way. Trochę szkoda, że tak mało takiego grania.
Back In Town to płyta na wybrane dni. Potrafi zachwycić depresyjnym klimatem, ale są chwile w których męczę się słuchając marudzenia jak w Round Of The Sound. [avatar]
Strona zespołu: www.myspace.com/johnporterband
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Jaki jest przepis na dobrą piosenkę pop? Bardzo prosty. Wystarczy wziąć dwie szklanki fajności The B-52's, kostkę wrażliwości Belle &...
-
Mietall Waluś to specyficzna postać. Udało mu się kilka lat temu wstrzelić w rynek całkiem przebojową płytą zespołu Negatyw, wziął udział w ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Za oknem słońce jeszcze świeci, po różnych pogodowych sensacjach niby jest nawet ciepło, ale każdy podskórnie czuje już nadchodzącą jesień....
-
Zespoły „rockowopodobne” lubią swoją muzykę podszywać pod „mocne, rockowe granie” przypominające ciężkością klątwę spalenia mieszkania bą...
-
Stardust Memories porzucają covery i debiutują z autorskim materiałem. To będzie bardzo dobra płyta!
-
Anita Lipnicka tłumaczy americanę na język polski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz