30 marca 2015
Agyness B. Marry: Agyness B. Marry (Kayax, 2015)
Na surowe gitarowe granie zawsze jest dobry czas.
Agnieszka Maria Bukowska, bo tak brzmi prawdziwe nazwisko liderki rockowego tria, zaistniała w konkursie muzycznym zorganizowanym przez producenta marchewki z groszkiem i warzyw na patelnię, na którym otrzymała wyróżnienie pozwalające jej zagrać na scenie młodych w Jarocinie. Potem poszło już całkiem szybko – efektem płyta zrealizowana przez Macieja Cieślaka. Jeśli wzmianka o mrożonkach was nie zachęciła, to już osoba lidera Ścianki w roli producenta powinna.
Agyness B. Marry proponuje surową, motoryczną, kobiecą odmianę niedzisiejszego rocka. W recenzjach pojawiają się porównania do Patti Smith, wczesnej PJ Harvey czy nawet Kurta Cobaina (tu już popłynęli). Nieco na wyrost, bo wspomnianym artystom nie ma szans podskoczyć do kolan. Nawet nie chodzi o „mniejszy” talent czy gorsze piosenki. To po prostu nie te czasy. Czasy kontestacji Patti Smith minęły gdzieś w latach 70. Czasy szokowania szczerością i emocjonalnego striptizu PJ czy Cobaina minęły na początku lat 90. Dziś jesteśmy zbyt zblazowani, by coś nas mogło wytrącić z marazmu konsumpcji. O, panna krzyczy i gra ostro na gitarze. Aha. Możesz podać to panini z gravlaksem?
Nie umniejsza to nic z przyjemności słuchania debiutu Agyness B. Marry. To fajna płyta w starym stylu. Bardzo surowa, szorstka brzmieniowo (w wyciszeniach słychać analogowe szumy), oparta na podstawowym zestawie instrumentów i mocnym, wyrazistym wokalu. Słychać niestety, że materiał powstawał długo (a konkretnie teksty i kompozycje, nie samo nagranie), bo obok naprawdę dobrych i pociągających piosenek pojawiły się też takie, które po prostu przelatują przez głowę. To częsta przypadłość debiutantów, którzy zbierają swoje młodzieńcze wytwory i wydają taką kompilację z czasów dorastania w postaci pierwszej wymarzonej płyty. Zwykle dopiero przy drugim albumie mamy okazję poznać aktualny stan rozwoju artystycznego zespołu/wykonawcy. I tak na Agyness B. Marry najdojrzalej i najlepiej brzmią spokojniejsze Among Lights Of Fireflies i singlowy, napisany najpóźniej Break Up Breakdown, który z kolei atakuje przemyślaną agresją i dobrze podanym hałasem. Jest moc w tym kawałku i chciałbym, żeby taka była na drugiej płycie Agnieszki.
Co z pozostałymi? Nie jest źle. Podoba mi się nieco PJ-owate (zwłaszcza zwrotki) She Says She Needed A Friend z wysilonym głosem w refrenie, przebojowe, przewietrzone odrobiną powietrza za sprawą drugiej gitary i chórku Rainbow; ciekawie wypada dudniące basem zakończenie w postaci You Live By The Sea, no i jeszcze tajemnicze instrumentalne Intro.
W sumie nie spodziewałem się, że będzie tak dobrze. Początkowo myślałem, że piosenki Agyness B. Marry szybko stracą siłę rażenia i łatwo o nich zapomnę. Ale nie. Płyta jest ze mną już kilka tygodni i ciągle słucha się jej przyjemnie. Może nawet nie zapomnę o niej na przełomie stycznia i lutego 2016? [m]
Strona artystki: https://www.facebook.com/AgynessB.Marry
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Julia Marcell w niedawno opublikowanym wywiadzie wyznała, że proces powstawania jej najnowszej płyty polegał nie tyle na dodawaniu smaczków...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Opisywany dzisiaj singiel jest efektem działań serwisu megatotal.pl, za pośrednictwem którego fani sponsorują profesjonalną sesję dla swoich...
-
Podobno rezygnują z nagrywania płyt pod szyldem Cool Kids Of Death. Dobrze, że żegnają się z fanami tak udanym albumem. Mają chłopaki jaja....
-
Miałem okazję uczestniczyć w koncercie NAO w Sopocie podczas ich występu obok Tides From Nebula. Nie zachwyciłem się. Niknący i niezrozumia...
-
To nie jest płyta przełomowa. Więcej, operuje w raczej dobrze znanych nam klimatach brzmieniowych. Ale co mnie to obchodzi – tego chce się ...
-
To, co nie do końca udało się Vermones, Sex Architects osiągają bez trudu.
-
Nie jest łatwo napisać dobry tekst piosenki po polsku – wiemy o tym dobrze. Skoro to takie trudne, to czemu nie skorzystać z gotowych? Pustk...
-
Niektórzy artyści na pytanie, dla kogo tworzą swoją muzykę, odpowiadają: dla siebie, robimy to dla siebie. Czasem: dla siebie i naszych fanó...
-
Nie wiem czy fani Pustek zauważyli jakikolwiek kryzys w działalności swojego ulubionego zespołu, ale skoro jego członkowie uznali, że zaczyn...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz