Niech was nie zwiodą słodkie buzie chłopców z zespołu Saluminesia. Nie są tacy młodzi, na jakich wyglądają. Jednak patrząc na ich dotychczasowe dokonania, trzeba im przyznać jedno: są na pewno przedsiębiorczy. Pochodzą z Sopotu, powstali w 2004 roku. I od tego momentu wiodło im się całkiem nieźle. Nawet nie wspominając o promowaniu ich przez radiową Trójkę, samo pojawienie się w 2008 w opolskich Debiutach to duża sprawa. Ale teraz mamy rok 2009 i oto otrzymujemy debiutancki krążek zespołu o wdzięcznej nazwie Sprzedając pamięć. A zespół to kwartet złożony z Remigiusza Augystyniaka odpowiedzialnego za wokal, Antoniego Budzińskiego (gitara), Grzegorza Kropacza (bas) oraz Janka Budzińskiego (perkusja).
Nawet dla takiego laika radiowo-telewizyjnego jak ja Miłość jest utworem zapadającym w pamięć. Nie przez jakoś super chwytliwą melodię, lecz z powodu częstotliwości pojawiania się jej w mediach. Co więcej, na płycie jest to pierwszy w kolejności utwór. Czyli co, reszta to tylko odcinanie kuponów od jednego przeboju? Nie do końca, jednak mamy tu do czynienia z muzyką jednorodną stylistycznie. Wiem, że to porównanie pojawia się w każdym tekście o zespole, lecz naprawdę nie da się o tym nie wspomnieć. Wyobraźcie sobie mieszankę Myslovitz i Wilków, z trochę bardziej łagodną wersją Much i warstwą tekstową rodem z Happysad. Wychodzi właśnie Saluminesia. Jedenaście grzecznych piosenek dla młodych indie-panien. Bo są to teksty o miłości głównie, czy też o szeroko rozumianych relacjach damsko-męskich. Dużym plusem jest na pewno fakt, że grupa skupiła się na śpiewaniu w języku polskim, co jak sami wiemy, nie jest ostatnio popularne. Z drugiej strony, wyszły z tego niezłe cuda. Moją osobistą perełką jest fragment utworu Herbata z cytryną: Nieuleczalnie przenikam przez ściany/ Wybieram te ładne, wytapetowane/ By z Tobą pić herbatę z cytryną. To jeszcze nic. Dalszy ciąg brzmi: Nie widzę nic, nie słyszę nic/Ii czekam na chwilę, gdy będziesz blisko/ Jak wtedy, gdy padał śnieg. W tym miejscu możemy dzięki skojarzeniu zanucić sobie „klasyka”: Prawie do nieba wzięłaś mnie/ A wtedy padał śnieg. Jeżeli to jest wielka poezja, to przepraszam, ja tego nie łapię.
Bądźmy jednak poważni. Sprzedając pamięć to płyta, która zawiera duży potencjał przebojowości. Umieszczone zostały na niej zgrabne, dobrze wyprodukowane numery, które bez problemu wpadają w ucho. Weźmy na przykład Nie mówmy. Można pokiwać sobie głową do tej melodii, gitary ładnie brzmią w tle, pojawiają się standardowe momenty wyciszenia. I tak w sumie można by opisać każdy utwór. Nie wiem, czy fakt, że materiał został dobrze skrojony, może być zarzutem. Jednak brak mi na tej płycie czegoś, co przykułoby moją uwagę na troszkę dłużej, jakiegoś pazura, nerwowego pulsu. Bo niby wszystko brzmi ładnie i zgrabnie, lecz w sumie wychodzi trochę nijako. A dodając do tego dość banalną warstwę tekstową i specyficzną manierę wokalisty, nie wszyscy będą chcieli wrócić do tej płyty.
Pozytywnym aspektem jest to, że zespołowi udało się pokazać innym grupom, że jak się chce, to można przebić się do głównego nurtu i szerokiego rynku. Pytanie, za jaką cenę, pozostawmy otwarte. [spacecowboy]
Nie mówmy:
Strona zespołu: www.saluminesia.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Jaki jest przepis na dobrą piosenkę pop? Bardzo prosty. Wystarczy wziąć dwie szklanki fajności The B-52's, kostkę wrażliwości Belle &...
-
Mietall Waluś to specyficzna postać. Udało mu się kilka lat temu wstrzelić w rynek całkiem przebojową płytą zespołu Negatyw, wziął udział w ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Za oknem słońce jeszcze świeci, po różnych pogodowych sensacjach niby jest nawet ciepło, ale każdy podskórnie czuje już nadchodzącą jesień....
-
Zespoły „rockowopodobne” lubią swoją muzykę podszywać pod „mocne, rockowe granie” przypominające ciężkością klątwę spalenia mieszkania bą...
-
Stardust Memories porzucają covery i debiutują z autorskim materiałem. To będzie bardzo dobra płyta!
-
Anita Lipnicka tłumaczy americanę na język polski.
Świetna recenzja [spacecowboy], dokładnie oddaje moją ocenę płyt. Świetna produkcja, fajne choć jakby jednostajne brzmienie, ale niestety średnie teksty i ta dziwna maniera wokalna. Mi tam brakuje mocniejszego pierdolnięcia :)
OdpowiedzUsuń