26 października 2010
Ms. No One: The Leaving Room (Polskie Radio, 2010)
Mam dobrą wiadomość dla fanów: nie tylko nie popsuli piosenek z EP-ki Don’t Ask Don’t Tell, ale do znanych dołożyli równie dobre nowe kawałki.
Przez pewien czas mówiło się o Ms. No One jako o zespole zmierzającym w kierunku jakiejś odnogi trip-hopu czy nawet skandynawskiego chłodnego dream popu. Na ten trop prowadziła osoba Sławomira Bardadyna, znanego jako Mr. S, który od początku pilotował poczynania grupy (podjął się także wyprodukowania i zmiksowania debiutanckiego albumu). Stylistyka jednak nieco się zmieniła. Zespół okrzepł koncertowo, zgrał się ze sobą i na płycie słychać, że ten zbiór ludzi jest zespołem. Nie układem „wokalistka + muzycy”, ale właśnie zespołem. Słychać, że kręci ich żywe granie. Mocny rytm podawany przez perkusję i bas (nawiasem mówiąc nie spodziewałem się aż tak solidnej podbudowy pod bądź co bądź popową muzykę), żywe gitary, smyczki, dzwonki, okazjonalnie pojawiające się klawisze. Stare utwory nabrały nowego, bardziej dynamicznego wyrazu. Słychać to szczególnie w Colder, zwieńczonym agresywną gitarą i dudniącym basem. Nasz ulubiony WAFP-owy numer Just Like D. również trzyma wysoką formę.
Pomówmy o nowych piosenkach. Miło zaskakuje bardziej żywiołowe oblicze ekipy Joanny Piwowar. Big Laugh podrywa do statecznego tańca i rozczula chóralnie odśpiewaną frazą When you can listen to this yellow radio/ And it’s probably dead. Back Shelf Girl to już całkiem energiczny gitarowy kawałek, w którym Joanna śpiewa nadspodziewanie zadziornie. Not This Time słuchałem wiele razy i ciągle nie mogę się uwolnić od tego mocarnego rytmu, tego nerwowego smagnięcia smyczków i rozklekotanej końcówki. Prawdziwy majstersztyk – kompozycyjny i produkcyjny, bo brzmieniowo to jest potęga. Ładnie i kojąco dzwoneczkami pobrzmiewa Szklane oko, W czasie deszcz przynosi odrobinę poetyckiego patosu – nawet jeśli nie jest to poezja wysokich lotów, to budowanie napięcia i jego rozładowanie zostało poprowadzone wyśmienicie. Spośród łagodniejszych nagrań na czoło wybija się 0 stopni – ten moment gdy muzyka rozlewa się z niepowstrzymaną rzewnością głęboko zapada w pamięć. Warto przy okazji pochwalić zespół za to, że nie eksploatuje do upadłego udanych motywów – jest wręcz oszczędny w dozowaniu wpadających w ucho fragmentów. Dzięki temu do piosenek z The Leaving Room chce się wracać.
To taka muzyka, o której mówi się chyba „ambitny pop”. Niech będzie. Bo słucha się jej gładko i przyjemnie, a nie pozostawia irytującego wrażenia, że „to kurde takie wtórne”. [m]
Not This Time:
Strona zespołu: http://www.myspace.com/noonemiss
Przeczytaj też Ms. No One: Don’t Ask Don’t Tell EP
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Gdy ma się tak dobrego wokalistę, przechodzą nawet sztywne i konserwatywnie poprawne kompozycje.
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Myślicie, że w tym roku ukazało się już całkiem sporo niezłych płyt? To macie rację, ale dużo dobrego jeszcze przed nami. Tuż po wakacjach r...
-
Według materiałów prasowych debiut Kumki Olik został przez krytyków i publiczność uznany za najważniejszy polski debiut roku 2009 . Cóż, w ...
-
Niektórzy artyści na pytanie, dla kogo tworzą swoją muzykę, odpowiadają: dla siebie, robimy to dla siebie. Czasem: dla siebie i naszych fanó...
-
Jakbyście nie wiedzieli, to informuję, że od paru lat blog WAFP wydaje wirtualne składanki z muzyką. My je składamy, wy ściągacie. Albo i ni...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Gliwicka Fabryka Drutu to miejsce bliskie mi geograficznie, a mimo to do tej pory nie miałem okazji do niej zajrzeć. Powodem był mało i...
-
Od paru tygodni w moim słowniku istnieje powiedzenie: "wyskoczył jak Jacaszek z konopi" w miejsce przysłowiowego Filipa. Dla mnie,...
-
Po co powstają takie składanki? Ano zwykle po to, by przedstawić słuchaczom coś nowego. I jeśli pierwsza część kompilacji niczym mnie nie...
Czesc zapraszam was na mojego bloga! On jest fajny bo ja na nim pisze, znacie Tomka? Podobno też ma bloga.. http://andrzejaoczami.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJakoś przedziwnie zalatuje mi Marią Peszek...
OdpowiedzUsuńKupiłem tą płytę z ciekawości... po tym jak zobaczyłem/usłyszałem MS. No One w finale festiwalu Gramy 2009. Wyszli, zagrali i zmietli wszytskich. Natomiast płyta za każdym kolejnym przesłuchaniem robi się coraz bardziej irytująca... Oczywiście są "momenty" takie jak Skoro, W czasie deszcz, IK- świetne piosenki. To co mnie irytuje to brzmienie- strasznie płaskie i cyfrowe, z rozmytym dołem. Po prostu płyta jest za "gęsta" - nie oddycha. Mimo to MS.no one jest napewno świeżym oddechem na naszym skostaniałym rynku...
OdpowiedzUsuń