20 listopada 2014
LSD On CIA: LSD On CIA (Noisolution, 2014)
To stacjonujące w Kopenhadze trio. Na basie nasz rodak - Piotr Fronek z Warszawy. To jego post-punkowy klang nadaje debiutanckiej płycie LSD Oo CIA wyraźnego sznytu. Panowie grali kiedyś po Polsce, ale chyba niespecjalnie są teraz zainteresowani promocją u nas. Niech więc ten tekst zrobi trochę nojzu nad Wisłą.
Czternaście indie-punkowych rakiet o średniej długości trwania trzy minuty. Nie ma czasu na pitolenie, tu wszystko podane jest od razu na tacy - decybelem po uszach, z typową młodzieńczą butą i nonszalancją. Jak zespół pojawił się u nas w Obserwatorze dobrych parę lat temu, w komentarzach padły nazwy Placebo, Nirvana, Muse. To prawda - trio czerpie garściami z amerykańsko-brytyjsko-europejskiego dorobku gitarowej alternatywy przełomu XX i XXI wieku. Ale nie da się nie zauważyć wielu starszych odniesień, do czasów gdy rodził się punk, a idąc dalej - gdy odlatywano w kosmiczną psychodelię i glam rocka.
LSD On CIA to przede wszystkim charyzmatyczny Mikkel Konyher i jego histeryczny, rozkapryszony wokal. Człowiek potrafi trafić w manierę Micka Jaggera (Anal Sunshine), Iggy'ego Popa (Acid Mom), Briana Molko (Dumpster Diving) czy Justina Hawkinsa z The Darkness (G.A.G.). Ale najczęściej idzie na całość - wrzeszczy, skrzeczy, piszczy, choć nigdy nie zapomina o melodii i czytelności przekazu. Bardzo lubię jak wokalista potrafi przejść od czystych linii melodycznych do wywalenia języka na brodę. Konyherowi taka gimnastyka nie sprawia żadnego trudu.
Również muzycznie nie ma próżnowania, choć to tylko punk. Tu każdy instrument kłuje swoją szorstkością, zwichrowaniem i zadziornością. A przy tym zespołowi udaje się utrzymać rajcujący rytm. Riff otwierający Dive Into Dark buja jak cholera, 60 to typowy power chord; prosty ale stanowiący esencję rock'n'rolla. Refren Dumpster Diving - typowy czteroakordowiec - w otoczeniu mocno pokręconej całości przyjemnie rezonuje. Zresztą kontrasty to typowa zagrywka zespołu. Proszę nie zwieść się słodką melodią - Broken Line nie jest do końca lukrowane jak to może się wydawać. Z pierwszych taktów Now You Know też nic nie pozostanie. Gdyż panowie (zgodnie z nazwą) lubią środki psychotropowe. Najlepszym przykładem jest The Compressor, takie The Kings na mocnym speedzie. Albo I Love Me, które mogłoby podać sobie rękę z jakimś wczesnymi nagraniami Modest Mouse. Nie mówiąc już o perwersyjnej solówce panoszącej się w G.A.G.
Energia, bezczelność, młodość, bezkompromisowość, brud’n’hałas. Same dobre narkotyki serwują wyszczekani panowie z LSD On CIA. Jak tu ich nie lubić? [avatar]
Strona zespołu: https://www.facebook.com/lsdoncia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Jaki jest przepis na dobrą piosenkę pop? Bardzo prosty. Wystarczy wziąć dwie szklanki fajności The B-52's, kostkę wrażliwości Belle &...
-
Mietall Waluś to specyficzna postać. Udało mu się kilka lat temu wstrzelić w rynek całkiem przebojową płytą zespołu Negatyw, wziął udział w ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Za oknem słońce jeszcze świeci, po różnych pogodowych sensacjach niby jest nawet ciepło, ale każdy podskórnie czuje już nadchodzącą jesień....
-
Zespoły „rockowopodobne” lubią swoją muzykę podszywać pod „mocne, rockowe granie” przypominające ciężkością klątwę spalenia mieszkania bą...
-
Stardust Memories porzucają covery i debiutują z autorskim materiałem. To będzie bardzo dobra płyta!
-
Anita Lipnicka tłumaczy americanę na język polski.
ciekawy blog, pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń