Skacząc po stronach WWW natrafiłem na konkurs dotyczący definicji shoegazu, bez podawania nazw konkretnych wykonawców. Zwyciężyło coś takiego: "Shoegaze to granie gitarowe przy użyciu wielodźwięków generowanych z wszelkiego rodzaju "przetworów" dostępnych poprzez nogę gitarzysty. W ten sposób muzyk zmuszony jest do patrzenia na własne buty (shoes) i uzyskuje brzmienie np. typu: plim, plam szoooooouuuuuuuu". Nagrodą była debiutancka EP-ka młodej warszawskiej grupy Stop Mi! Nie brałem udziału w konkursie, lecz zachęcony pozytywną recenzją koncertu posłuchałem króciutkiego wydawnictwa (tylko 3 utwory) na myspace.
Grają przyjemnie chłopaki. Każdy z zaprezentowanych kawałków jest jakby z innej beczki, mimo że mieszczą się w konwencji shoegazu i dream-popu. Pierwszy krok w chmurach przywołuje nostalgię za latami 80. dzięki oldschoolowym syntetyzatorom. O tym, że mamy wiek XXI przypominają post-punkowe gitary nie pozbawione tanecznej werwy charakterystycznej dla dokonań Bloc Party. Powoli snujący się klimat to patent, na którym zbudowano Piosenkę dla dtarszych pań. Słuchając refrenu czuję ciary. Wokalista wyje wysokim głosem, po chwili dochodzi drugi głos ładnie go uzupełniając. Skąd w młodzieży bierze się tyle smutku i wyalienowania?
Najlepszy, najbardziej dopracowany jest utwór tytułowy. Kod kreskowy miłości to idealny koncertowy wymiatacz! Fuzja najmodniejszych dźwięków ostatnich lat: chłód Interpolu, ciętość gitar Bloc Party, skoczność Franz Ferdinand. Wszystko to sprawia, że kawałka chce się słuchać bez końca śpiewając pod nosem Nie dla mnie/ Świat na M/Sztuka przez duże Z. Paul Banks może być dumny, doczekawszy się takiej latorośli:)
Jestem na „tak”. W ich muzyce zbyt dużo się dzieje dobrego, by mówić o przypadkowości. Niech tylko wokalista pozbędzie się drażniącej, „meczącej” maniery. [avatar]
Strona zespołu: www.stopmi.pl
www.myspace.com/stopmi
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Julia Marcell w niedawno opublikowanym wywiadzie wyznała, że proces powstawania jej najnowszej płyty polegał nie tyle na dodawaniu smaczków...
-
To, co nie do końca udało się Vermones, Sex Architects osiągają bez trudu.
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Jakbyście nie wiedzieli, to informuję, że od paru lat blog WAFP wydaje wirtualne składanki z muzyką. My je składamy, wy ściągacie. Albo i ni...
-
Miało być brudno i jest brudno. Na szczęście Lizaki nie poszły tropem radiowej wersji Good Girl i na swoim debiucie prezentują się wyśmien...
-
Whatever People Say I Am, That's What I'm Not roku 2011? Nie chcę zbyt wcześnie wyrokować, ale warszawska ekipa wydaje się znacz...
-
Pierwszy stycznia 2012 roku przyniósł, oprócz wzrostu stawki VAT na niektóre artykuły i podwyżki akcyzy na paliwo, także znowelizowaną ustaw...
-
Mówi się, że czas płyty CD przeminął, że to relikt przeszłości. Przecież wygodniej jest kupować pliki i odtwarzać je w wielu różnych urządz...
-
Podobno rezygnują z nagrywania płyt pod szyldem Cool Kids Of Death. Dobrze, że żegnają się z fanami tak udanym albumem. Mają chłopaki jaja.
z całym szacunkiem do Interpola to jeszcze trochę brakuje, ale teksty polskie niegłupie... Grigorij
OdpowiedzUsuńporownania do bloc party, czy franz ferdinand niezbyt trafione. z tego 'popularnego' zestawu artystycznie najblizej im do interpola. z tym, ze demowka nie do konca oddaje rzeczywisty potencjal grupy, dlatego wielce wskazane jest wybrac sie na koncert (sprawdzone empirycznie nie tak dawno w hard rock cafe).
OdpowiedzUsuńwypada chyba podać linka do strony, z której podało się cytat:
OdpowiedzUsuńhttp://fotoamatorszczyzna.blox.pl/2008/07/221-Stop-Mi.html
zespol calkiem calkiem :)
OdpowiedzUsuń