29 lipca 2011
Microexpressions: Lie In Wait EP (wyd. własne, 2011)
Duet Stambulski-Szczęśniak w ciągu dwóch lat stał się naszym najważniejszym pomostem do współczesnego avant popu na światowym poziomie. Czy oni w ogóle zdają sobie sprawę z presji, jaka na nich ciąży?
Ubiegłoroczna EP-ka Deep Snow stała się swego rodzaju sensacyjnym ewenementem na naszym zaściankowym muzycznym podwórku. Napisały o niej wszystkie serwisy i blogi w kraju, i nie przypominam sobie ani jednej recenzji negatywnej. Już wtedy panowie mogli czuć się ugotowani. Teraz jednak podnoszą sobie poprzeczkę jeszcze wyżej i robi się naprawdę gorąco.
Pięcioutworowy zestaw tym razem powinien zadowolić również tych, którzy poprzednio narzekali trochę na brzmienie. Tu wszystko jest soczyste, pełne i dynamiczne. Słychać, że zespół potrafi coraz więcej również pod względem ustawiania planu kompozycji. A kompozycje są po prostu świetne! Od początku do końca prawdziwy rollercoaster nastrojów, tempa i technik. W Man Of The Wire wrażenie robi organiczne połączenie gęstej elektroniki z naturalnym brzmieniem gitar i perkusjonaliów. No i te świetne łączniki między zwrotkami z niepokojącym klimatem generowanym przez klawisze... Land Can Be nie sposób określić inaczej niż opus magnum tego zespołu. Blisko ośmiominutowa kompozycja rozpoczyna się zamglonym shoegazem i miękkimi wokalami Stambulskiego, by po trzeciej minucie wyewoluować w dyskretny post rock, przecięty nagle dynamicznym, jednym z lepszych refrenów tego roku. I ten gitarowy riff, jakby wyjęty z drugiego albumu The Car Is On Fire. Po chwili popowa część utworu zostaje zdominowana przez długą gitarową solówkę, która rozpędza go aż do wybuchowego finału. Majstersztyk! Fake Miracles to znowu bezbłędnie przeprowadzona współpraca elektroniki z żywymi instrumentami. Paranoiczne skoki napięcia dają nieco do myślenia jeśli chodzi o dalszy rozwój muzyczny Microexpressions. Jeszcze mocniej uderzają w All Like Comets. Konkretne rockerskie naparzanie zanurzono w zawiesistym sosie psychodeli. Całość wieńczy delikatny flirt z popem w stylu Vampire Weekend. Na koniec Microexpressions zostawili znany już ze świątecznego singla numer Giant In The Forest. Jest klimacik.
Naprawdę dziwię się, że do tej pory żaden poważny festiwal muzyczny w tym kraju nie zaprosił Microexpressions na jedną ze swoich scen. Jesteście mocno do tyłu, panowie Rojek i Ziółkowski! [m]
EP-kę można pobrać ze strony zespołu: http://microexpressions.pl.
Przeczytaj też Microexpressions: Deep Snow EP
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Jaki jest przepis na dobrą piosenkę pop? Bardzo prosty. Wystarczy wziąć dwie szklanki fajności The B-52's, kostkę wrażliwości Belle &...
-
Mietall Waluś to specyficzna postać. Udało mu się kilka lat temu wstrzelić w rynek całkiem przebojową płytą zespołu Negatyw, wziął udział w ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Za oknem słońce jeszcze świeci, po różnych pogodowych sensacjach niby jest nawet ciepło, ale każdy podskórnie czuje już nadchodzącą jesień....
-
Zespoły „rockowopodobne” lubią swoją muzykę podszywać pod „mocne, rockowe granie” przypominające ciężkością klątwę spalenia mieszkania bą...
-
Stardust Memories porzucają covery i debiutują z autorskim materiałem. To będzie bardzo dobra płyta!
-
Anita Lipnicka tłumaczy americanę na język polski.
jak wszyscy jak ja nie pisałem? hę?
OdpowiedzUsuńno właśnie. ja też nie pisałem. oddajcie pieniądze.
OdpowiedzUsuńzamiast się tym chwalić, nadróbcie stracony czas :)
OdpowiedzUsuń