8 lipca 2012
Solitude State: Rose SP (wyd. własne, 2012)
Ostatni raz o Solitude State pisaliśmy dwa lata temu i był to wówczas projekt solowy Patryka Grymuzy. W tym roku Patryk już się u nas pojawił ze swoim nowym krótkim wydawnictwem jako Gry Muzy, teraz EP-ką (a właściwie singlem, który de facto jest EP-ką) Rose zapowiada długogrający album zespołu Solitude State. I jest to zapowiedź co najmniej apetyczna.
Dzisiejsze trio gra nieco inną muzykę od tej z początków działalności lidera. Choć opartą na melancholijnej, nieco sennej atmosferze, to jednak śmiało nawiązującą do postcore’owej, jazzowo-rockowej estetyki bostońskiego Karate. I to jest świetny punkt wyjścia!
Cztery nowe utwory zostały zarejestrowane na setkę w ciągu zaledwie 123 minut. W nagraniu zespół wsparł wokalnie i grą na gitarze realizator Tomek Śliwka. Tytułowa Rose to piosenka zgrabnie dawkująca hałas, otulona w ciepłe, rozlewające się w tle akordy gitar, prąca na mocnym groovie sekcji. To przede wszystkim jednak specyficzny, odrealniony, melancholijny wokal Patryka, który buduje jesienny klimat kompozycji. Na przekór tej jesieni, kolejny utwór nosi tytuł A Spring Walk i jest to rzecz, która już po pierwszym przesłuchaniu sprawia wrażenie klasyka. Jakbym przeniósł się w czasie do moich ukochanych lat 90. i znów słuchał zespołów, które grają na gitarach bez parcia na karierę, bez nieustannego kontrolowania swojego zachowania i nerwowego wertowania recenzji w prasie muzycznej po każdej dostawie do kiosku. Oni tylko chcą grać muzykę, cała reszta ich nie interesuje. Prosta melodia, naturalny, niewysilony śpiew i motywy gitarowe, które mają swój początek i koniec. Świetna eskalacja i miękki, łagodny finał. Mogę słuchać bez końca.
Dead End zaskakuje chłodnym, sterylnym początkiem, jednak refren to już prawdziwe mistrzostwo – emocje w stanie czystym i piękna melodia. No i to rozbuchane, pełne zgiełku zakończenie! EP-kę (czy też singla, jak wolicie) zamyka instrumentalne For Today, które do połowy brzmi nieźle, postrockowo-filmowo, jednak potem zdaje się rozłazić w szwach – nawet jeśli było to zamierzone, to nadal mnie nie przekonuje – i tracić parę, zmierzając w stronę trochę nijakiego nibyimprowizowanego finału. Jako dodatek do EP-ki w porządku, ale zdecydowanie wolę piosenki.
Jeśli tak będzie brzmiała cała płyta, to już zamawiam koszulkę z logo Solitude State – będę ją nosił z prawdziwą dumą. [m]
Strona zespołu: http://www.facebook.com/solitudestate
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Myślicie, że w tym roku ukazało się już całkiem sporo niezłych płyt? To macie rację, ale dużo dobrego jeszcze przed nami. Tuż po wakacjach r...
-
Gdy ma się tak dobrego wokalistę, przechodzą nawet sztywne i konserwatywnie poprawne kompozycje.
-
Niektórzy artyści na pytanie, dla kogo tworzą swoją muzykę, odpowiadają: dla siebie, robimy to dla siebie. Czasem: dla siebie i naszych fanó...
-
Jakbyście nie wiedzieli, to informuję, że od paru lat blog WAFP wydaje wirtualne składanki z muzyką. My je składamy, wy ściągacie. Albo i ni...
-
Zapraszamy na drugą część naszego muzycznego podsumowania roku 2010!
-
Krakowski zespół mający oficjalnie na koncie tylko efemerycznego singla. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że powstał w... 1995 ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Od paru tygodni w moim słowniku istnieje powiedzenie: "wyskoczył jak Jacaszek z konopi" w miejsce przysłowiowego Filipa. Dla mnie,...
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz