13 lutego 2015
Popsysze: Popsute (Nasiono Records, 2015)
Popsuli?
No nie, wręcz przeciwnie. Tytuł musiał zawierać słowo „pop” - i zawiera (a propos, też braliście udział w konkursie na tytuł trzeciej płyty chłopaków?). Poza tym – sporo zmian. Pierwsza, najbardziej rzucająca się w uszy, to śmiały odwrót od angielszczyzny na rzecz języka polskiego. Tym razem na trzynaście piosenek tylko dwie zaśpiewano w języku Jeremy'ego Clarksona. Ucieszą się ci, których uwierał akcent Jarka Marciszewskiego. Druga sprawa to cięższe, brudniejsze brzmienie, za które odpowiada Jan Galbas – realizator wielu niezłych, nawet w porywach do świetnych, płyt zespołów stonerowych. Popsysze wprawdzie nie określiłbym mianem zespołu stonerowego, ale pewne inspiracje słychać. A są to przyjemne dla ucha doły, niskie strojenie gitary i solidne przestery. A także odrobina kwasowych improwizacji.
Sam zespół sugeruje, że tytuł Popsute wynika z tego, iż wzięli melodyjne rokendrolowe piosenki i popsuli je długimi partiami improwizowanego transu. Można by przyjąć taką interpretację, gdyby nie fakt, że płyta i tak jest zabójczo przebojowa. Jak tu się oprzeć takim zakapiorom, jak Miejsca, Sukienka, Rita czy Honeymoon? Wszystkie mają kapitalne refreny i luźne teksty.
Teksty zresztą to przykład typowo trójmiejskiego stylu – swobodne, obfitujące w lokalne nazewnictwo, niewydumane, łatwe do zanucenia. Taka Sukienka: Widzę cię w letniej sukience/ Żółtą w ręku masz torebkę/ W dół idę stopień po stopniu/ Szybciej bije moje serce – banał? Tak, ale jaki to ma wdzięk, jaką wakacyjną nutę! Naprawdę, pisanie piosenek po polsku nie musi być drogą przez mękę, a ich słuchanie sprawiać bólu. (A propos, kojarzycie Jesteś moją jutrznią? He, he...).
Popsysze lubią też pójść w cięższe, surowe, zabarwione bluesem granie. Można by nawet doszukać się w paru kompozycjach wpływów archaicznego bigbitu – bo właściwie czemu nie? Łasi się, Nie nadążam, Płomieniowanie, Notatka – te utwory pełne są hardrockowej surowizny, można nawet pomyśleć kilka razy o klasycznym Black Sabbath. No i te długie instrumentalne partie, czasem stanowiące większą część utworu, jak w Białym szumie. Popsysze mają też kilka niespodzianek: a to w postaci cudownej trąbki Tomasza Ziętka w Come On, a to wokalu Guzika w Honeymoon (uwielbiam to odniesienie do Ricardo! Od razu nabrałem ochoty na powtórkę z The Wheel Homosapiens). Całość zamyka nietypowa dla tego hałaśliwego trio ballada Oddycham – jakie to ładne!
Rozwinęli się. Wskoczyli do ekstraklasy. Nad morzem znowu wieje orzeźwiająca bryza. [m]
Strona zespołu: https://www.facebook.com/Popsysze
Autor:
we are from poland
Etykiety:
altrock,
big beat,
blues,
LP,
po angielsku,
po polsku,
rock'n'roll


Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Myślicie, że w tym roku ukazało się już całkiem sporo niezłych płyt? To macie rację, ale dużo dobrego jeszcze przed nami. Tuż po wakacjach r...
-
Gdy ma się tak dobrego wokalistę, przechodzą nawet sztywne i konserwatywnie poprawne kompozycje.
-
Niektórzy artyści na pytanie, dla kogo tworzą swoją muzykę, odpowiadają: dla siebie, robimy to dla siebie. Czasem: dla siebie i naszych fanó...
-
Jakbyście nie wiedzieli, to informuję, że od paru lat blog WAFP wydaje wirtualne składanki z muzyką. My je składamy, wy ściągacie. Albo i ni...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Zapraszamy na drugą część naszego muzycznego podsumowania roku 2010!
-
Od paru tygodni w moim słowniku istnieje powiedzenie: "wyskoczył jak Jacaszek z konopi" w miejsce przysłowiowego Filipa. Dla mnie,...
-
Krakowski zespół mający oficjalnie na koncie tylko efemerycznego singla. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że powstał w... 1995 ...
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz