26 lipca 2010
Hey: Re-Murped! (QL Music, 2010)
Do płyt z remiksami podchodzę zwykle z dużą rezerwą. Ciężko mi uwierzyć, że mają jakiś inny cel poza zarobieniem dodatkowej kasy. I dlatego z mieszanymi uczuciami sięgnąłem po dwupłytowe Re-Murped! grupy Hey.
Re-Murped! to – jak sama nazwa wskazuje – zremiksowane piosenki z ostatniego albumu Kasi Nosowskiej i spółki. Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy! było szeroko komentowane w mediach (również u nas), sprzedało się w bardzo wielu egzemplarzach i stało się niejako symbolem nowej, elektronicznej twarzy polskiej muzyki. Okazuje się jednak, że granicę można przesunąć jeszcze dalej. A właściwie zupełnie ją zlikwidować, bo Re-Murped! jest totalnie bezkompromisowe. Nagle Hey zostaje wrzucony w stylistyki nu-jazzu czy clubbingu i po raz kolejny skłania do rozpaczy fanów swojego starego, rockowo-grunge’owego stylu.
Re-Murped! ma bardzo wiele twarzy. Słuchane jako tło, przy okazji czegoś, właściwie nie robi żadnego wrażenia. Nawet lekko wkurza, bo elektroniczne beaty wwiercają się w mózg powodując zupełną dezorientację. Słuchane świadomie, staje się czymś ciekawym, ale pozostawiającym słuchacza bez odpowiedzi na pytanie „po co?”
Żeby w pełni docenić te dwie płyty, trzeba najpierw wyzbyć się wszelkich wyidealizowanych wyobrażeń o Hey, a najlepiej w ogóle zapomnieć brzmienie oryginalnego MURP! Trzeba przygotować się na wyraziste beaty i wycyzelowane do granic możliwości ścieżki. I wreszcie trzeba w pełni świadomie posłuchać tych płyt dość głośno na słuchawkach. Wtedy nagle okazuje się, że Re-Murped! to pozycja absolutnie bezprecedensowa. Kreuje tak wiele planów, muzycznych odkryć i ciekawych brzmień, że ciężko to wszystko wysłyszeć nawet po kilku przesłuchaniach. I pozwala docenić kunszt zarówno Kasi Nosowskiej jak i przerabiających utwory producentów – głos wokalistki brzmi czasami wręcz obłędnie, w przenośni (na przykład Stygnę) i dosłownie (prawie ogołocony do zera, psychodeliczny wokal w tytułowym Miłość, Uwaga, Ratunku, Pomocy!).
Właściwie wszystkie remiksy nadają pierwotnym nagraniom zupełnie nowe oblicza. Niesamowicie nostalgicznie i prawdziwie brzmi Vanitas widziane przez Bueno Bros. Zupełnym zaskoczeniem jest jazzowe, melancholijne Piersi ćwierć w opracowaniu Gitbit Papilot. Ten refren, z trąbką i pizzicato na smykach zahaczający o orkiestrację z N/O. I jeszcze perkusja, brzmiąca jak po niezłej pijatyce w podrzędnej karczmie gdzieś nad rankiem... A potem choćby zremiksowane przez Smolika MURP!, odlatujące w elektroniczne wszechświaty i wwiercające się w umysł natarczywym syntezatorowym dźwiękiem. A całość kończy perkusyjnie odjechana Faza Delta w ujęciu Marcina Borsa...
O tych płytach można by pisać i pisać. Nie ma to jednak głębszego sensu, bo smaczków i detali jest tutaj tak wiele, że każdego urzeknie co innego. Są oczywiście również trochę słabsze remiksy (czasem beat wydaje mi się trochę zbyt dyskotekowy, innym razem ogołocony wokal Kasi Nosowskiej wywołuje zdecydowanie zbyt duże dreszcze), ale jest to prawie półtorej godziny naprawdę solidnej muzyki. [jaszko]
MURP (Smolik remix):
Strona zespołu: http://www.hey.pl/
Przeczytaj też Hey: Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Don't Panic We Are From Poland prezentuje / presents: 1. The Mothers Night Life In Big City [PL] Tytuł mówi wszystko. Kawałek na roz...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Zapraszamy do głosowania na płytę roku 2008! Zasady drugiej edycji zostały zmienione, aby umożliwić aktywność wyborczą również leniuchom, kt...
-
Kiedy czytam niektóre komentarze dotyczace drugiej płyty Marii Peszek, mózg mi się lasuje, a resztki włosów na głowie stają dęba. Część nasz...
-
Jakbyście nie wiedzieli, to informuję, że od paru lat blog WAFP wydaje wirtualne składanki z muzyką. My je składamy, wy ściągacie. Albo i ni...
-
...i z tej okazji nie będzie żadnego kazania, podziękowań, pozdrowień czy imponujących statystyk. Będą dwie niespodzianki. Z pierwszej...
-
Gliwicka Fabryka Drutu to miejsce bliskie mi geograficznie, a mimo to do tej pory nie miałem okazji do niej zajrzeć. Powodem był mało i...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz