26 maja 2016
Mateusz Franczak: Long Story Short (Too Many Fireworks, 2016)
Soundtrack dla twoich snów.
Mateusz Franczak nie pojawił się znikąd, to muzyk znany m.in. z Daktari i How How. Tym razem jednak w solowym wydaniu, z kameralnymi utworami nagrywanymi w domowych warunkach, głównie na gitarach. Utwory instrumentalne, które sytuują go w okolicy twórczości Artura Maćkowiaka, przeplatane są przez urokliwe, dyskretne piosenki – którym nie można odmówić urody. Aż chciałoby się więcej kompozycji śpiewanych przez Mateusza.
Album sprawia wrażenie bardzo stonowanego, leniwego. Wrażenie to definiuje pierwszy na liście utwór Lazing. Jego tytuł i zrelaksowany flow od razu dają do zrozumienia, że tu się nikt nie spieszy, nikt nie goni za nowoczesnym światem. Nie będzie bitów, agresywnej elektroniki, rytmu do trzepania łbem. Jednak ci, którzy z góry ocenili Long Story Short jako album pościelowy, popełniają błąd. Nie brakuje tu przecież chropawych akordów gitary elektrycznej, jak w króciutkim Wailing, sprzęgającym Moving, dziwnie przesterowanej miniaturze Drifting czy pobrzmiewającym sonicznymi eksperymentami Crawling.
Na uznanie zasługują piosenki. Laughing z wysoko zaśpiewaną wokalizą, przywodzącą na myśl utwory Oliviera Heima, nieco niedbale, emocjonalnie zagrana Crying, postrockowa, dość hałaśliwa Moving, wreszcie pełna przestrzeni i „chmur” Floating.
Long Story Short to piękna, odprężająca płyta, pokazująca dobitnie, że jeden człowiek, posługując się minimalnymi środkami, jest w stanie nagrać muzykę, która zaczepia się w głowie, zostaje zapamiętana. A nawet potrafi prześladować. [m]
Strona artysty: https://www.facebook.com/franczakmateusz
Autor:
we are from poland
Etykiety:
altrock,
indie,
instrumental,
lo-fi,
LP,
po angielsku,
post rock,
singer/songwriter


Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Gdy ma się tak dobrego wokalistę, przechodzą nawet sztywne i konserwatywnie poprawne kompozycje.
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Myślicie, że w tym roku ukazało się już całkiem sporo niezłych płyt? To macie rację, ale dużo dobrego jeszcze przed nami. Tuż po wakacjach r...
-
Według materiałów prasowych debiut Kumki Olik został przez krytyków i publiczność uznany za najważniejszy polski debiut roku 2009 . Cóż, w ...
-
Niektórzy artyści na pytanie, dla kogo tworzą swoją muzykę, odpowiadają: dla siebie, robimy to dla siebie. Czasem: dla siebie i naszych fanó...
-
Jakbyście nie wiedzieli, to informuję, że od paru lat blog WAFP wydaje wirtualne składanki z muzyką. My je składamy, wy ściągacie. Albo i ni...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Gliwicka Fabryka Drutu to miejsce bliskie mi geograficznie, a mimo to do tej pory nie miałem okazji do niej zajrzeć. Powodem był mało i...
-
Od paru tygodni w moim słowniku istnieje powiedzenie: "wyskoczył jak Jacaszek z konopi" w miejsce przysłowiowego Filipa. Dla mnie,...
-
Dość długo zabierałem się do spisania wrażeń z odsłuchu debiutanckiej płyty ekipy z Trójmiasta. (tu wpisz tytuł) to przypadek wydawnictwa...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz