21 maja 2015
Hurtownia: Groberska, Katapulto, Martim Monitz, Mel Tripson
Tym razem bardzo różnorodnie. Nie będziecie się nudzić – to pewne!
Groberska: Fake Stars EP (wyd. własne, 2015)
Sytuacja jest prosta: jest dziewczyna i jest gitara akustyczna. Nudy, powiecie? Niekoniecznie. Dominika Groberska ma pomysł na swoją muzykę. Solidny głos i instynkt do śpiewania dobrych melodii. Słodkich, ale nie przesłodzonych. Do tego surowy, rytmiczny podkład gitary. Tu jeszcze trzeba popracować, niektórym akordom brakuje pewności siebie, bywają momenty nieporadne. Dokucza trochę ten minimalizm – przydałoby się, nawet w domowych warunkach, zadbać o jakieś dodatkowe elementy rytmiczne, choćby klaskanie, dzwonki czy uderzanie drewnianą łyżką w stół. Takie patenty sprawdziły się już na wielu lołfajowych płytach.
Dominika śpiewa głównie po angielsku, ale kiedy na chwilę porzuci go na rzecz polszczyzny, robi się jeszcze ciekawiej. W wodnej rozkoszy to kawałek, który ukazuje potencjał wokalistki w dziedzinie spolszczonego freak folku. Tak naprawdę niewielu mamy artystów, którzy uprawiają to poletko posługując się właśnie językiem polskim. Co nie znaczy, że piosenki z tekstem angielskim są gorsze. Fajnie wypada dynamiczne In The Dark i nieco mroczniejsze Fake Stars – tak dobre refreny nieczęsto się zdarzają nawet w wyższych ligach.
Strona artystki: https://www.facebook.com/groberska
Katapulto: Lucky Moments EP (wyd. własne, 2015)
Wojtek Rusin, emigrant mieszkający w angielskim Bristolu, jest chyba najbardziej niedocenionym w Polsce twórcą muzyki elektronicznej. Szkoda, bo jego płyta Bad Tourist z 2012 roku to był kawał dobrej sztuki. Po kilku latach muzyk wraca z „czwórką”, na której kontynuuje poszukiwania świętego Graala house'u, techno i electro popu.
Dominują powolne, przyciężkie klimaty. Ambiwalentne uczucie tanecznej depresji pogłębia fakt, że głęboki i niski głos Wojtka często jest jeszcze zniekształcony przez witchhouse'owe spowolnienie prędkości nagranego dźwięku – efekt bywa groteskowo złowieszczy, ale jakiś sens w tym może i jest, bo takie zamyślone, oparte na prostych akordach pianina Death wciąga niesamowicie. Z kolei Liquid Gold to takie desperackie disco z nutą melancholii, a Wendy's Looking Great brzmi jak Nick Cave przepuszczony przez wrażliwość robota, który właśnie pojął, że jest świadomy (kto oglądał Chappiego, ten wie). W ogóle Lucky Moments to taka kontemplacyjna podróż, ocierająca się o ambient, ale wciąż w twardych granicach piosenki. I chwała Katapulto za to, że trzyma swoją twórczość w ryzach. Szkoda tylko, że tak rzadko wypuszcza w świat nowe utwory.
Strona artysty: https://www.facebook.com/pages/katapulto/115368819369
Martim Monitz: Martim Monitz (Antena Krzyku, 2015)
Kontynuacja, a właściwie uzupełnienie EP-ki, o której pisałem niemal dokładnie rok temu. Znalazły się tu cztery zaprezentowane wcześniej nagrania oraz sześć nowych. Niewiele mam do dodania do tego co już napisałem. To solidny postcore'owy wygrzew z fajną poetyką tekstów i przemyślanymi kompozycjami.
Z piosenek, które pojawiły się na albumie wyróżniłbym Zimowa opowieść, w której dwójka wokalistów uzupełnia się nawzajem, jeden wykrzykując, drugi śpiewając gorzki, prawdziwy tekst. Ostra, agresywna Pogoda dla bogaczy również przekonuje hałaśliwą, ale rozsądnie dawkowaną porcją gitarowych riffów, które rozwijają się w coś więcej niż standardowe dwa akordy, w końcówce nabierając wręcz epickiego rozmachu. Ale przecież nie ustępuje jej Wiosna (świetne są te partie instrumentalne w finale) czy Diabły odnoszące się bezpośrednio do najlepszych wzorców akademickiego hard core'a. Dla fanów ambitniejszego napierdalania.
Strona zespołu: https://www.facebook.com/martimmonitz
Mel Tripson: VI YD EP (wyd. własne, 2015)
Zespół jakich wiele. Mamy ich już tyle, że aż trudno policzyć, ale widać powrót do korzeni hard rocka, do takiego esencjonalnego, męskiego grania, jest ciągle w modzie i kolejne kapele walczą o uwagę fanów. Mel Tripson niczym was nie zaskoczy – nie mają ani wyjątkowego brzmienia, ani zjawiskowych kompozycji. A jednak – słucha się. Zwłaszcza w samochodzie. Taka muzyka użytkowa. Bardzo rytmiczna, z chwytliwymi melodiami i przyzwoitym wykonawstwem.
Nie będę tak surowy dla chłopaków jak niektórzy recenzenci. Ok, nie ma w tej EP-ce nic, co by mnie skłoniło do pamiętania o niej dajmy na to za pół roku, ale tych chwil, w których towarzyszyła mi muzyka z VI YD nie mogę uznać za stracone. Hej, to były całkiem przyjemne kawałki życia. Pusta droga wijąca się między wzgórzami, osiemdziesiąt na budziku, uchylone okna i taka Nanny lecąca z głośników. Albo Pakistan. Albo Talk To Me. Spoko piosenki. Wiecie co, ten zespół jest naprawdę spoko, pod warunkiem, że podejdziemy do niego z odpowiedniej strony.
Strona zespołu: https://www.facebook.com/meltripson
Recenzje [m]
Autor:
we are from poland
Etykiety:
acoustic,
electro pop,
electronic,
energia,
EP,
hard rock,
house,
lo-fi,
LP,
po angielsku,
po polsku,
post core


Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Ledwo skończył się tegoroczny, a my już myślimy o następnym. Pomarzyć zawsze można, dlatego wspólnie stwórzmy listę wykonawców, których chci...
-
Grrr, swędzi mnie moja niezal-skóra, kiedy mam pisać o debiucie tego zespołu. Reprezentują oni wszystko to, czego nienawidzi prawdziwy indie...
-
WAFP! z dumą przedstawia: 01. Girls Overcome By Satan : Girl Overcome By Satan/ We Love Hair Police Since We Were Six EP - więcej 02. D...
-
Kiedy czytam niektóre komentarze dotyczace drugiej płyty Marii Peszek, mózg mi się lasuje, a resztki włosów na głowie stają dęba. Część nasz...
-
We Are From Poland przedstawia: 01. Skowyt : Jest nas dwóch / Jest nas dwóch SP (megatotal) / Singiel sfinansowany przez fanów 02. SuperX...
-
Zapraszamy do głosowania na płytę roku 2008! Zasady drugiej edycji zostały zmienione, aby umożliwić aktywność wyborczą również leniuchom, kt...
-
Tak sobie patrzę na okładkę debiutanckiej płyty Hatifnats i zastanawiam się, skąd ja znam ten obrazek. No tak, ostatnie U2. To skojarzenie t...
-
Miałem okazję uczestniczyć w koncercie NAO w Sopocie podczas ich występu obok Tides From Nebula. Nie zachwyciłem się. Niknący i niezrozumia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz