30 listopada 2015
Vapour Trails: Vapour Trails (Sonic Records, 2015)
Nowa nowa rockowa rewolucja? To się chyba nie uda.
Jest rok 2007. W dziale Obserwator piszę co następuje: „Z tymi „nadziejami” to bywa różnie, ale co do warszawskiego Phantom Taxi Ride mam dobre przeczucia. Zespół jest w trakcie nagrywania debiutanckiego albumu o roboczym tytule Politics Of Haunted Attics i powiem szczerze – jeśli cała płyta będzie na takim poziomie, jak demo prezentowane na majspejsie, to może to być świetna rzecz”. Jakże się myliłem! Zespół Phantom Taxi Ride nigdy nie wydał swojej debiutanckiej płyty. Za to wraca po ponad siedmiu latach od tamtej wzmianki jako Vapour Trails. Z bardzo zbliżoną muzyczną propozycją.
Pierwsza dekada XXI wieku była świadkiem wielkiej eksplozji wszelkiej maści rockowych składów. Od przeciętniaków kopiujących lata 60., 70. i 90., po kilka bardziej oryginalnych, które weszły do kanonu współczesnej muzyki gitarowej. W Polsce AD 2007 było miejsce na wiele takich kapel. Niestety Phantom Taxi Ride do nich nie dołączyli. Jakie dziś mają szansę, by na nowo rozkręcić ten „ruch”? Powiedzmy sobie szczerze, niewielkie, wręcz zerowe. Co nie znaczy, że ich płyta nadaje się na szrot. Wiecie, każdy ma czasem dość tych wszystkich cukrowanych Pierożków i tajemniczo zamaskowanych pseudo Noży. Każdy czasem potrzebuje posłuchać czegoś niezobowiązującego, rytmicznego, znajomego. W takich przypadkach Vapour Trails będzie doskonałym wyborem.
Nie oszukujmy się, nic nowego na tej płycie nie usłyszymy. Są tu wszystkie te zespoły z „The” w nazwie, są tu nawiązania do klasyki britpopu z naciskiem na Suede i wczesny Blur, jest tu trochę zaoceanicznego brudku i australijskiej chwytliwości. Taki trochę przeterminowany z dzisiejszego punktu widzenia „nowy rock”. Ale chrzanić to! Ja się całkiem dobrze przy tym albumie bawiłem, a i pewnie w przyszłości nie raz zagości on na pendrajwie wpiętym w samochodzie podczas wakacyjnego wyjazdu.
Fajne numery? Jest ich pod dostatkiem. Choćby rytmiczne, inspirowane dance rockiem Planet D. Hałaśliwie rokendrolowa Anne. Noszące wszelkie znamiona przebojów Last Ride i This Time Around. Nieśmiertelne Devil Taxi Ride, od którego to numeru zaczęła się rozpoznawalność Phantom Taxi Ride. Wreszcie dwa utwory, w których jest trochę eksperymentów z brzmieniem na modłę Blur, a nawet echa psychodelii The Charlatans: Postcard From Serbia i Chemicals. Te dwa utwory, jako najbardziej odmienne od całości, uznałbym chyba za najlepsze w zestawie (choć równie „nieświeże”). Na ballady, które również tu występują, wolę opuścić zasłonę milczenia, nie jestem targetem.
Nie wróżę Vapour Trails wielkiego sukcesu z tym albumem. Ale już raz się pomyliłem, może tym razem pomylę się na korzyść zespołu? [m]
Strona zespołu: https://www.facebook.com/VapourTrails.official
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz