Pamiątki czy „fejki”?
Co tak bardzo zafascynowało Szczepana Garstkę i Jana Reya w
postaci Izabeli Czartoryskiej? Jej nietypowa pasja zbieracka. Otóż Izabela,
mecenaska sztuki, dzięki której do Polski trafiły wielkie dzieła (np. Dama z
gronostajem Leonarda da Vinci), stworzyła niezwykłą kolekcje pamiątek po
słynnych osobach. Nie były to jednak wyłącznie przedmioty typowe, jakie kojarzą
nam się z tym określeniem, czyli listy czy autografy. Mówimy tu na przykład o kromce
chleba, którą rzekomo jadł Napoleon Bonaparte, czy nodze od stołu, przy którym ponoć
pisał Szekspir. Pochodzenie wielu z tych przedmiotów bywa niejasne, a ich
autentyczność budzi spore wątpliwości. Katalogi Izabeli Czartoryskiej są pełne
takich groteskowych „pamiątek”.
Rey jako wokalista przyjmuje rolę prowadzącego licytację
tych osobliwości, mających wartość nie dlatego, że mogły należeć do kogoś
sławnego, ale z powodu losów ich kolekcjonerki. Warstwa tekstowa opiera się na odczytywanych
z owych katalogów opisów przedmiotów: Portret króla, królowej księżniczki
Elżbiety i Delfina, wszystkie w miniaturze. Włosy króla. Kwiaty suszone z
ogrodu królowej. Kawałek sukni białej ostatniej noszonej w dzień śmierci
księżnej Elżbiety. (…) Cząstka obicia pokoju, w którym Don Juan umarł. Obicie
to jest płócienne i wapnem pociągane. Kolor ma biało-różowaty. Wzięte jest z
domu w wiosce w Belgium, w której Don Juan, syn Karola V umarł.
Muzycznie Ostatni taniec Izabeli Czartoryskiej wypada co
najmniej intrygująco. W stosunku do The Pleasure Is Mine marginalizacji uległa
rola gitary - choć nadal potrafi porządnie zajazgotać - wzmocniono za to rolę
sekcji rytmicznej. Słowa uznania dla Szczepana Garstki, który obsługuje
perkusję w sposób niezwykle kreatywny, a punktujący celnie bas dodaje
kompozycjom nowofalowego sznytu. W muzyce słychać oczywiście sporo inspiracji
cold wave, new romantic i ogólnie brzmieniem pierwszej połowy lat 80. Oczywiście,
bo te fascynacje słychać było już u The Pleasure Is Mine, choć w bardziej „grandżowej”
formule.
I wreszcie najważniejsze. Muzycy dochodzą do konkluzji, że
każda z tych piosenek mówi o końcu, braku, śmierci. Oraz o zacieraniu się
granicy między prawdą a „fejkiem”. Jakże to pasuje do naszych czasów, w których
rządzi internetowa postprawda i coraz bardziej postępująca depresja. [m]
Strona zespołu: https://www.facebook.com/szpilmanint
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz