8 lutego 2020

Mnoda: Za późno ( D.I.Y Koło Records + Extinction Records, 2019)


Post-punkowe trio z Poznania zachciało o sobie przypomnieć po sześciu latach fonograficznej nieobecności. Pewnie dla nich już za późno, by stawać w szeregi młodej, świeżej krwi. Niemniej jednak Za późno jest albumem potrzebnym.

W drugiej dekadzie XXI wieku już nie wystarczy nagrać albumu jednolitego, by chcieć zwrócić na siebie uwagę. W cenie są eksperyment, modernistyczne łączenie gatunków, improwizacje bądź – spoglądając na drugi biegun – zaraźliwa chwytliwość. Poznaniacy są we wszystkim umiarkowani, kombinują z formą, rewitalizują stare, a jednocześnie nie starają się przedobrzyć w gatunkowym rozpasaniu. Post punk, nowa fala, Jarociny ‘80 – odrobioną lekcję z historii pokazali już we wcześniejszych nagraniach. Przez te sześć lat tylko doszlifowali umiejętności wzbogacając je o rozwiązania stosowane u współczesnych rodzimych improwizatorów. Ale po kolei.

Zaczyna się z grubej, dischordowej rury. Dżarmusz jest hitowy, Dżarmusz ma zajebisty riff, który sprytnie został oplątany w dwugłos wokalny. Heh, wokalista (wokaliści?) nie jest obdarzony ciekawym głosem, wręcz przypomina intonację przepitych Sebixów spod bloku, ale ten post-shellacowy kawałek żre bardzo dobrze właśnie w takiej konfiguracji. Aż żałuję że to taki jedyny numer na płycie. Dalej już jest bardziej transowo. Są rzeczy to już ukłon w stronę rodzimych klimatów z Ewą Braun na czele, doprawione space-rockiem na rozgrzewkę. A jeśli chodzi o rozgrzewkę, to kapitalnie sobie to wymyślili w Pikniku na biegunie. Wstęp trwa tu połowę kawałka – chłopaki dali sobie wystarczająco czasu, by podnieść napięcie, wprowadzić noisowe gitarki, poświstać elektroniką w tle i uspokoić tempo przez finalnym pierdolnięciem. Takie holistyczne podejście do kompozycji lubię.

Podobnych mariaży jest więcej. Algorytm – Steve Albini pije jabola z jarocińskimi nowofalowcami, Nie ma do czego jedzie z klangowanym kłującym basem owianym rozfuzzowaną gitarą. Uwaga wulkany i Radio nadaje to czystsze spojrzenie na amerykański post-hardcore, ale przez to iż stosunkowo mało w nich naleciałości innogatunkowych, paradoksalnie mają mniejszą siłę przebicia. Z kolei Łódź to duża Wilda i Archangielsk znamy z EP-ki z 2013 roku - fajnie dostać odświeżone, niespieprzone wersje.

Aha, produkcja. Dźwięki są wytłumione, jakby leciały przez chiński FM transmiter albo ktoś
zregenerował brzmienie z pomiętej taśmy magnetofonowej. I słucha się tego świetnie! [avatar]


Strona zespołu: www.facebook.com/Mnodaband

1 komentarz:

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni