Post-punkowe trio z Poznania zachciało o sobie przypomnieć po sześciu latach fonograficznej nieobecności. Pewnie dla nich już za późno, by stawać w szeregi młodej, świeżej krwi. Niemniej jednak Za późno jest albumem potrzebnym.
Zaczyna się z grubej, dischordowej rury. Dżarmusz jest hitowy, Dżarmusz ma zajebisty riff, który sprytnie został oplątany w dwugłos wokalny. Heh, wokalista (wokaliści?) nie jest obdarzony ciekawym głosem, wręcz przypomina intonację przepitych Sebixów spod bloku, ale ten post-shellacowy kawałek żre bardzo dobrze właśnie w takiej konfiguracji. Aż żałuję że to taki jedyny numer na płycie. Dalej już jest bardziej transowo. Są rzeczy to już ukłon w stronę rodzimych klimatów z Ewą Braun na czele, doprawione space-rockiem na rozgrzewkę. A jeśli chodzi o rozgrzewkę, to kapitalnie sobie to wymyślili w Pikniku na biegunie. Wstęp trwa tu połowę kawałka – chłopaki dali sobie wystarczająco czasu, by podnieść napięcie, wprowadzić noisowe gitarki, poświstać elektroniką w tle i uspokoić tempo przez finalnym pierdolnięciem. Takie holistyczne podejście do kompozycji lubię.
Podobnych mariaży jest więcej. Algorytm – Steve Albini pije jabola z jarocińskimi nowofalowcami, Nie ma do czego jedzie z klangowanym kłującym basem owianym rozfuzzowaną gitarą. Uwaga wulkany i Radio nadaje to czystsze spojrzenie na amerykański post-hardcore, ale przez to iż stosunkowo mało w nich naleciałości innogatunkowych, paradoksalnie mają mniejszą siłę przebicia. Z kolei Łódź to duża Wilda i Archangielsk znamy z EP-ki z 2013 roku - fajnie dostać odświeżone, niespieprzone wersje.
Aha, produkcja. Dźwięki są wytłumione, jakby leciały przez chiński FM transmiter albo ktoś
zregenerował brzmienie z pomiętej taśmy magnetofonowej. I słucha się tego świetnie! [avatar]
zregenerował brzmienie z pomiętej taśmy magnetofonowej. I słucha się tego świetnie! [avatar]
Świetne!!!!
OdpowiedzUsuń