2 grudnia 2016

Hurtownia: Max Bravura, Spirits Of The Air, Wicked Giant


Trzy świeżynki dziś na naszej ścianie (do) sławy. Będzie coś do tańca, będzie i do różańca.

Max Bravura: Last Dance EP (wyd. własne, 2016)


Po udanym debiucie fonograficznym w pierwszej połowie roku, zespół Macieja Wachowiaka przypomina o sobie króciutką EP-ką, w skład której wchodzą dwie premierowe piosenki i jeden remix.

Dobra decyzja! Max Bravura podkręca atmosferę i podtrzymuje uwagę recenzentów prezentując udaną kontynuację How Bravura. Love Is Hidden, mimo czasu trwania poniżej dwóch minut, zawiera w sobie aż trzy zróżnicowane klimatem fragmenty: zaczyna się rzewnie, melancholijnie, potem chwila na parkietowe wygibasy z ostrym hi-hatem na pierwszym planie i wreszcie… punkowy finał. Last Dance to jeden z najlepszych do tej pory opublikowanych utworów. Ta piosenka ma wszystko, by rozkochać w sobie fanów płci obojga: wyrazisty, nieco przerysowany wokal, rytmikę zmuszającą do tańca, świetny instrumentalny mostek i pełen emocji finał, który łatwo wchodzi w głowę. Chyba powoli staję się fanem tego zespołu.

EP-kę uzupełnia remix Houses w wykonaniu Marte Forms – tłusty, mięsisty, rzucający świeże spojrzenie na tę piosenkę.



Strona zespołu: https://www.facebook.com/MaxBravura


Spirits Of The Air: Tidal Wave EP (wyd. własne, 2016)


Są jeszcze ludzie, którzy wciąż żyją w latach 90. ubiegłego stulecia. Przynajmniej jeśli chodzi o muzyczne upodobania. I wciąż tworzą utrzymane w stylistyce college/indie rocka piosenki. Jednym z nich – nowym, ale brzmiącym jakby istniał od zawsze – jest Spirits Of The Air, utworzony przez Grzegorza Zielińskiego z The Spouds i Pawła Kowalewicza z Karate Free Stylers. Towarzyszy im Maciej Szczepański z… nie wiem skąd, ale gra na gitarze, więc ma coś do powiedzenia, niewątpliwie. Materiał zmiksował Piotr Siwicki, a bębny nagrał Marcin Buźniak. Zacna ekipa gwarantująca jakość – jeśli rzecz jasna gustujecie w tej estetyce.

Ja akurat gustuję. I choć wokalista brzmi tak, jakby chciał, ale nie mógł, a miks jest dostatecznie piwniczny, by zniechęcić estetów, Tidal Wave słucha się naprawdę dobrze. Nawet pomimo świadomości, że to już było tyle, tak wiele, razy. Nieistotne, bo kiedy Spiritsi się rozkręcają, robią dym i jest świetnie. To jak hałasują w finale Honest Smiles, jak zmieniają nastrój na poważny w Before, jak angażują się w Corn Liquor, jak ścierają gniew przesterowanym zgiełkiem w Tidal Wives – to sprawia, że zapominam o oczywistych skojarzeniach i zaczynam ich traktować jak kapelę, której chcę słuchać również w przyszłości. Więc, panowie, mam nadzieję, że to nie był jednorazowy wybryk. 90’s rulez!



Strona zespołu: https://www.facebook.com/spiryty/


Wicked Giant: Wicked Giant EP (wyd. własne, 2016)


Warszawski zespół ma wszystko, by zostać next time indie star: charyzmatyczną wokalistę o przyjemnej barwie głosu, chwytliwe refreny i dobre, chropawe brzmienie, które nie zrani uszu prawdziwego fana alternatywy w lżejszym wydaniu.

Pięć kompozycji zbudowanych na wyrazistym „vibe” klawisza, który grzmi, huczy, wibruje nadając ciemnej, klubowej tonacji większości piosenek. Do tego zdecydowana praca sekcji rytmicznej, akcentująca swoją obecność gitara, która przez większość czasu ukrywa się w tle, no i rzecz jasna mocny, ale też popowo gładki wokal Alicji Boratyn, która prowadzi narrację bezbłędną angielszczyzną. Zespół potrafi trzymać w napięciu (Fire), rozkołysać w tańcu (Part Of Me, ciepłe, najbardziej przebojowe Summer), a jak trzeba trzepnąć zaskakująco brudnym riffem (Late At Night – nie mogę się oprzeć skojarzeniu ze starym The Gathering, jeszcze z Anneke van Giersbergen; wiem, dziwne to skojarzenie).

Słucha się!



Strona zespołu: https://www.facebook.com/wickedgiantwwa

Słuchał i polecał [m]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni