12 grudnia 2016
Bobby The Unicorn: Syreni śpiew (Thin Man Records, 2016)
Syrena śpiewa, Bobby tańczy.
Darek Dąbrowski rozwija się z płyty na płytę. Na poprzedniej - debiutanckiej Utopii - był jeszcze blisko wizerunku typowego singer/songwritera, serwując surowe piosenki na gitarę i bas, czasem sięgając po syntezator. Na drugim albumie już całkiem otwarcie romansuje z popem, robiąc to jednak na własny, przekorny, sposób. Nowością może być też informacja, że piosenki po polsku całkowicie wyparły te z tekstem angielskim. Nikt nie powinien po nich płakać (choć mam wśród nich kilka ulubionych), bo w języku nam najbliższym artysta czuje się jak ryba w wodzie.
Płytę rozpoczyna Sierpień, w którym intro wybrzmiewa ejtisowym klawiszem - symbolem fascynacji Darka klimatami lat 80. i jego zamiłowania do starych kaset VHS. Jest i minimalistyczny bit, i gitarowe linie melodyczne. Za mało mam ciebie / Za zimny był sierpień / Nie ma, nie ma co świętować / Gdy się nie wygrywa – śpiewa Bobby i już wiemy, że będzie to płyta z delikatnym goryczkowym posmakiem depresji. Ładną klamrę dla tej tezy stanowi finałowy utwór Amsterdam, w którym klawisze pełnią kluczową rolę, a powtarzana przetworzonym głosem nazwa Amsterdam w końcówce zaczyna przypominać zdanie I’m still down (wciąż zdołowany) – przypadek? A może zbyt daleko idąca interpretacja?
Pomiędzy jest jeszcze sześć piosenek, z czego większość ma szansę zostać przebojami. Nie widzę powodu, dla którego Bobby nie mógłby konkurować z Kortezem czy Dawidem Podsiadło; Gwiazdozbiory to przecież świetnie bujający numer z kapitalnym basem, a Koń trojański roztańczony imprezowy banger pełną gębą. Nic tylko wrzucać na sylwestrowe składanki! Nieco rzewniej jest w tytułowym Syrenim śpiewie, gdzie Darka wokalnie wspiera Lulu Zubczyńska z Divines (usłyszymy ją także w Gwiazdozbiorach i Krakowie), balladowo (ale też tanecznie w takim zamszowym vintage stylu) w Krakowie oraz urokliwej Niemiłości, gdzie rządzi banjo, czy wreszcie garażowo-rockowo w podtrzymującym tradycję Ona ma broń i Wilka – Zimno.
Płyta jest trochę bardziej dopieszczona od poprzedniczki, pojawiają się też okazjonalnie ciekawe instrumenty jak rainstick i hangdrum (wraz z obsługującym je perkusistą Przemysławem Kuczyńskim), ale to wciąż garaż w porównaniu z takimi superprodukcjami, jak choćby Annoyance and Disappointment Podsiadły. Ja jednak lubię tę surową skromność adekwatną do poziomu kariery artysty. Bobby The Unicorn to przecież żaden gwiazdor ze szklanego ekranu w rozdzielczości 4k, to chłopak z sąsiedztwa, którego wciąż możesz spotkać grającego na ulicy z futerałem od gitary robiącym za skarbonkę. [m]
Strona artysty: https://www.facebook.com/bobbytheunicorn
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Mietall Waluś to specyficzna postać. Udało mu się kilka lat temu wstrzelić w rynek całkiem przebojową płytą zespołu Negatyw, wziął udział w ...
-
Przedstawiamy ósmą część cyklu We Are From Poland . Tym razem wyłącznie debiutanci! 01. Mela Koteluk : Spadochron/ demo { więcej } 02...
-
Cześć, rzadko sięgamy po narzędzie do badania opinii publicznej (może za rzadko?), ale czasem warto zapytać Czytelników, co najbardziej ce...
-
Jeśli lubicie kupować muzykę w wersji elektronicznej i jest to muzyka z gatunku tej recenzowanej na WAFP, to odpowiedzią na pytanie zadan...
-
A mogło być tak dobrze. Plug&Play to właściwie jedyny polski zespół pasujący do kategorii dance-punk. Wiadomo o co chodzi: o ostre gitar...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Podobno liczy się tylko piękne wnętrze, ale opakowanie może korespondować z wysoką jakością muzyczną płyty. Tak jest w przypadku trzech p...
-
Zborysowienie Krabów ostatecznie potwierdzone.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz