Sympatyczna wycieczka w odległe czasy wczesnego rockandrolla, country & western i rockabilly. Odczuwasz zmęczenie muzyką graną przez syntezatory i tworzoną przez programy komputerowe? A może nurtuje cię pytanie: jak to się wszystko zaczęło? Niezależnie od powodu, po No Twist, Just Boogie warto sięgnąć. Aby się odstresować, zrelaksować, pogibać na parkiecie jak Shakin’ Stevens – co tylko chcesz.
Wytwórnia Jimmy Jazz specjalizuje się w wydawaniu takich czerpiących z głębokiej tradycji rockandrolla zespołów, dlatego jeśli znasz Komety czy The Kolt (tych formacji jest naprawdę całkiem sporo), nie będziesz zaskoczony. Pavulon Twist nie sili się na wyrafinowaną grę ze słuchaczem, raczej nie miesza gatunków, nie udziwnia standardowych (czy wręcz kanonicznych) motywów i tematów – po prostu gra swoje piosenki nie wykraczając poza ściśle określone ramy. Swoje, ale nie tylko. Są tu i covery, jak C’mon Everybody, Rawhide, i choć fajnie wykonane (zwłaszcza ten drugi wypada świetnie), to jednak pozostawiają pewien niedosyt i rozczarowanie, że zespół poszedł po najniższej linii oporu. A gdyby tak zagrać „po ichniemu” coś z zupełnie innej beczki? Johnny Cash udowodnił, że można to zrobić tak, że twórca oryginału uważa dziś jego wersję za lepszą od pierwotnej (posłuchaj Hurt z repertuaru Nine Inch Niles). Czym natomiast No Twist... wygrywa? Ciepłym, analogowym brzmieniem, świetnie śpiewającym wokalistą, pełnym szacunku dla mistrzów gatunku wykonaniem, wreszcie tematyką piosenek - mrocznych, często krwawych opowieści (fani Murder By Death powinni teraz wyostrzyć zmysły). Moje ulubione momenty to countryandwesternowe Dice With Devil (ach, te zmysłowo wibrujące gitary), takież Blood Stains In My Shoes (którędy do saloonu, son?) i Hey! (kapitalny wokal!), przebojowy Mental Hospital, roztańczony Voodoo Style (pianino! rytm!), klimatyczny Perfect Kiss – gdyby zamienić wokalistę, piosenka mogłaby spokojnie znaleźć się w repertuarze Komet. Dają radę rockandrollowy Real Good Cat i dwa nagrania instrumentalne: otwierające i zamykające płytę (Run Don’t Walk, Silkroad). Jedynym utworem, który mi się nie podoba, jest Goodbye To You No More. Za bardzo dansingowy, zbyt wczasowy. Poza tym jednym drobnym zgrzytem wszystko jest w najlepszym porządku.
Planujesz imprezę? Przyjdą goście w marynarkach? Z żonami? Już wiesz, jaką muzykę im puścisz. I co najważniejsze – wszyscy będziecie się dobrze bawić.
Strona zespołu: www.pavulontwist.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
Cóż za niespodzianka; mało osób w polsce zna ten zespół a już wśród blogerów recenzje NTJB to całkowita rzadkość, brawo ;)
OdpowiedzUsuń