8 lutego 2010

Małe Instrumenty: Antonisz (Antena Krzyku, 2009)


Małe Instrumenty nie są zespołem w dobrze znanym nam rozumieniu tego słowa. Bardziej pasujące określenie to grupa artystyczna czy też performatywna. Jednak w tym przypadku dywagacje formalne nie są ważne. Najistotniejsze jest to, że grają. I to jak! I to na czym!


Powstali w 2006 roku, debiut sceniczny przypada na rok później, z okazji Festiwalu Era Nowe Horyzonty we Wrocławiu. Pojawiają się kolejne projekty i wreszcie w listopadzie 2009 roku pierwsza studyjna płyta. Na warsztat muzycy biorą twórczość nie byle kogo – samego Juliana Antonisza. Kim był? Najprościej odpowiedzieć, że reżyserem filmów animowanych. Jednak nie tylko. Był wynalazcą, konstruktorem, plastykiem, filozofem. Zajmował się także tworzeniem muzyki do swoich nieszablonowych dzieł. Płyta Antonisz to zbiór jedenastu kompozycji pochodzących z filmów Antonisza z lat 1967-1987 w nowych aranżacjach muzycznych zespołu (plus jedna oryginalna, z archiwum Antonisza).

Specyfiką Małych Instrumentów jest to, że grają oni na… małych instrumentach właśnie. Zabawki, dziwne wynalazki, gumowe piszczałki, wszystko to, co wydaje jakieś dźwięki (cały zestaw do przejrzenia na stronie zespołu). Ma to swój nieodparty urok, który sprawia, że nie możemy porównać ich muzyki z niczym innym. Przenosimy się za ich sprawą wprost do wyimaginowanego świata Antonisza, gdzie absurd miesza się z groteską, dziecięce przedstawienia z irracjonalnością. Efekt jest niecodzienny.

Już sam początek jest intrygujący. Jak nauka wyszła z lasu/ Jak to się dzieje – krótki utwór, który zostawia nas z pytaniem – jak oni to robią? Gdy wsłuchujemy się uważnie w dźwięki, jesteśmy w stanie rozróżnić niektóre z instrumentów. Jednak ich połączenie przerasta nasze możliwości. Dziecięcy świat zmienia się na naszych oczach (uszach?) w skoczne melodie, z lekką domieszką folkowej nuty. Przy takim Ostrym filmie zaangażowanym/ Dziadowskim bluesie trudno usiedzieć w miejscu. Oczywiście są też i momenty wytchnienia (rewelacyjny utwór Jak działa jamniczek), jednak palce aż same rwą się do prób wybijania rytmu. Świetną próbką możliwości zespołu staje się Tysiąc i jeden drobiazgów – rozbudowane brzmienie niczym ze ścieżki dźwiękowej z filmowej Amelii w bardzo miniaturowej skali. Nie wiem jak Wy, ale ja kupuję taki minimalizm. Pełen zabawy i zawadiackiego mrugania okiem do słuchacza. Małe Instrumenty są dowodem na to, że działania artystyczne nie muszą stać się nudną bufonadą.

Na pewno jest to bardzo specyficzna płyta. Nie każdemu przypadnie do gustu, może wydać się z jednej strony zbyt przekombinowana, z drugiej infantylna. Jednak nie można jej odmówić tego, że intryguje. Oprócz tego, że zawiera dawkę świetnej muzyki, to dodatkowo odsyła nas do twórczości ciągle zbyt mało znanego Juliana Antonisza. Może się zatem okazać wstępem do większej przygody z polskim filmem animowanym i muzyką tworzoną na jego potrzeby. To ciągle nieodkryta jaskinia skarbów. [spacecowboy]

Ostry film zangażowany/ Dziadowski blues:



Strona zespołu: http://smallinstruments.com/

1 komentarz:

  1. Can you upload all album?

    I'm from Russia. This is great group.

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni