18 lutego 2010

Novika: Lovefinder (Kayax, 2010)


Byłabym bardzo zdziwiona, gdyby okazało się, że ktoś z czytających nie kojarzy działalności Katarzyny Nowickiej. Novika realizuje się na tylu płaszczyznach okołomuzycznych, że trudno jest się z czymś sygnowanym jej nazwiskiem nie spotkać. Audycje radiowe, muzyczne kompilacje, zespołowe kooperacje… Nazbierało się tego bardzo dużo. Tym razem dostajemy drugi w jej karierze autorski album, nazwany Lovefinder.


Będę szczera – doskonale wiedziałam, czego spodziewać się po tej płycie. Novika jest już marką, kojarzoną z określonym rodzajem muzyki, czyli łagodną elektroniką przemieszaną z bardziej tanecznymi momentami. Nie zawiodłam się, co ma swoje plusy, jak i minusy.

Trzeba zacząć od tego, że Lovefinder to naprawdę bardzo porządny materiał. Doskonale wyprodukowany, bardzo spójny, z przebojowym zacięciem. Na płycie znajdziemy zarówno melodie chwytliwe, jak i małe, formalne eksperymenty z syntezatorami. Te ostatnie wprowadzają sporo ciekawego zamieszania, wynosząc stonowany styl wokalistki na nowy, bardziej wyrazisty poziom. Na przykład takie When It's All Too Much – wystarczyło kilka małych zabiegów, aby utwór zarysował się mocniej podczas odtwarzania. Zdecydowany rytm przełamywany typowo popowym refrenem, z ciekawymi chórkami tworzy bardzo udaną mieszankę. W tanecznym, radosnym klimacie utrzymany jest pierwszy singiel z płyty, Miss Mood. I co z tego, że teledysk wygląda jak słaba kopia Music Ebony Bones, utwór potrafi porządnie rozkołysać. W tej piosence cieszy też sam wokal. Mówiąc wprost – Kasia ogólnie śpiewa bardzo nudno i jednostajnie, nie możemy spodziewać się jakiś wielkich fajerwerków. W utworze Miss Mood coś się zmieniło, może to te krótkie frazy i rozrywkowe dźwięki, ale Novika brzmi o wiele lepiej.

Jednak płyta jako całość nie zaskakuje. Owszem, jest bardziej konkretna, dojrzalsza niż debiutanckie Tricks Of Life, trochę bardziej „żywa”. Jest na niej wiele odniesień do życia wokalistki, choćby w Mother’s Duty, Daily Routines, opowiadające o codziennym życiu matki. W zamykającej album Żabce pojawia się głos małej córki Noviki. I wreszcie jest to jakiś utwór po polsku.

Nie mam nic przeciwko tej płycie, skąd. Po prostu podczas jej słuchania brakuje tego „wow, to jest to!”. Nie wiem, czy dobrym pomysłem jest tworzenie muzyki mało zapamiętywalnej, mało charakterystycznej, bez tego nerwu, który zwróciłby naszą uwagę na dłuższą chwilę. Owszem, ładne melodie zawsze są miłe, ale ile można słuchać muzyki tła? Na szczęście na Lovefinder jednostajność zostaje momentami przerwana. Na uwagę zasługuje kilka utworów, w tym singlowy Miss Mood, które są miłą odmianą po tych wszystkich balladach.

I na marginesie – kto Novice robi teledyski, nie mam pojęcia. Ale powinni mu tego zabronić. Bardzo zniechęcają. [spacecowboy]



Strona artystki: http://www.novika.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni