26 lutego 2010

Karol Schwarz All Stars: Rozewie (Nasiono Records, 2009)


Kiedy przesłuchałem te płytę, musiałem wyglądać bardzo dziwnie. Wzruszanie ramionami, pukanie się w czoło, czy inne gesty nie oddadzą tego, jak bardzo ta płyta jest... niecodzienna. Punktem wyjścia dla Karola Schwarza i jego ekipy tym razem było... UFO. Właśnie monologiem na temat obserwacji UFO rozpoczyna się ta płyta. I w tym momencie trzeba zapiąć pasy, bo potem jazda jest naprawdę ostra.


Rozewie to przede wszystkim płyta elektroniczna. Jest przepełniona przetworzonymi elektronicznie dźwiękami i beatami. Pojawiają się syntezatorowe sekwencje oraz wszelkiego rodzaju hałasy.

Hałas jest chyba kluczem do zdefiniowania tego krążka. Dopiero Rozewie daje odpowiedź na pytanie, czym są brudne dźwięki i zatkane głośniki. Nagromadzenie elektronicznego noise’u, przerysowanego wokalu, szumów i „zatykania” jest wprost oszałamiające. Ale, co dziwne, nie przeszkadza to niektórym kawałkom w kreowaniu całkiem rozległych, lekko post-rockowych przestrzeni. Przykładem choćby Submarine. Pełne napięcia, ale jednak konsekwentne tło i brzmiący z oddali głos dają poczucie jako takiego komfortu akustycznego. Do czasu – bo w końcu na pierwszy plan ni stąd ni zowąd wysuwa się gitara i cały komfort diabli biorą.

Zresztą tak jest w większości kawałków. Z początku brzmią dość niewinnie, czujność słuchacza zostaje uśpiona. I wtedy zespół wali jakąś niespodziewaną kanonadą prosto w splot słoneczny. Zanim się pozbieramy, już ulatujemy w dziwne, kosmiczne klimaty, gdzieś pomiędzy trance, techno, shoegaze, psychodelię i post-rock.

Osobną kwestią pozostaje wokal na tej płycie. Szymon Albrzykowski brzmi jakby śpiewał, bo mu kazali, często tak operuje głosem, że co bardziej obeznanym z emisją głosu uszy mogą się wykręcać. No i jest może nie tyle wokalistą, co raczej narratorem. Opowiadającym teksty często zahaczające o absurd Witkacego.

Czy zatem ta płyta jest do niczego? Czy nadaje się tylko na muzyczny śmietnik i należy ją omijać szerokim łukiem? Nie! To jedna z najlepszych płyt, jakie od dawna słyszałem. Pojechana po bandzie, bez żadnych kompromisów wobec słuchacza – ale właśnie dlatego świetna. No i te teksty... Weźmy choćby takie Krasnoludki: Ganiałem po łąkach/ Na czworakach/ Znajdowałem krasnoludki/ Zjadałem je, oł jeeee... I koniecznie posłuchajcie najlepszego chyba na Rozewiu Dolnego Miasta.

Jeśli zdarzy wam się dzień, kiedy zapragniecie zresetować swój umysł, sięgnijcie po Rozewie. Ta płyta działa jak solidne czyszczenie dysku. Tylko wcześniej koniecznie zapiszcie sobie swoje imię i nazwisko na kartce papieru. [jaszko]

Piano Song:



Strona zespołu: http://www.myspace.com/karolschwarzallstars

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni