12 czerwca 2010
Lights Dim: Starlit Corners of Our Homes (wyd. własne, 2010)
Po tym artystycznym pseudonimem kryje się Marek Kamiński, członek New Century Classics. Solowe dzieło, podobnie jak dokonania macierzystego zespołu, obraca się w stylistyce post-rockowej. Jednak punktów wspólnych jest stosunkowo mało.
To bardzo minimalistyczna płyta. Muzyk całość zarejestrował w domu, przy użyciu minimalnych środków. Brak rozbudowanych aranżacji i stylistycznych połamańców. Kamiński gra oszczędnie, konstruuje leniwe elektroniczne pasaże wzbogacając je równie nieśpiesznymi dźwiękami gitar i fortepianu. Gdzieniegdzie załka perkusja, pojawi się rozmarzona gitara bądź inna przeszkadzajka. A jednak jest w tym siła. Bardzo dużo motywów zostało wymierzonych precyzyjnie, odwołując się do naszej wrażliwości i skrywanych pokładów smutku. Umysł stara się na sucho analizować dźwięki. Na logikę tym króciutkim etiudom daleko do wyciskających soki kompozycji New Century Classics. Co z tego, skoro słuchając płyty mamy ochotę zamknąć oczy, przeciągnąć się i wypić ulubioną kawę?
Nie można nie czuć się dobrze słuchając kojarzącego się z twórczością amiiny Surfacing. Fortepian w Cinema Hall skradziono z kina grającego filmy retro. Zresztą w kompozycjach Moth oraz Peter Falk zostały umieszczone sample z dialogami z ulubionych filmów artysty: Rope Hitchcocka oraz Wings of Desire Wima Wendersa. Stockholm już po pierwszych sekundach fortepianowego intra staje się jednych z najlepszych utworów na wydawnictwie. Cold Room brzmi jak demo, szkic utworu za sprawą niezbyt dobrze nastrojonej, kłującej w uszy gitary. A efekt jest przeszywający.
Oczywiście, są miejsca, w których Marek Kamiński zbliża się do stylistyki NCC. Pierwsza połowa Song of Winter w dowolnym momencie mogłaby przejść w Seven Days z Natural Process. Kończący płytę wybuch również bliski jest dokonaniom zespołu, podobnie jak Finally, I... Aż namacalnie brakuje skrzypiec! Jednak Starlit Corners of Our Homes to zdecydowanie inna bajka. To nie jest płyta skierowana do szerokiego grona słuchaczy, starająca się o ich zainteresowanie i uznanie. To płyta stworzona, by odpocząć. [avatar]
Finally, I...:
Strona artysty: http://www.myspace.com/lightsdim
Przeczytaj też New Century Classics: Natural Process
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Spontaniczny projekt m.in. Marcina Loksia (dawniej Blue Raincoat) i Kuby Ziołka (Ed Wood, Tin Pan Alley) ma szansę przerodzić się w coś trw...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz