Zapraszamy na drugą część naszego podsumowania roku 2014!
Nadzieja
1. Test Prints
Dwa akordy na krzyż, bas jak z Pixies AD 1988, pani i pan za mikrofonem, automat perkusyjny. Kochamy ich. [m]
2. Oxford Drama
Wierzymy, że na ciasnej elektropopowej scenie podejmą owocną walkę z Xxanaxx, Rebeką i Bokką. [avatar]
3. Sjon
Gdy już wydadzą długogrającą płytę, wszystkim spadną porcięta z pasa. A Thom Yorke przyjedzie do Polskie za pół ceny, byle tylko mogli go supportować na koncercie. [avatar]
4. Woodsmoke Avantgarde Trio
Polska potrzebuje swojego mrocznego jazz folku i wkrótce go dostanie. Bój się Kubo Ziołku, bo zaraz wyrośnie ci konkurencja. [zeno]
5. Beaver
To taki hard core, który wywołuje emocje nawet u antyfana tego gatunku. Setting The Woods On Fire mogą w spokoju rzeźbić płytę, kiedy my skupiamy się na Beaverze.
6. Outre
Zabójczy black metal o szalonej sile rażenie nareszcie pokaże się w całej pełni i krasie. Jeśli w to nie wierzycie, to posłuchajcie utworu, który promuje nadchodzący album. Łeb urwany przy samej szyi. [zeno]
7. Queer Resource Center
Pixies i Modest Mouse zawsze w cenie. I wrzask. I power chordy. I zabójczo chwytliwe refreny. [avatar]
8. Scandinavian Low
Urzekli nas chłodem i emocjami krystalicznie czystej muzyki. Takie zjawiska nie zdarzają się często. [m]
9. Ennoven
Kaskadyjski black, któremu równie blisko do surowego shoegaze'u i post rocka. Nie wierzcie blichtrowi Deafheaven, skuście się na magiczną podróż po tolkienowskich śladach bez cienia patetycznego cukru. [zeno]
10. Radiovidmo
Stara szkoła. Przywracają wiarę w sens gitarowej alternatywy gdzieś z końca lat 90. [m]
Tekst po polsku
1. Artur Rojek: Beksa
Składam się z ciągłych powtórzeń to wcale nie jest najlepsza tekstowo polska płyta 2014 r. I Beksa wcale nie jest najlepszym polskim tekstem. Więc dlaczego u nas na pierwszym? Nie, wcale nie chodzi o najbardziej wyraziste mainstreamowe „kurwa” użyte w piosence w ubiegłym roku. Po prostu mając świadomość pewnych wad Artura Rojka jako tekściarza, jego potoczności i omylności, czujemy z nim – i tym tekstem – wyjątkową więź. [m]
2. Mister D.: Chleb
Bo to jest Masłowska Dorota. Królowa osiedla. Wszystko co najlepsze w Wojnie polsko-ruskiej i Pwiu królowej w czteroipółminutowym kawałku. To najlepszy audiobook 2014 roku. [m]
3. Limboski: Jezus był słaby
„Lewackie gówno i pedalska propaganda”.
Always look on the bright side of life, cieniasie.
A tak poważnie – jeden z najlepszych polskich tekstów dekady. [m]
4. George Dorn Screams: Sam pośród miasta
Tak naprawdę to nie wiem o czym jest ten tekst. Ale tu słowa idealnie wtapiają się w muzykę Dzordżów i gdy Magda Powalisz śpiewa Hekatomb i komórek / ofiara całopalenia / gdzieś obok ciągi słów / bez sensu i bez znaczenia, to podskórnie czuję, że jest to dla mnie ważne. [avatar]
5. Pablopavo: Mistrzu
Pablopavo mistrzem Polski. Teksty z jego solowego albumu Tylko to klasa sama w sobie. [m]
6. Limboski: Cykuta
Maleńczuk naszego pokolenia. Tak to właśnie wygląda, kiedy tracimy kierunkowskaz i nie wiemy kiedy przestać. Słuchajcie proroków. [zeno]
7. B.O.K.: Miecz czy bicz
Obsesyjnie szczery mistrz słownej szermierki, który najbardziej zatwardziałego przeciwnika hip-hopu przekona do mądrości ukrytej w swoich słowach. To boli, ale takie chłostanie czasem jest potrzebne. [zeno]
8. Morowe: Nocna strawa
Nihil jest jednak poetą. Na wzór turpistów na płycie Morowe snuje lekko zdegenerowane historie o rozkładzie, bólu i niesmaku. Piękny ten utwór zawiera najbardziej poetycki opis tasiemca, jaki można sobie wyobrazić. [zeno]
9. Marszałek Pizdudski One Man Band: Ch*j ci do tego
Ostro, dosadnie, wulgarnie i bezkompromisowo. I cholernie celnie. Marszałek w niecałych trzech minutach niechlujnie wyśpiewuje całą frustrację niejednego mieszkańca w tym pięknym kraju nad Wisłą. [avatar]
10. Milcz Serce: Mota
Himalaje z EKG / Ciśnienie gna jak wyścigówka / (…) Ciepły koktajl z kodeiny rozplątuje supeł w brzuchu. Tylko oni tak potrafią. [m]
Piosenka roku
1. Daniel Spaleniak: My Name Is Wind
RMFy i ZETki do porzygania katują Take Me To The Church Hoziera. A ten kawałek jest sto razy lepszy! [avatar]
2. Julia Marcel: Manners
Dziewczęcy chórek, przesterowana perkusja i brutalny, prostacki riff. Julia Marcell gra jak Cat Power w latach 90. Niby jest to banalne, ale nie chce się znudzić – oto przepis na piosenkę ponadczasową. I jeszcze jedno - kocham tę solówkę! [m]
3. Hanimal: Certain Amount Of Power
Jedna kobieta śpiewa, a druga dokłada jej cudowne chóry, do tego niesamowita współpraca instrumentalistów niosących rasowy, molowy temat na transowym bicie. Zostaje w głowie na bardzo długo. [zeno]
4. Queer Resource Center: Shark
Miniony rok upłynął mi na głodzie stadionowych, hymnicznych refrenów. Szefowi ten akurat najmniej przypadł do gustu, mnie wręcz przeciwnie - towarzyszy mi wciąż i wciąż podczas jazdy MPK po mieście. Trzy akordy darcie mordy w najlepszym wydaniu. [avatar]
5. Skubas: Nie mam dla ciebie miłości
Oj, to dobra piosenka jest. Najlepsza, jaka wyszła spod piór(k)a Skubasa. Boleśnie szczera, boleśnie piękna, zadziwiająca rozmachem i skromnością jednocześnie. Nieczęsto udaje się tak wyważyć proporcje i akcenty. Ktoś tam wytrze ukradkiem łzę, ktoś odruchowo zaciśnie pięści, ktoś tylko uśmiechnie się cynicznie. Ta piosenka nie pozostawia obojętnym nikogo. [m]
6. Król: Szczenię
Faceci nie płaczą. Ale tu mogą sobie trochę pochlipać. Kobiety nam to akurat wybaczą! [avatar]
7. Mister D.: Chleb
Ta piosenka rozpętała piekło. Pląsająca Anja Rubik i dresiarze w teledysku, dukająca Masłowska, toporny bit, blokerska nowomowa. Mieszanka obciachu, kiczu i najzwyczajniej w świecie... fajnej melodii. No i ten tekst – love/hate. Albo się na to łapiesz, albo odpadasz bełkocząc coś o Peszkach i innych chałach lansowanych przez żydomasońskie media. [m]
8. Tranquilizer: ...of Emptiness
Trip hop A.D. 2014. Minimalistyczne tło z odrobiną nieśmiałego wokalu, który eksploduje istną feerią elektronicznych barw na sam koniec. Zaleca się pilnowanie dolnej szczęki podczas słuchania. [zeno]
9. Zerova: Części
Przejmująca linia wokalna na tle islandzkiego electropopu, w którym Zerova jest po prostu najlepsza! [avatar]
10. Karate Free Stylers: Breathe
Stadionowego głodu ciąg dalszy. Rzecz idealna na akademikową korytarzówkę. O energii koncertowej aż się boję myśleć! Post-grunge galore! [avatar]
11. Moonglass: Red in Azure
Wszystko co najlepsze w post rocku i nowocześnie pojmowanej progresywie ujętej w sześciu minutach. Zero męczenia buły i wirtuozerskich popisów, za to muzyka, która zagnieżdża się w głowie i nie chce jej opuścić. [zeno]
12. Sunday Pagans: Na Iwana Kupala
Pomyliłem się odrobinkę. Prorokowałem pierwszą dziesiątkę podsumowania, jest miejsce 12. A piosenka nic nie straciła na swoim uroku i tanecznej mocy. Świetne połączenie nowoczesności z tradycyjną melodią ludową. Rzecz uniwersalna, multikulti w najlepszym wydaniu. [m]
13. Kiev Office: Statek Matka
Punkowa surowizna i nadmorskie melodie. Tylko oni tak potrafią. [m]
14. Peter J. Birch: Story Of A Little White Deer
Blues o czwartej rano w leśniczówce, kiedy picie do lustra zamienia się powoli w pierwsze objawy kaca, a przyroda budzi się do życia pokazując swoje piękno. Bardzo to życiowe - jeśli czujecie taką wrażliwość. [zeno]
15. Wilga: Cold
Uwielbiam jak ten utwór wydobywa się ze sztywnego mundurka ucznia prywatnej angielskiej szkoły i zaczyna szaleć niczym pijany nastolatek. [m]
16. Lunatic Soul: Gutter
Przedziwna historia o demonach dręczących osamotnionego człowieka schowanego gdzieś w swoich czterech ścianach. Ani klasyczna elektronika, ani post rock, ani world music, tylko gdzieś pośrodku. Cały Mariusz Duda. [zeno]
17. Mela Koteluk: Tragikomedia
Jeden z kilku fantastycznych przebojów z drugiej płyty Meli. Dojrzałość w głosie, kapitalna dynamika cicho-głośno, no i ten fenomenalny refren, od którego nie sposób się uwolnić. Do tego zgrabny tekst, balansujący na krawędzi gry słów – to jest pop, jakiego chcę słuchać. [m]
18. ParaVan: Black Milk
Pij mleko, będziesz wielki! Lublinianie w tym kawałku zmieszali shoegaze'ową duszność Slowdive i introwertyczność młodziaków z The XX. Powstało czterominutowe cudeńko. [avatar]
19. Artur Rojek: Beksa
Piosenka totalna. Aż dziw, że koledzy z redakcji tak niemrawo na nią głosowali :) Złoty strzał Artura Rojka, dzięki któremu można wybaczyć słabsze momenty na – i tak całkiem niezłej – płycie Składam się z ciągłych powtórzeń. [m]
20. Digit All Love: Lick Your Enemy Right
Zimno jak nigdy, za to z wielkim polotem. Taki refren mógłby się narodzić w Bristolu 20 lat temu, a i teraz robi wielkie wrażenie. Gdzieś między maszyną a człowiekiem można odnaleźć zaskakujące punkty wspólne. [zeno]
21. Gars: Przed
Nie ma chyba w tej chwili lepszej emocorowej kapeli. A otwieracz ich ostatniej płyty zgrabnie wykorzystuje wszystkie hooki, jaki z sobą ten gatunek niesie. [avatar]
Zestawienie przygotowali: avatar, m, zeno.
A jeszcze w tym tygodniu nasze listy indywidualne.
Nie podoba mi się Skubas.
OdpowiedzUsuń