18 września 2015

The Feral Trees: The Feral Trees (Antena Krzyku, 2015)


Jestem trochę na bakier ze skojarzeniami dotyczącymi debiutanckiej płyty ekipy z Puław. Za sprawą pochodzącej z Kolorado wokalistki większość recenzji wskazuje na amerykańsko-folkowe inspiracje zespołu. A dla mnie to bardzo... irlandzkie wydawnictwo.

A wszystko to dzięki Moriah Woods. Jej głos nieodparcie przypomina mi wokal Dolores O'Riordan z The Cranberries, szczególnie z okresu pierwszej płyty Irlandczyków, gdzie Dolores jeszcze tonowała swoje orgazmistyczne frazowanie końcówek wyrazów. Podobieństwo jest dla mnie na tyle silne, że wydaje mi się, iż pani O'Riodan właściwie z marszu mogłaby zaśpiewać każdą z ośmiu piosenek The Feral Trees. I nie chodzi o mniej bądź bardziej widoczne podobieństwa - ale słuchając harmonii Moriach, charakterystycznego modulowania gardłem i tworzenia linii melodycznych przychodzą mi do głowy takie a nie inne skojarzenia. Żadne tam Cat Power, Mazzy Star czy Susanne Vega. Tylko właśnie The Cranberries. Nie ma w tym żadnej ujmy - Everybody Else Is Doing It, So Why Can't We? po 22 latach od wydania wciąż słucha się przyjemnie.

Tak samo przyjemnie słucha się The Feral Trees. Gdyż to nieźle zagrane, dość mroczne folk-rockowe piosenki. Z naciskiem na rock - gitary odgrywają tu główną rolę. Jest jeszcze banjo (dla mnie dalej to Irlandia), jakieś pianino i wiolonczela, ale za główny ornament robią tu chropowate dźwięki wydobywające się z pudeł rezonansowych. Trzeba przyznać panom instrumentalistom, że mają smykałkę do aranży. Pierwsze przesłuchania trochę rozczarowały. Na płycie brak przebojów, zapadających w pamięć refrenów, dominują wszechobecne średnie tempa. A potem zacząłem się z albumem zaprzyjaźniać. I powoli odkrywać drugie dno. A ono wówczas wybuchło z wielką mocą. Niech przykładem będzie ballada Somehow. Wolna, ślamazarna, ślicznie rozwijająca się i zaśpiewana z takim oddaniem, że aż przechodzą ciary. Albo najbardziej „przebojowe” Old Growth. Nie polecam słuchać tego kawałka w samochodzie - momentami gitary tak przyjemnie rzężą, iż można mieć wrażenie, że poszedł wahacz. I uwielbiam mocniejszy kilkusekundowy riff w Rustic Bones. Nie wspominając o bluesowym The Desert, w którym to banjo wydaje się instrumentem wręcz stworzonym do tego gatunku.

Właśnie uświadomiłem sobie, jak powyższy tekst różni się od tego, który chciałem napisać po pierwszym odsłuchu. Wtedy miałem zakończyć, że to fajnie zagrana muza, ale kompletnie ulatująca z pamięci po zamknięciu winampa. Teraz, po dziesiątym razie marudzę tylko na kończące całość Dead Lies. Ale coś czuję, że szybko to wydawnictwo nie opuści playera. [avatar]



Strona zespołu: https://www.facebook.com/feraltrees

1 komentarz:

  1. Nie no zdecydowanie amerykańsko brzmią! No chyba, że będziesz upierać/opierać się na imigrantach irlandzkich w stanach..

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni