12 listopada 2010
Karate Free Stylers: At Least We Are Able To Breathe (wyd. własne, 2010)
O Jezusie! W Olsztynie straszy duch Marii w łańcuchach!!!
Ten młody zespół ma na swoim koncie wydaną rok temu EP-kę It's KFS, która pomimo chałupniczej produkcji ujawniała ciągoty muzyków do melodyjnego garażowego rocka. Gdyby ktoś ze studenckich rozgłośni o nich usłyszał, to dzięki kawałkowi Irresistible mógł zrobić z nich nadzieję młodego alternatywnego pokolenia. Ale nikt nie usłyszał. Niezrażeni tym faktem Karatecy komponowali kolejne kawałki, dzięki czemu od kilku tygodni na Myspace wisi nowe EP. Także tym razem przypadkowa osoba za wiele nie usłyszy, gdyż... już po pierwszym utworze zresetuje mózg w starciu z nawałnicą sprzężeń, przesterów i innych brudów.
Nie wiem, jaka katastrofa ekologiczna wydarzyła się ostatnio w Olsztynie, ale jakiś silny patogen musiał wpłynąć na percepcję muzyków, iż w ciągu kilku miesięcy dokonali takiego przeobrażenia. Odwrócili się od ładnych, gitarowych melodii na rzecz shoegazowego wygrzewu. Z czystego głosu Siwego pozostał jedynie chłód, perkusista zatracił się w bezdusznej monotonii, a gitarzyści postanowili ze strun zrobić istną rzeźnię. Aż chce się krzyknąć: nareszcie! W końcu ktoś znalazł się odważny i na słowiańskich ziemiach postanowił urządzić krwawe walentynki mordując te przebrzydłe wróżki. Z pomocą pośpieszył Michał Miegoń z Kiev Office, który nasączył kompozycje specyficznym brzmieniem.
Zespół od pierwszych taktów nie bierze jeńców, tylko wskazuje miejsce, gdzie należy pochować nieznajomych. Już ambientowe Intro jest pełne podskórnego noisu i zapowiada ciężką przeprawę. United kojarzy mi się z shoegazowym Echoes Of Yul. Ten sam minorowy klimat, wszędobylski posmak rdzy i nowofalowe inklinacje. Chłopaki wyciągają doły z najniższych skal, wyciskają z przetworników chore przestery i kłują bębenki uszne dudniącym basem. Choć to i tak zaledwie przystawka. W Beyond Railways do gry dołącza wokalista Piotr Siwicki. Od razu robi się... dostojniej! Kurcze, mutacja u chłopaka poszła w arcyciekawym kierunku! Tytułowy kawałek to istna perełka. Czad, emocje, epatowanie niepokojem, transowość rodem z Ministry i nadwrażliwość Joy Division. Na takie debiuty czeka się ze ślinotokiem! W Anglii chłopaków noszono by już na rękach! Kolejna niespodzianka kryje się w Out Of The Unknown. Zespół nie tracąc nic ze swojej zadziorności wystrugał... przebój! Ciężko przestać tupać nogą w refrenie. Chaos w wykonaniu KFS wciąga i niszczy. Z kolei w Trials na pierwszym planie mamy indie-rockowy riff. Zabiegł wyszedł co najmniej schizofrenicznie (to komplement), a Siwy przepuszczając swój głos przez różne efekty nie wiedzieć czemu skojarzył mi się w wygibasami pana z Sisters of Mercy (to komplement również). Outro to już studyjny wygłup. Fajny, ale mimo wszystko wygłup.
At Least We Are Able To Breathe to rzecz świetna! Brakuje co prawda w tej całej zupie charkotów, dysonansów i hałasów finezji, która jest obecna na klasycznych shoegazowych płytach, ale to dopiero początki. Wydaje mi się, że najlepsze dopiero ma nadejść. Nie zmienia to faktu, że łobuzy z KFS są właściwie w czołówce młodych, pięknych i obiecujących A.D. 2010. [avatar]
Strona zespołu: http://www.myspace.com/karatefreestylers
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Spontaniczny projekt m.in. Marcina Loksia (dawniej Blue Raincoat) i Kuby Ziołka (Ed Wood, Tin Pan Alley) ma szansę przerodzić się w coś trw...
świetna epka, oby tak dalej! szykuje się nowa gwiazda
OdpowiedzUsuńDzięki Twojemu blogowi poznałem ten zespół. Świetny i dobry kawałek porządniej nuty :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki, choć tak naprawdę to zasługa portalu uwolnijmuzyke. Oni pierwsi ich wypatrzyli:)
OdpowiedzUsuńjestescie glusi czy o co chodzi?
OdpowiedzUsuńzespol ktory ciagle nie moze sie ogarnac i zdecydowac co chce grac. slychac ze gra sporadyczne koncerty (a szkoda, bo poprawialo sie im od jakiegos czasu), brzmieniowo straszna kicha, aranzacyjnie bez pomyslu no i wokal tego typka to bolaczka nie do zaakceptowania.
miegon, jak tak mozna to spieprzyc?
jak to ma byc nowe odkrycie i gwiazda to ja tam wole jednak w polska muzyke nie inwestowac. promowanie beztalenci nie prowadzi bo niczego dobrego. wlasnie, NIC DOBREGO!
Coś mi się wydaje, że lutnik jeżdżąc po KFSie cicho promuje zespół Nic Dobrego (też z Olsztyna). Fajnie, że ukazał się jeden zły komentarz, ale nie fajnie, że pewnie to jakieś promo za tym idzie...(chociaż chłopaków z ND uwielbiamy i życzymy im jak najlepiej!)
OdpowiedzUsuńpzdr,
Siwy (KFS)
Po odsluchaniu (do ktorego podchodzilem z nadzieja uslyszenia czegos wyjatkowo dobrego) dziwie sie tak przychylnym opiniom WAFP.
OdpowiedzUsuńwszystko fajnie szkoda tylko ,że rynek muzyczny w Polsce jest kółkiem wzajemnej adoracji a nie wyszukiwaniem czegoś nowego . Co do dema to chyba metronom by się przydał . również dziwie się przychylnym opiniom wafp . ale powodzenia chłopaki.
OdpowiedzUsuńCo rozumiesz przez "czegoś nowego"?
OdpowiedzUsuńPierwsze nagrania były straszne. powinni zmienić nazwę i się od tego odciąć (bo nazwa jest głupkowata).
OdpowiedzUsuńAle te nowe dają radę. Mam nadzieję że ten band się rozkręci.
Lubię takie hałasy i niechluja w muzyce. Nawet jeżeli nie wszystko jest pod metronom to fajnie się tego słucha.
PS. okładka też mi się nie podoba ale pal ją licho.
Odbiegajac od tematu KFSu i jego brzmienia(o tym poźniej). Na razie Wiadomośc do niejakiego Pana LUTNIKA:) otóż jestem pewna,ze zrobie błąd tracac czas na komentowanie "wywodów" pewnie niedowartościowanego "typka",którego prymitywny komentarz ROZPERDOLIL MNIE NA CZĄSTKI ELEMENTARNE:),ale pomimo tego zdecydowałam ze napisze, choć wiem,ze raczej bedzie to bezproduktywne:) a wiec...wszyscy sie cieszą, ze tacy ludzie jak TY tak naprawde pokazuja poprzez pełne zawiści i zazdrości przymiotniki jak cudowny i pełen finezji jest zarówno sam zespół jak i wokal.Cóż tu dużo pisać, jestem pewna, ze chlopaki z KFSu są dumni z tego,ze są ludzie którzy w tak malo umiejetny sposob ich komplementują - WIELKICH AUTORÓW PŁYTY "At Least We Are Able To Breathe"! Powodzenia!:)
OdpowiedzUsuńNic nie zrozumiałem, oprócz tego, że chciałaś mi poubliżać. Fajosko, czyli podoba ci się kArata free stylers i to jest w porządku. Ale reszta, skąd ten cały zachwyt? No nie uwierze, ze wasze CZASTKI ELEMENTARNE poruszaja sie szybciej jak slyszycie te nagrania. No prosze...
OdpowiedzUsuńPozdro i nie foszkuj sie tak.
Co do rownosci, to nie jest zle. Zle jest nagranie.
Siwy, gdzie i kiedy można zobaczyć KFS?
Plug%Play, Karate Free Stylers, Lora Lie 11-ego marca w warszawskim Śnie Pszczoły.
OdpowiedzUsuń