6 lutego 2011
Ostatki 2010: Kara Boska, Kardamon, Kordian Trudny, Ludwik Zamenhof, SKALA, Żerafał
Przed wami kolejna porcja albumów z ubiegłego roku – tym razem zagłębiamy się w mroczne rejony naszej strefy downloadu i prezentujemy pozycje skrajnie niszowe i awangardowe... oraz jeden albumik indie-srindie
.Kara Boska: Kara Boska
Jednoosobowy projekt z Lubelszczyzny. Self-titled to takie electro w stylu Merzbow. Dużo elektronicznego transu, szumów i nieskoordynowanych wrzasków. Czasami uświadczymy uderzenia perkusji, przesterowaną gitarę czy psychodeliczny śmiech. Komputer dzielnie wypluwa z siebie dźwięki wymiętoszone przez rozmaite filtry i skleja z niecodziennymi samplami (m.in. dzwonów kościelnych). Ale to muzyka dla najtwardszych zwolenników takiego grania. Na trzeźwo słuchać się tego za bardzo nie da.
Strona artysty: http://www.myspace.com/karaboska
Kardamon: 34_30
Funk/indie/rock. To kolejny skład, w którym chłopaki grają swoje, a dziewczyna na wokalu śpiewa swoje. Gitary często ciągną w kierunku dość typowego brytyjskiego indie o garażowym odcieniu (Frustration, Warszawa, Especially), natomiast wokalistka Hania „Pandora” tonuje zapędy muzyków barwą głosu o south-rockowym zabarwieniu. Powoduje to, że propozycja warszawian może i jest przebojowa i energetyczna, ale na obecną chwilę w wydaniu tego zespołu nie przekonuje ani funk, ani optymistyczna rockerka. Paradoksalnie najlepiej się słucha Disco - Hania śpiewa niczym Wanda Kwietniewska, a w kawałku jest sporo przestrzennego groovu. Pozostałe rzeczy są zbyt równe, naiwnie wesołe, skoczne, niezobowiązujące. Brakuje klimatu. Ja co prawda bardzo lubię takie kąsające gitarki, jak we Frustration, ale sądzę, że niewielu czytelników WAFP po przesłuchaniu płyty powie „Wow! To tygryski lubią najbardziej!”
Strona zespołu: http://www.myspace.com/kardamonband
Kordian Trudny: 58-300
EP-ka składa się z tylko jednego utworu, ale za to szesnastominutowego. Ekipa z Wałbrzycha wzięła się za realizację dość karkołomnego pomysłu. Stworzyła zakręcony, abstrakcyjny, soniczny Teleexpress. Użyła sampli z kilku znanych piosenek i słuchowisk, poszatkowała je na kilkunastosekundowe interwały, powykręcała i ubrała w groteskę. Muzycy nawet nie starali się o łagodne przejścia. To flashbacki, świat widziany w błysku stroboskopowego światła. To kolejny przykład wydawnictwa-pułapki. Czy propozycja Kordiana ma zalążki ambitnej muzyki, czy to tylko zwykły copy/paste udziwniony na siłę? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Słychać kilka fajnych pomysłów, ale po zakończeniu w głowie pozostaje przede wszystkim świadomość, że bezpardonowo potraktowano Róże Europy, Video i Lady Gagę. Znaczy to, że póki co zespół nie dopracował się jeszcze jakiegoś znaku rozpoznawczego.
PS. A największy szacun za drugi akapit w dołączonym pliku readme.
Strona zespołu: http://www.myspace.com/kordiantrudny
Ludwik Zamenhof: Miasto, Masa, Chleb Tostowy
Oczywiście nie chodzi tu o twórcę języka esperanto, tylko o projekt Andrzeja Zagajewskiego, członka zespołów Południca i Crowmoth. Twórczość krakowianina oscyluje wokół ambientu, minimalistycznej elektroniki i stonowanego post-rocka. Słyszeliśmy to już wiele razy? Oczywiście. Zamenhof próbuje dotrzeć do słuchacza dodatkowo wplatając w komputerowe pasaże dźwięki żywych instrumentów. Oprócz (jak najbardziej na miejscu) pianina, Andrzej dokłada wiolonczelę, skrzypce czy harfę. Sprawia to, że kompozycje pulsują życiem i wywołuję nerwowy (acz przyjemny!) trans, udanie skupiając uwagę przez całą długość EP-ki. Utwory są zbudowane według jednego schematu. Najpierw spokojnie plumka jedna, dwie ścieżki. Z każdą kolejną minutą dochodzą kolejne, by pod koniec utworu spleść się w grubą linię, pełną mocy. Najlepiej wypada chyba Tostowy, gdzie finał wręcz urasta do przesterowanej kakofonii. Miasto z kolei może się podobać za sprawą wiolonczelowych cięć. Chleb wydaje się chłopsko-barokowy, jedynie Masa wypadła bezpłciowo. Do wyobraźni Jacaszka sporo brakuje, ale droga została dobrze obrana.
Strona artysty: www.myspace.com/ludwikzamenhof
SKALA: Perryferya
Na temat SKALI internetowe zasoby właściwie milczą, choć to już czwarte wydawnictwo zespołu (konto na myspace wygasło). Nieważne, liczą się dźwięki. A tych na Perryferyi jest całkiem sporo za sprawą nietypowego instrumentarium. Nawet nie wiem, jakie niektóre mają polskie odpowiedniki. Shereke? Tarabuka? Cokolwiek by to nie było, musi pochodzić z krajów, w których przez cały rok temperatura nie schodzi poniżej 20 stopni. Taka jest też Perryferya. To ciepłe improwizacje, odprężające post-rockowe pasaże i wyzierający od czasu do czasu kraut-rockowy masaż. Tu wręcz słowa są niewskazane. Można się rozmarzyć krocząc po tytułowych peryferiach, pokręcić bioderkami w Hands Up, Hands Down, wypić drinka z parasolką wylegując się w słomkowym leżaku i delektując się Strzałą Północy bądź obserwować gwiazdy przy Sam-u-rayu. Świetna, antydepresyjna płyta.
Trzy poprzednie wydawnictwa dostępne tu: http://www.jamendo.com/en/search/all/skala
Żerafał: Koncert. Cafe Mięsna. 06.05.2010
„ŻERAFAŁ to konglomerat muzyki współczesnej i odmian cięższych (od noise’u po death metal), sprytne łączenie zabawy z nierzadko bolesnym procesem twórczym, wytrwałość w produkcji niepopularnych melodii, ale przede wszystkim czerpanie wielkiej radości z katowania instrumentów oraz słuchaczy w imię ciągłego doskonalenia świata i siebie samych”.
Ogólnie to 41 minut rzeźni. Anty-muzyki. Założę się, że zespół nigdy nie daje dwóch takich samych koncertów. Nie sposób. Podczas gigów równie dobrze mogliby wyciągnąć kogoś z publiczności, wręczyć mu instrument i kazać grać. O tym, że jednak taka ekstremalna alternatywa może się komuś podobać, świadczą wyrażone pod koniec koncertu (w dość nieparlamentarny sposób) prośby o bisy. Ja już jestem za stary :)
Strona zespołu: http://www.myspace.com/zerafal
Poświecił się i przesłuchał [avatar]
Autor:
we are from poland
Etykiety:
electronic,
EP,
experimental,
improwizacje,
indie,
koncert,
lo-fi,
ostatki,
po polsku,
post rock
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
Kara Boska jest z Krasnegostawu.
OdpowiedzUsuńZ niektórymi fragmentami z albumu Skali mam bardzo pozytywne skojarzenia: Sea & Cake, "Mare" Juliana Lyncha. Fajna ta "Perryferya".
OdpowiedzUsuń