8 maja 2012
Plug & Play: Why So Close? (Electrum Production, 2012)
Romans WAFP z zespołem Plug&Play jest długi i burzliwy. Kochaliśmy się i nienawidzili. Czasem, jak to w związku, padały mocne słowa. Z czasem – tak też się zdarza – ktoś się musiał zmienić, by do związku powróciła harmonia. Zastanawiacie się, kto?
Oni. Gdy zasłużyli na zjebkę, nie prowadzili dysput w komentarzach, nie usiłowali przekonać, że ich wizja muzyki jest ostateczna i najlepsza. Pokorni zgięli karki i wzięli się do ciężkiej roboty. Dziś zaczynają zbierać jej pierwsze owoce.
Why So Close? to przykład albumu, który powstaje w bólach. Zespół wielokrotnie zmieniał skład (już po nagraniu płyty dołączyli basista Łukasz Zwiech i grająca na klawiszach Agnieszka Ozon), przerabiał piosenki znane z EP-ek, pracował nad brzmieniem, by wreszcie wypaść tak dobrze, jak to tylko możliwe. Wyszła płyta być może o parę lat spóźniona, być może złożona z ogranych kawałków, ale wciąż pełna pasji i świeżości. Choć spotykamy na niej starych znajomych, nie mamy wrażenia odgrzewania nieświeżego kotleta. Nowe wersje wypadają na tyle interesująco, by słuchając ich spokojnie zapomnieć o niezbyt udanych małych płytach. Weźmy singlową Alice From The Stars – okej, dance punk zdechł na Zachodzie, ale Wschód wciąż potrafi odkryć w nim energię i radość.
Wspomniałem o ciężkiej pracy. Nie wiem, na ile sprawiła to krytyka, ale lublinianie wyciągnęli wnioski. Choćby jeden przykład: pozbyli się tandetnych klawiszy. Ale nie klawiszy w ogóle. Paweł Cieślak wykonał kawał dobrej roboty nie tylko jako producent, ale właśnie autor partii syntezatorów. Większość jest doskonale przemyślana, a w obrębie jednej kompozycji Paweł potrafił pomieścić kilka nośnych i różniących się brzmieniowo motywów. Tym samym klawisze wreszcie stały się organiczną częścią muzyki P&P. Druga dziewczyna w składzie (ojej, oni mają dwie laski w składzie!), Luiza Orpik, dzielnie wspiera wokalnie Kubę Majsieja. Dzięki jej bojowym okrzykom piosenki zyskały indiepunkowego sznytu, są mniej nadęte i sztampowe.
Oczywiście wciąż poruszamy się w określonej stylistyce. Oczywiście, muszą paść nazwy typu Editors, Interpol, Foals, czy – last but not least – Joy Division. Wciąż mamy do czynienia z tego typu muzyką, którą zdominowały solidne riffy, niski głos wokalisty i dołerskie teksty o trumnach i zachwycie nad śmiercią. Ale-ale. Pojawiają się pierwiosnki czegoś nowego. You Are My Radio to prawdziwa popowa perełka z refrenem, który powinien wejść do kanonu radiowych audycji. Captain Welfare ukazuje zupełnie innego Kubę Majsieja – śpiewającego wysokim, namiętnym (idąc tropem interpretacji tekstu – narcystycznym) głosem. Do tego fantastyczna melodia i... chcę takiego właśnie P&P, właśnie takiego miękkiego, piosenkowego, dzwoneczkowego. Równie ciekawie dzieje się we wstępie do Solitary Love – muzycznie głębokie lata 80., melodramatyczny wokal – refren może mniej ciekawy, ale za to jaki finał nam chłopaki i dziewczyny wysmażyli! Gitary akustyczne, chórki, patos, pogłosy – super!
Nie jest to płyta złożona z samych highlightów – zresztą, byłoby to chyba zbyt męczące. Mimo iż większość tych tradycyjnie rockowych numerów jest dość przewidywalna, to w każdym znajdzie się coś fajnego do odkrycia. Wibrujący klawisz i energiczna gra na krowim dzwonku w Let’s Get No Hope (nie tylko w tym utworze na pochwałę zasługuje praca sekcji rytmicznej), przeszkadzajki w Soft War, gitarowe zagrywki w stylu „Joey Santiago is my god” w Dying With Emily, dialog dramatycznego pianina z kąśliwą gitarą w Charming Eyes – to tylko niektóre smaczki, jakie wyłowi cierpliwy słuchacz.
Na pewno znajdzie się wielu sceptyków, którzy zarzucą Plug&Play wsteczniactwo i bycie „zakompleksioną podróbką” zespołów, których nazwy padły na początku. Ale będą to pewnie osoby, które nawet nie zadały sobie trudu wsłuchania się w długogrający debiut lublinian. Ja ten trud sobie zadałem i nie żałuję. Why So Close? sprawdza się jako ścieżka dźwiękowa w wielu życiowych sytuacjach. Check it out. [m]
Strona zespołu: http://www.plugandplayband.com/
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mietall Waluś to specyficzna postać. Udało mu się kilka lat temu wstrzelić w rynek całkiem przebojową płytą zespołu Negatyw, wziął udział w ...
-
Przedstawiamy ósmą część cyklu We Are From Poland . Tym razem wyłącznie debiutanci! 01. Mela Koteluk : Spadochron/ demo { więcej } 02...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Podobno liczy się tylko piękne wnętrze, ale opakowanie może korespondować z wysoką jakością muzyczną płyty. Tak jest w przypadku trzech p...
-
Jeśli lubicie kupować muzykę w wersji elektronicznej i jest to muzyka z gatunku tej recenzowanej na WAFP, to odpowiedzią na pytanie zadan...
-
A mogło być tak dobrze. Plug&Play to właściwie jedyny polski zespół pasujący do kategorii dance-punk. Wiadomo o co chodzi: o ostre gitar...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Cześć, rzadko sięgamy po narzędzie do badania opinii publicznej (może za rzadko?), ale czasem warto zapytać Czytelników, co najbardziej ce...
Captain Welfare przypomina mi trochę ukochanych Clap Your Hands Say Yeah! Może troszkę odgrzewają kotlet, ale przynajmniej w bardzo dobrym stylu, epki też mialy fajny klimat moim zdaniem. Mam nadzieję, że teraz im się w końcu uda :)
OdpowiedzUsuńtu całość już jest wypuszczona
OdpowiedzUsuńhttp://plugandplayband.com/
akcent i płaski wokal wkurzają niemiłosiernie. muzyka bardzo buja.
OdpowiedzUsuń