9 sierpnia 2013

PORNOGRAPHYxxx: Embers (French Girls Records, 2013)


To już drugi w tym roku album Jakuba Konery pod szyldem PORNOGRAPHYxxx. Nie przynosi szczególnych zmian w stosunku do debiutanckiego wydawnictwa, ale też nie powtarza uparcie zastosowanych na nim rozwiązań.

W chwili, kiedy piszę ten tekst, za oknem jest trzydzieści pięć stopni w cieniu. Organizm się buntuje przeciwko jakiejkolwiek aktywności fizycznej, nawet krew wolniej krąży przepychana przez apatycznie bijące serce. Podobnie jest z muzyką - mózg ma problemy z ogarnięciem tekstu piosenek, bardziej skomplikowane rozwiązania harmoniczne przyprawiają o ból bębenków usznych, a letnie przeboje ponoszą koncepcyjną porażkę. Stan nieruszania się wprawia w przyjemną błogość; podświadomość jednak pragnie muzyki tak samo dusznej, lepkiej, która nie obciążałaby umysłu zbytnim skomplikowaniem, ale też nie podprowadzałaby do furii swoją miałkością. Embers dobrze pasuje do takiego stanu.

Konery nie interesuje gładki chillout, oparty na prostym rytmie i szybko wyprodukowany według najpopularniejszych wzorców. Olewa nudne jazzujące ozdobniki, rezygnuje z modnych dubstepowych szaleństw, nie mierzy w wielkomiejskie dyskoteki. Rajcują go downtempowe klimaty - choć wydają się być dla muzyka zbyt ciasne i miejscami dźwięki wyrywają się do przodu w bardziej agresywnej formie (Elevated). W porównaniu do poprzedniego albumu inspiracji szuka też w dość dalekiej przeszłości. Utwór Grazes ma w sobie wyczuwalny pierwiastek ejtisowej, kiczowatej psychodelii, która tu została zniekształcona przez electro-mazy. Natomiast rzeczy w stylu It Brings Me Back You czy Morning Mourning to współczesne zapełniacze wolnego czasu - z zalążkami melodycznymi, stylową elektroniką i nienaganną klarownością dźwięku. Czasami słychać punkty wspólne z poprzednim projektem Jakuba, Sid-like Sedition (Leaving przynosi dość hardą porcję „basu”), wówczas dla przeciwwagi Konera próbuje powiedzieć coś nowego w swojej stylistyce (np. Lidocaine z elementami french touch). I należy go pochwalić za ładne zamknięcie płyty. Sophie to co prawda dość ograny post-electro-rock, ale ujmujący świadomie topornymi rozwiązaniami.

I tak jak Kixnare ma swój Gucci Douch, tak PORNOGRAPHYxxx swoje Lights, kompozycję wyróżniającą się na płycie swoistą „piosenkowością”. I mimo że próbki wokalne przypominają miejscami odgłosy z Ulicy Sezamkowej, nie sposób uciec od tej leniwej melodii. Paradoksalnie nucąc pod nosem sober light... czuję się coraz mniej trzeźwy.

Ok, Embers nie jest zjawiskową płytą, nawet w skali tegorocznej. Po elektroniczne doznania trzeba udać się gdzieś indziej. Ale wiecie, jest upał. A w taką aurę stylowe, nienachalne dźwięki są na wagę Sangrii z lodem. Ładnie to sobie pan Konera wykalkulował! [avatar]
 
Strona artysty: https://www.facebook.com/prngrphypl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni