14 sierpnia 2013

Daktari: I Travel Within My Dreams With a German Passport (MultiKulti, 2013)


Olgierd Dokalski znów w natarciu. Jego grupa improwizacyjna Daktari, mocno zainfekowana klezmerskim jazzem, wydała właśnie swój drugi album, zatytułowany enigmatycznie I Travel Within My Dreams With a German Passport. Niestety, całość wywołała we mnie konsternację, pomimo oczywistej jakości prezentowanej muzyki. Na dodatek okazało się, że jest to de facto ich trzecia płyta, a druga ukaże się nie wiadomo kiedy. Oj warto będzie uporządkować sobie ten cały bałagan.

Po kolei. Daktari to jeden z rozlicznych projektów młodego trębacza i innowatora sceny jazzowej, Olgierda Dokalskiego (kiRk, Altona, Nor Cold, Jan Czapla, Olgierd Dokalski Trio). Zespół ten w dość radykalny sposób połączył jazz o żydowskiej proweniencji z improwizowanym rockiem, ocierającym się o noise. Innymi słowy: Masaba spotyka Mogwai i Sonic Youth. Debiutancki album omawianej kapeli: This is The Last Song I Wrote About Jews Vol. 1 z 2011 roku był, obok pierwszej płyty Niechęci, najsilniejszym ciosem w skostniały polski jazz, przynajmniej od czasów yassu. Zgrabnie zaaranżowane melodie, w połączeniu z radykalnym zerwaniem z gatunkowymi zasadami, spowodowały, że o Daktari zrobiło się na scenie głośno. Następny album o tytule Lost Tawns miał się ukazać w tym kwartale, ale nagle zniknął z planu wydawniczego. Zamiast niego światło dzienne ujrzał zapis improwizacji nagranej w listopadzie ubiegłego roku w Berlinie, z towarzyszącym zespołowi indonezyjskim gitarzystą Tonim Simatupangiem. Ów zapis to właśnie ta tajemnicza podróż przez sny z niemieckim paszportem.

Album skąpany jest w słodkim bezformiu. Pojawiające się motywy raz po raz wynurzają się i na powrót giną w pozornie nielogicznej, jazzowej magmie. Całość utrzymana jest w pogodnym, lekko melancholijnym nastroju, budzącym skojarzenia z październikowym popołudniem albo starym, niemym filmem. Sądząc po wypowiedziach lidera zespołu, całkiem nieźle udało mi się odczytać ich muzyczne intencje. Płyta jest niestety komunikatywna tylko na stricte jazzowym poziomie. Daktari zgubiło bowiem swój radykalizm, ograniczając się do zabawy treścią bez zwracania uwagi na formę. Jeśli taki kierunek obrał sobie jeden z najciekawszych zespołów na polskiej jazzowej scenie, to szkoda zmarnowanego potencjału.

Oprócz umiejętności swobodnego wykraczania poza sens kompozycyjny, nie mogę grupie odmówić poczucia humoru. Utwory takie jak Dance With Me, German Sentence, gdzie ansambl bawi się muzyką filmową, czy Eine Kleine Weltschmerz, rekonstruujący motywy muzyki klasycznej, udowadniają, że zespół wciąż jest daleki od jakichkolwiek ramek. Jednakże cały album sprawia wrażenie zabawy dla samej zabawy. Słucham go z wielką przyjemnością, ale nie bardzo widzę jego sens. Być może I Travel Within My Dreams With a German Passport to tylko jednorazowy skok w bok, a Lost Tawns udowodni potencjał ekipy Dokalskiego. Wówczas bez wątpienia napiszę o tym, jak bardzo zachwyca mnie rozwój Daktari, czego tym razem napisać po prostu nie mogę. [zeno]


Strona zespołu: https://www.facebook.com/daktaripl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni