Nowe miejsce na klubowej mapie Katowic, Garage Club, mam wrażenie, snobuje się na lokal dla studenckiej inteligencji, najlepiej ubranej w czarne golfy i górskie buty. Dotychczasowy repertuar (Katarzyna Groniec, Marysia Sadowska, w planach Soyka) fana muzyki indie nie nastawia do tego miejsca specjalnie entuzjastycznie, jednak nazwisko Gabriela Kulka zrobiło swoje. Mimo niezbyt szczęśliwie dobranego terminu (czwartkowy wieczór), klub był pełny. Lokal składa się z trzech sal, z czego tylko jedna nadaje się do w miarę komfortowego odbioru muzyki. Koncert był nagłośniony nie najlepiej (za cicho!), w dodatku gitarzysta był kompletnie niesłyszalny – trochę mu współczuję, bo gimnastykował się i ciął solówki zawzięcie, a wyglądał jak mim.
Gabriela wystąpiła z trzyosobowym zespołem. Większość utworów została nieznacznie przearanżowana, tak aby wszyscy członkowie zespołu mieli jakieś zajęcie i mogli pokazać swoje umiejętności. Całość brzmiała dość surowo i energetycznie, co mogło się podobać i się podobało. Aż żal, że klubowy wystrój wymuszał na publice pozycję siedzącą. Zaczęli od Pilota i Za królestwo i pół. Pięknie było, czar powoli ogarniał również sceptyków, którzy marudzili, że „wolą oryginał” (czytaj Tori Amos). Przez chwilę było smoothjazzowo (Love Me), a zaraz potem wręcz tanecznie za sprawą motorycznie podanego Spitting Image. Brawa dla sekcji, która dała tej kompozycji dancepunkowego kopniaka. Koncert zdominowały piosenki z płyty Out. Wzruszenie ściskało mi gardło podczas In The Lens i przesłodkiego Shark. Na bis niespełna godzinnego spektaklu wykonali Death Won’t Save The Day – hałaśliwie i bezkompromisowo. Nie było coverów – szkoda, bo śliniłem się na London Calling albo 2 Minutes To Mindnight. Głos Gabrieli i jej gra na Rolandzie (na fortepian czy choćby pianino nie było na mikroscence miejsca) zdominowały przestrzeń powietrzną. Widać było, że śpiewanie na żywo to jest to, co lubi najbardziej. Teraz pora na większą scenę. Off Festival? Panie Rojek, jest pan tam? [m]
31 grudnia 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Mietall Waluś to specyficzna postać. Udało mu się kilka lat temu wstrzelić w rynek całkiem przebojową płytą zespołu Negatyw, wziął udział w ...
-
Stardust Memories porzucają covery i debiutują z autorskim materiałem. To będzie bardzo dobra płyta!
-
Pensão Listopad to trio z Wrocławia. Choć nie do końca. Współzałożycielem formacji jest Portugalczyk Joao Teixeira de Sousa. Historia właści...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Trzeci album The Spouds to dla mnie przełom. Wreszcie chce mi się ich słuchać non stop, bez przerzucania niektórych utworów, wreszcie zap...
-
W ciągu ostatnich kilku lat zapatrywania miłośników alternatywy na polską muzykę ekstremalną zmieniły się w znaczącym stopniu. Metal, uwa...
-
Za oknem słońce jeszcze świeci, po różnych pogodowych sensacjach niby jest nawet ciepło, ale każdy podskórnie czuje już nadchodzącą jesień....
Czyżby początek nowego cyklu - relacji z koncertów? ;>
OdpowiedzUsuńjeśli tylko będę na jakimś koncercie (a rzadko się to zdarza jakoś), na pewno napiszę relację. a gdyby ktoś z szanownych dear readers miał ochotę popełnić relacyjkę - niech pisze maila!
OdpowiedzUsuń