29 grudnia 2009

Old Time Radio: Sketches For Another Christmas Songbook (Gusstaff, 2009)

Trochę z premedytacją zasiadłem dopiero dziś do tekstu o najnowszym wydawnictwie Old Time Radio. Już po świętach. Całe napięcie z nimi związane ulotniło się. Telewizja wciąż atakuje bożonarodzeniowymi reklamami, choinki lśnią po nocach, ale to naprawdę już koniec. Przed nami sylwestrowe szaleństwo. Po dniach spędzonych z rodziną, porze wyciszenia i odpoczynku, nastaje czas fajerwerków i nocnych szaleństw. Będzie hucznie, tanecznie i rozrywkowo. Z tego powodu przekornie sięgam po Sketches For Another Christmas Songbook - wydawnictwo, które skutecznie przedłuża mi zapach minionych świąt. 


OTR już od 2003 roku własnym sumptem wydawali świąteczne krążki. Coś w stylu gwiazdkowych singli Pearl Jam. Każde takie wydawnictwo miało własną okładkę (do obejrzenia na stronie zespołu) i nakład wahający się od 17 do 35 sztuk. Niestety, płytki nie były dostępne dla zwykłego śmiertelnika. Zostały stworzone z przeznaczeniem na prezenty dla rodzin i najbliższych przyjaciół. W tym roku muzycy postanowili udostępnić je szerszej publiczności. Do powstałych w ten sposób sześciu kawałków skomponowano dodatkowe pięć i tak narodziły się Szkice.

Tytuł wydawnictwa jest trochę mylący, gdyż połowa z nich to... świąteczne antypiosenki! W pierwszych sekundach wita nas wyznanie I hate Christmas! Pozostałe tytuły są również wymowne: No Christmas Today, December 24th: Barcelona - Arsenal, Winter Came So Early. Gdzież więc klimat wyczekiwania na pierwszą gwiazdkę? Wspólnego kolędowania? Chrześcijańskich wartości? Są, ale podane nie wprost. Płyta OTR to taka tochę przeciwwaga komercjalizacji świąt. Na pewno każdy z nas ma swoje prywatne Top 10 znienawidzonych świątecznych utworów, atakujących z każdej strony, katowanych przez stacje radiowe do porzygania, wciskających się w sklepowe przymierzalnie, bulgoczące z kartek dźwiękowych. Miałkie, przesłodzone, durnowate. Czy nie zbawiennym odreagowaniem tego całego blichtru jest opowieść o sfrustrowanym kierowcy stojącym w korku w okolicach galerii handlowej (L.O.V.E. Love)? Skądś to znamy, prawda? Zresztą, pewnie każdy z nas skrycie przyzna, że budząc się rano w pierwszy dzień świąt, wolałby nie wstawać z łóżka wiedząc, że czeka go parogodzinny maraton odwiedzania bliskich i wsuwania kolejnych kawałków makowca (I Hate Christmas). Wizja spędzenia popołudnia na pasjonującym meczu jest o wiele ciekawsza niż gapienie się tępo na kolejny powrót Kevina samego w domu (December 24th: Barcelona – Arsenal)! W tym właśnie tkwi siła piosenek Old Time Radio. Są takie przyziemne, wyprane w wieloletnich tradycji, ale przez to prawdziwsze, opowiadające o czymś, z czym można się identyfikować.

Muzycznie mamy do czynienia z totalnym minimalizmem. Zrezygnowano właściwie z elektroniki. Mamy tylko gitarę akustyczną i szeptane, nieskomplikowane melodie. Czasami zabrzmią jakieś dzwoneczki, gdzieniegdzie poplumka pianino, jeśli jakieś przeszkadzajki, to delikatne klawisze tudzież grzechotki. To takie właściwie pioseneczki do kominka. Łatwe do zagrania, senne, kameralne i pełne ciepła. Niesamowite, jak w parę chwil muzycy budują świąteczny klimat. Wystarczy parę akordów, kilka linijek tekstu i już siedzimy w przytulnym pokoju w wielką choinką, trzymając gorącą herbatę w dłoni. A za oknem hula wiatr. Z drugiej strony dobrze, że krążek trwa niespełna pół godziny. Płyta pod koniec usypia. Każda z piosenek stanowi osobno zgrabną perełkę, jednak słuchając ich pod rząd, gdzieś w okolicy dziewiątego utworu zaczynam ziewać. To z braku bardziej wyrazistych melodii i wyrafinowanych form muzycznych. I bardzo dobrze, tak ma być - z tej formuły avant-popowych pastorałek nie da się wycisnąć już nic więcej. Chociaż zaśpiewane a capella On A Cold And Frosty Night automatycznie włączam do spisu rzeczy, których mogę słuchać nałogowo o każdej porze roku. [avatar]

Barcelona – Arsenal:


Strona zespołu: http://www.myspace.com/otradio

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni