9 lutego 2010

DagaDana: Maleńka (Offside, 2010)


Przygotowania do Euro2012 weszły w decydującą fazę – stadionów jeszcze nie mamy, autostrad również, za to kwitnie muzyczna przyjaźń polsko-ukraińska. Oto dowód: debiutancki album DagaDany, rzecz na wskroś nowoczesna, ale też pełna tęsknego romantyzmu i urokliwych wątków ludowych.


Historię spotkania Dagmary Gregorowicz i Dany Vynnytskiej (a może po prostu Winnickiej? Przecież nikt nie pisze Julia Tymoshenko, bo to wygląda śmiesznie) znają już pewnie wszyscy, a jeśli jeszcze nie, odsyłam do recenzji EP-ki Wygadana. Płyta Maleńka to pięć znanych z EP-ki piosenek plus kilka nowych kompozycji. Nadal jest to intrygująca mikstura elektroniki, klubowego jazzu, nienachalnych motywów ludowych i po prostu melodyjnego popu. Tylko brzmi to znacznie bardziej soczyście i zawodowo, także za sprawą sporej liczby naturalnych instrumentów zaangażowanych w procesie produkcji. To zespół dwóch osobowości, odznaczających się wyraźnie w piosenkach: te śpiewane przez Danę po ukraińsku mają w sobie ogromny ładunek emocjonalności, wschodnią tęsknotę, uduchowienie, te Dagi to zachodnie piosenki pop, powściągliwie eksponujące emocje i wrażliwość, stonowane i skromniejsze. Jest więc pożądany w każdym dobrym zespole kontrast – taki był u The Beatles czy The Clash. To sprawia, że muzyka nie jest jednowymiarowa, a każdy może znaleźć na płycie swoje ulubione momenty.

Zaczyna się od kameralnej miniatury Preludium Kolir szczastia, która wprowadza do zasadniczego utworu. Delikatny bit, wciągający akompaniament kontrabasu Mikołaja Pospieszalskiego i wokalistki śpiewające w duecie. Po nim następuje singlowe Tango, jeszcze bardziej zmysłowe niż w wersji sprzed dwóch lat. Naturalne brzmienie sekcji i fortepianu potęgują akordeon Szymona Piguły i tęskne skrzypce (gra Mikołaj). Świniorz pokazuje dowcipne oblicze DagaDany – zmyślne połączenie hermetycznej elektroniki ze stylizowanym na ludowy tekstem w finale wybucha bałkańskim zgiełkiem instrumentów dętych. Beirut pełną gębą! Teraz Roman. Co tu dużo gadać, kocham tę piosenkę i nadal jest to mój ulubiony numer tego zespołu. Dana śpiewa tu wprost genialnie, a dialog klawiszy z niedbale, żywiołowo szarpanymi strunami kontrabasu porywa. No i jeszcze te dęciakowe wtręty – fajne! Szkoda, że podkład perkusyjny taki płaski, piosenka aż się prosi o remiks z tłustym bitem. To by się chyba dało zrobić?

Akademia tylko z pozoru wydaje się akademicką wprawką na rozgrzanie palców. Zestawienie barokowego motywu klawinetu (zagrała na nim Gaba Kulka) z hipnotycznie zapętlonym basem i odrealnionymi wokalizami pozwala odpłynąć na dłuższą chwilę. Fortepianowe Interludium wprowadza do bardziej rozrywkowej części płyty. Szumila leszczina to taneczny rytm i smyczkowe spiętrzenie zwieńczone klasycznym motywem dyskotekowym. Podobny bajer występuje w nieco bardziej funkowym utworze Dagadana, w którym gościnnie rapuje Afrojax z Afro Kolektywu. Zostały nam jeszcze trzy bardzo wyciszone piosenki-perełki. Bosa na rosie wokalnie przypomina styl Anny Marii Jopek, ale jak pięknie wypada tu motyw grany na fortepianie przez Danę, jak cudnie rozwija się z tych paru taktów w szaloną improwizację! Sny są jakby z zupełnie innej bajki. Trip-hopowy podkład, dzwoneczki, wyciszony wokal Dagi. Po Romanie bezwzględnie najlepszy utwór płyty. I na zakończenie tytułowa Maleńka. Niepozorna kołysanka z nakręcanej pozytywki, po raz kolejny zwieńczona bałkańskimi dęciakami. Tęsknie jęcząca piła budzi miłe wspomnienie Deserter’s Song Mercury Rev.

DagaDanie udało się w zaskakująco spójny sposób połączyć style kompletnie do siebie niepasujące. A wszystko to z klasą, bez ludyczności, bez epatowania wiochą. Maleńka to płyta, która pogodzi fanów alternatywy i bywalców salonów. [m]

Sny:



Strona zespołu: http://www.myspace.com/dagadana

1 komentarz:

  1. "Maleńka" to bardzo miła uchu płyta i polecam ją wszystkim łasym na nowe, z nieoklepanymi motywami, kąski muzyczne. Bo łączyc folk i elektronikę to trzeba umiec, a dziewczyny i Mikołaj pokazują, że się da.

    Ach. I obowiązkowo udajcie się na koncerty. Ja byłam na katowickim w Rondzie Sztuki i muszę powiedziec, ze bez zabawek jakichkolwiek to ani rusz! : ) A cały zespół na scenie doskonale się bawi. Poza tym po koncercie udało mi się też pogadac z Dagą, Daną i Mikołajem i powiem, że zgrane trio z nich : )

    pozdrawiam!

    M.

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni