24 września 2016
Gaba Kulka: Kruche (Mystic, 2016)
Gaba od lat gra swoje i robi to dobrze. W przypadku nowej płyty nawet jeszcze lepiej.
Przeczytałem recenzję Kruchego na Onecie i mam pustkę w głowie. Autorka tejże użyła tylu porównań i odniesień do różnych istniejących bądź wymyślonych ad hoc gatunków muzycznych, że można by pomyśleć, iż mamy do czynienia z albumem zmiksowanym jak shake w McDonaldzie. Czego to Kulka nie gra na Kruchym? Nowofalowy dancing, postpunkowy kabaret, electro-musical, funk-punka i goth-kabaret. I pewnie jeszcze kilka takich kwiatków było, ale korekta litościwie skreśliła.
Tak daleko bym się nie posuwał, bo to by oznaczało, że Kulka zaczęła grać wszystko, tylko nie to, z czego słynie. A to przecież bzdura. Fakt, że Wojtek Traczyk jakoś chętniej sięga po gitarę basową niż kontrabas nie czyni z zespołu Gaby Klausa Mitffocha. Pewne jest, że kilka piosenek eksponuje rytm i to one najszybciej zapadają w pamięć, jak kapitalne Still, w którym jest dużo basu i fajnie wygłuszonej perkusji, a Gaba śpiewa krótkimi rytmicznymi frazami; jak pancerny I Sat By The Ocean, cover Queens Of The Stone Age, w którym jest mnóstwo basu, a głos wokalistki sprytnie przefiltrowano, tak że mimo braku gitary elektrycznej całość brzmi jak rasowy stoner; jak galopujący Whatsherface, w którym dźwiękom pianina towarzyszą (nie pierwszy i ostatni raz) ejtisowe klawisze.
Jest jeszcze – ha! – przebojowe Jeszcze, które wpisuje się w tradycję radiowych singli Gaby (przypomnijmy Wielkie wrażenie z The Escapist czy Niejasności z Hat, Rabbit), jest trochę piosenek o wyważonych proporcjach i udanych refrenach, z kapitalnym Brother na czele, jest kilka snujących się leniwie knajpianych swingów (Miniature Life, Alright Amanda z solówką na saksofonie), wreszcie to, co zawsze było u Gaby najlepsze – przejmujące ballady, często eksplorujące mroczną stronę życia. Na Kruchym ta najlepsza jest po polsku i nazywa się Zimna dłoń. Oj, ciareczki mam jak za czasów Out, kiedy takie flirty ze światem umarłych były na porządku dziennym. Wyróżniającym się utworem jest też tytułowe Kruche z wywołującymi niepokój partiami dęciaków i cudnymi momentami narastającego dźwięku. I znowu tematyką ostateczną. Najwyraźniej Gabie ze śmiercią do twarzy… tfu, chodziło mi raczej o taki muzyczny mrok. O Timie Burtonie pamiętamy.
Choć w Jaki kolor robi się naprawdę poważnie. Kasia Nosowska napisała niedawno piosenkę o apokalipsie, Gaba najwyraźniej miewa podobne przemyślenia. Takie czasy.
Nie ukrywam, podoba mi się ta płyta znacznie bardziej od The Escapist. To najlepszy zestaw piosenek Gaby od czasów do dziś wspaniałego Out. Covery (jest jeszcze piosenka Kurta Weilla – taka se) mogła sobie darować, ale w ogólnym rozrachunku wyszło bardzo dobrze. [m]
Strona artystki: http://gabakulka.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz