14 lipca 2008

Various Artists: W krainie dźwięków z muz (FDM, 2008)

Powyższa składanka jest wizytówką nowego labelu na polskim rynku muzycznym – FDM. Bardzo cieszy taka inicjatywa, zwłaszcza że przygarnięto pod swoje skrzydła zespoły, które w ostatnim czasie albo wydały interesujące płyty, albo figurowały w mediach jako „nadzieje polskiej sceny alternatywnej”. Wydawnictwo ma ambicje, jak można wyczytać wewnątrz wkładki i na www: wypełnić lukę istniejącą na naszym rynku promując niszowych wykonawców. Myślimy, że uda nam się utworzyć grupę zespołów zaprzyjaźnionych, kierujących się odczuciami i intuicją w tworzeniu oraz ekspresją w wykonaniu, bez względu na rodzaj muzyki - wybór jest oczywiście subiektywny. Jeśli komuś odpowiadają takie założenia, w dziale Kontakt są namiary, gdzie można wysyłać swoje próbki twórczości.

Na płycie znalazło się siedmiu wykonawców; każdy z nich przedstawiony został dwoma utworami. Jednak zanim przejdę do muzyki... Nie wiem kto wymyślił tytuł. Jest dość... nietrafiony. Bardziej kojarzy się z nurtem poezji śpiewanej bądź muzyką relaksacyjną. Złe wrażenie potęguje projekt okładki. Zaorane pole, chmurki i latające płyty kompaktowe. Okropność! Płyta leżąc na półce sklepowej na pewno nie przyciąga wzroku miłośnika muzyki alternatywnej. O zawartości świadczy jedynie podany zestaw wykonawców.

Ponieważ zaprezentowani artyści są dobrze znani z naszych łamów, poniżej krótki zarys utworów, które wybrano na kompilację.

Popo. Zespół od koszmarnego Hello Disco nagrywa coraz lepsze piosenki i coraz bardziej intrygującą muzykę. Na składankę wybrał jeden ze swoich największych killerów, z pysznie zmieniającym się klimatem Magnetic Hall oraz (uwaga!) polskojęzyczną wersję utworu Overdue Love, tu jako Przeterminowana miłość.

Jacek Kuderski przygotował utwory, których próżno szukać na niedawno wydanej solowej płycie. Choć mogłyby się bez problemu na niej znaleźć. To gitarowe, spokojne, leniwe wręcz granie, z lekkimi wpływami macierzystej grupy (Myslovitz). O ile jednak Ludzie honoru bujają błogo, to niestety Muzyka drażni i irytuje. Kuderski nie jest wybitnym wokalistą, lecz w tym utworze wszystko jest na nie: głos, linie melodyczne, tekst, kompozycja. Chyba najbardziej nieudany numer na płycie.

New Century Classics. Nowa wersja Drift Motion przynosi lepszą produkcję, jest bardziej soczysta, słychać każdy dźwięk, instrument. Co dodaje jeszcze większej głębi i dostojności temu ślicznemu post-rockowemu utworowi. Z kolei absolutnie premierowe Congratulate You, Where? było dla mnie magnesem przyciągającym do wydawnictwa. Rzecz wygląda jak zaginiona kompozycja z debiutanckiej EP-ki. Proszę dołączyć ją do playlisty i posłuchać całości. Idealne wtopienie, prawda? Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że zespół w takim razie od ostatniego roku się nie rozwinął. Cóż, firma zapowiada długogrającą płytę zespołu na jesień 2008. Sprawdzimy!

Zerova. Osobiście dla mnie objawienie zeszłego roku. Ekipa z Białegostoku zafascynowana Múm. I dla nich warto zakupić płytę, gdyż dostajemy dwa premierowe kawałki 99 Six oraz Kudos. Laptopowa elektronika, aksamitne akordy gitar i zwiewne wokale. Brzmią rewelacyjne niezależnie od pory dnia i roku. We wkładce oprócz krótkiej biografii ascetyczna informacja „(...) w niedalekiej przyszłości ukaże się ich pierwsza długogrająca płyta wydana na rynku polskim”. Chcę już teraz!

Hatifnats. Nadzieje polskiej sceny indie. Słysząc rozszalałe, wyrwane spod kontroli kaskady gitarowe w Horses From Shellville nietrudno zrozumieć dlaczego. World 2 w nowym miksie nabiera jeszcze więcej przestrzeni i udowadnia, że w nurcie shoegaze’u kapela ma jeszcze wiele do powiedzenia.

Lotyń. Przyznam, że ze wszystkich wykonawców Lotyń jest mi najmniej znany. Gdzieś mignął mi ich album Sukienki Edgara, gdzieś u znajomych wybrzmiał jakiś kawałek, ale... w głowie zostało mi jedynie wspomnienie zespołu takiego trochę rozlazłego, plumkającego na gitarach pioseneczki. I taki jest utwór Układy. Nijaki. Nie to, że zły, ale z gatunku tych, co wpadają jednym uchem i wylatują drugim. Dlatego niemałym zaskoczeniem przyjąłem Podatny na mgły dotyk. Fajna, rozświetlająca piosenkę zagrywka gitarowa przyjemnie świdruje uszy w tym pogodnym utworze. Więcej takich numerów i już nikt nie będzie pamiętał, że kiedyś to był najlepszy polski zespół bez płyty.

L.Stadt. Tu jedynie mamy dwa wycinki z debiutu: Gore i Fagot Eyes. Jednakże przygotowano nowe miksy, dzięki czemu utwory brzmią lepiej, a wokalista śpiewa głosem głębszym, bardziej zmysłowym.

Dla osób, które okazyjnie spotykają się z polską sceną alternatywną, kompilacja będzie bardzo dobrą okazją, by zapoznać się z muzyką rzadko obecną w oficjalnych mediach. Stosunkowo mała liczba utworów premierowych może okazać się niewystarczającą zachętą dla bardziej wtajemniczonych. [avatar]

2 komentarze:

  1. no jasne ,że żarówa rządzi-]

    OdpowiedzUsuń
  2. premiera płyt popo, new century classics i zerova już 23-go listopada 2009.
    na stronie fdm.net.pl można je kupić za 0 zł!!!

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni