19 października 2012

Maria Peszek: Jezus Maria Peszek (Mystic, 2012)


Hejterzy mają peszka: Peszkównie znowu się udało nagrać płytę, która nikogo nie pozostawi obojętnym. 

Maria Peszek ma problem z Polską i Polska ma problem z Marią Peszek. Polska nie rozumie, że można śpiewać piosenki o życiowych sprawach, używając codziennego języka i zdań prostych niezłożonych. Nie wielkimi metaforami, Miłoszem czy Mickiewiczem. I nie o dupie Maryni, bo słuchacze radia Zet i tak nie zwracają uwagi na tekst. Polska nie rozumie, że Maria Peszek woli śpiewać o swojej dupie. O swoich problemach. Wśród tych problemów jest zmęczenie Polską i ludźmi, którzy za wszelką cenę pragną jej udowodnić, że wiedzą lepiej od niej. Jak należy śpiewać, o czym śpiewać i jakimi słowami się wyrażać. 

Tematykę i odbiorcę płyty definiuje pierwsza piosenka Ludzie psy. Dla was drapie strupy myśli/ Dla was w supły wiąże słowa/ Dla was śpiewa pieśni z pleśni/ Śmieciowa królowa/ Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci/ Obywatele-degeneraci/ Ej, duszy podpalacze/ Róbmy dym. Czy po takim wstępie można mieć jakiekolwiek wątpliwości? To będą piosenki o rozdrapywaniu ran, to będzie samookaleczenie, to będzie wywiad rzeka z odratowaną samobójczynią. O gwałtownym załamaniu nerwowym (Nie ogarniam), o chwilach euforii po zażyciu antydepresantów (Wyścigówka), desperackim wołaniu o pomoc (Żwir), porzuceniu wiary (Pan nie jest moim pasterzem), o psychodelicznych wizjach (Pibloktoq), o chęci wymazania swojego istnienia poprzez negację macierzyństwa (Nie wiem czy chcę), wreszcie o pogodzeniu się z nieuchronną śmiercią (Zejście awaryjne). Po drodze jest też odrzucenie przestarzałego pojęcia patriotyzmu (Sorry Polsko) i ostentacyjne wypięcie tyłka na polityczne wojenki naszych kacyków (Szara flaga). Jest i epatująca nadmiarem empatii piosenka hołd dla Amy Winehouse – duchowej przewodniczki Marii (Amy).

Dziwne jest podejście niektórych komentatorów do tej płyty. Tyle słyszy się narzekań, że polski pop jest miałki i nijaki, pozbawiony osobowości, że nie porusza istotnej tematyki. Że nasze gwiazdki są zaprogramowane na śpiewanie o pierdołach, a życie w ich piosenkach przypomina serial telewizyjny. Lecz gdy pojawia się artystka o wielkiej charyzmie, śpiewająca ostre, niewygodne teksty, zaczyna się na nią nagonka. Polactwo w najczystszej postaci. Na szczęście jest też bardzo duża grupa słuchaczy, doceniających szczerość i po prostu dobry muzyczny produkt, o czym świadczy pierwsze miejsce płyty w rankingu OLIS-u.

No bo, abstrahując od dyskusji o tekstach, jest to produkt, w pozytywnym znaczeniu tego słowa, naprawdę fajny muzycznie. Brzmiący bardzo współcześnie, tak jak obecnie robi się pop. Sporo elektroniki zmieszanej z żywym instrumentarium, brudy, dysonanse, ładne melodie skontrastowane hałasem i wrzaskiem. Refreny wbijają się w głowę, jest co pośpiewać, czasem zatańczyć. Podoba mi się, jak z emocjonalnej niepewności w Ludziach psach wyłania się dyskotekowy motyw. Albo jak muzyka zwija się w pięść, by walić po głowie razem z wrzaskliwym wokalem w Wyścigówce. Lekkość refrenu pełnego obraźliwych epitetów w Amy. Podwojony wokal w Żwirze. Chirurgiczna precyzja tanecznego rytmu w Pan nie jest moim pasterzem. Zaskakująca niejednoznaczność brzmienia w Pibloktoq. Prosty poprockowy motyw w Padam. Skromna podniosłość fortepianu w Zejściu awaryjnym.

Jestem człowiekiem psem z mokrą sierścią. Jezus Maria Peszek mi się podoba i tyle. [m]

Ludzie psy:



Strona artystki: http://www.facebook.com/peszekmaria

9 komentarzy:

  1. Recenzja słowo w słowo wyjęta z moich ust. Nowa płyta Marii to mistrzostwo i już nie mogę się doczekać krakowskiego koncertu.

    OdpowiedzUsuń
  2. no to chyba jednak muszę posłuchać, bo mój hejt traci na sile.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wearefrompoland się skończył.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiadomo, że artysta musi sprzedać jakąś narrację, żeby potem dziennikarze mogli o płycie JAKOŚ pisać. Tu narracja jest dość ograna - samobójstwo, cierpienie, ten straszny patriotyzm, zaskoczeniem jest tylko hamak. Dla mnie to jest zupełnie niewiarygodne i do tego ta egzaltacja raczej wkurwia, niż ciekawi.

    OdpowiedzUsuń
  5. "wearefrompoland się skończył" - ja pierdole...
    weź otwieracz od konserw i zrób coś zw swoją głową:)

    OdpowiedzUsuń
  6. '"wearefrompoland się skończył" - ja pierdole...
    weź otwieracz od konserw i zrób coś zw swoją głową:)'

    OK, jeśli Maria Peszek stwierdzi, że nie będzie miała już styczności z muzyką i zniszczy wszystkie sztuki swoich płyt, to coś zrobię ze swoją głową i wezmę otwieracz od konserw.

    Nie pojmuję też oskarżeń o "polactwo" - polski rock zaangażowany dawno przestał się być potrzebny. Jakieś Kaziki, Pidżamy - nadal tego chcecie? Może chcą jakieś dziennikarzyny z "Wprostów" i tak tam "Polityk". Jeśli jakiś gatunek ma sens zaangażowania w Polsce to chyba hip-hop. Choć można też tworzyć utwory mające na cel sakralizację (często apolitycznego) buntu, ale to nie jest żadne zaangażowanie.
    Peszek to zwykły produkt marketingowy, jednego razu tworzy wulgarne piosenki przeznaczone intelektualnie dla gimnazjalistów (a kto będzie się ze mną kłócić?), a dziś nadal tworzy częstochowskie rymy, a teraz "szokuje" "ateistyczną depresją w Tajlandii". Daje mediom to co one chcą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nie jest zaangażowana płyta, to jest płyta o normalnych sprawach. i to jest produkt, dobry produkt, co zostało podkreślone w recenzji. ludzie w wypranymi mózgami wietrzą tu jakiś podstęp i manipulację.

      argument o częstochowskich rymach świadczy o - wybacz - nieuctwie. słyszałeś o stylizacji? literatura pełna jest skomplikowanego bełkotu udającego wielką sztukę i prostych słów nazywających rzeczy po imieniu. Peszek mogłaby pisać równie popieprzoną poezję jak Nosowska, ale woli prosto, a nawet prostacko. mnie to nie przeszkadza, ja to akceptuję.

      otoczkę medialną można kupić lub ją olać. ja olałem i skoncentrowałem się na samej płycie.

      Usuń
  7. świetna płyta. powiedziałbym nawet, że zaskakująco świetna. ta otoczka medialna trochę mnie uprzedziła, ale zrobiłem to samo co Ty - olałem i posłuchałem. i klęknąłem.
    no i co tu dużo gadać, żeby skumać taką płytę, to trzeba parę rzeczy w życiu przeżyć.
    pozdro! świetna recenzja.

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni