30 marca 2017
Loa Frida: Bipolar EP (wyd. własne, 2017)
Anka Ujma, Polka mieszkająca we francuskiej Tuluzie, przypomina o sobie nowym minialbumem. Chłodniejszym, bardziej skoncentrowanym na elektronice, ale jak zwykle wysmakowanym i pełnym świeżych pomysłów.
Zespół Anki coraz bardziej oddala się od punktu wyjścia, którym była minimalistyczna elektronika, często generowana przez zabawkowe instrumenty, ozdabiana naturalnym, perlistym brzmieniem wibrafonu – w kierunku stonowanej, skandynawskiej odmiany electro popu. Tak właśnie zaczyna się płyta. Trzymany w ryzach bit, głęboki bas i skupiony głos Anki to wizytówka świetnego Wonder. Utwór ma sporą siłę rażenia i nie zdziwię się, jeśli po kilku odsłuchach (kilku – bo jednak muzyka Loa Frida nie wchodzi do głowy tak od razu) trudno będzie wam się od niego uwolnić.
Kolejne nagrania przynoszą kolejne odloty. W Hidden pojawia się więcej syntezatorowej przestrzeni, ale i słodkie momenty wyciszenia – znak charakterystyczny tej wokalistki. W Hello World (And Fuck You) Loa Frida co chwilę zaskakuje, począwszy od neurotycznego wstępu, niepokojącego duetu z nibymęskim głosem (być może jest to po prostu przetworzony głos Anki), przez ambientowy, minimalistyczny mostek aż po finał, w którym atakuje żywą perkusją i psychodelicznymi dźwiękami syntezatorów. Sporo dzieje się tu też w warstwie wokalnej. Po tym szaleństwie kolejna piosenka Washed Up By The Ocean wypada już bardzo tradycyjnie, grzecznie i popowo. Co nie znaczy, że nie ulegniecie jej urokowi. Na koniec niespodzianka, pierwsza od lat piosenka zaśpiewana po polsku. Lola zgrabnie wpasowuje się w klimat albumu, a tekst mówiący o – uwaga, interpretuję – wyobcowaniu w tłumie, inności, na którą nikt nie zwraca uwagi, dobrze uzupełnia teksty anglojęzyczne. Do kompletu brakuje mi tylko piosenki po francusku. Może następnym razem?
Zespół Loa Frida wydaje rzadko i jest bardzo powściągliwy w dzieleniu się swoją twórczością zarejestrowaną w studiu (a może to prozaiczne względy finansowe?). Podobno na koncertach grają dużo więcej materiału, także tego niezarejestrowanego. Zatem – do zobaczenia na koncertach? Oby były to nie tylko występy we Francji, oby promotorzy polskich festiwali, coraz bardziej liczących się w Europie, spojrzeli łaskawym okiem na ten skromny zespół o wielkim potencjale. [m]
Strona zespołu: https://www.facebook.com/LoaFrida
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Mietall Waluś to specyficzna postać. Udało mu się kilka lat temu wstrzelić w rynek całkiem przebojową płytą zespołu Negatyw, wziął udział w ...
-
Przedstawiamy ósmą część cyklu We Are From Poland . Tym razem wyłącznie debiutanci! 01. Mela Koteluk : Spadochron/ demo { więcej } 02...
-
Cześć, rzadko sięgamy po narzędzie do badania opinii publicznej (może za rzadko?), ale czasem warto zapytać Czytelników, co najbardziej ce...
-
Jeśli lubicie kupować muzykę w wersji elektronicznej i jest to muzyka z gatunku tej recenzowanej na WAFP, to odpowiedzią na pytanie zadan...
-
A mogło być tak dobrze. Plug&Play to właściwie jedyny polski zespół pasujący do kategorii dance-punk. Wiadomo o co chodzi: o ostre gitar...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Orient jako towar egzotyczny, wnet abstrakcyjny, z tej samej półki co kurczak po tajsku w oryginalnej, super nad super-marketowej odsłon...
-
Podobno liczy się tylko piękne wnętrze, ale opakowanie może korespondować z wysoką jakością muzyczną płyty. Tak jest w przypadku trzech p...
Piękna muzyka, można się zasługiwać godzinami, co zresztą właśnie robię. "Lola" skradła moje serce. Dziękuję za zacną recenzję.
OdpowiedzUsuńNiesamowita muzyka alternatywna, a Loa Frida mają również niezwykłe teledyski, jedni narzekają, że są okropne, że niski budżet, jak dla mnie mają to "coś" np. Love affair, dobry blog wielu wykonawców nie znam, ale lubię poznawać nową muzykę i nieznanych mi artystów
OdpowiedzUsuń