24 czerwca 2012
Various Artists: Sealesia 2 (Falami, 2012)
Po co powstają takie składanki? Ano zwykle po to, by przedstawić słuchaczom coś nowego. I jeśli pierwsza część kompilacji niczym mnie nie zaskoczyła, to „dwójka” przyniosła kilka ciekawych odkryć.
Gdy mowa o wydawnictwach Falami, nie można nie wspomnieć o opakowaniu płyty. W przypadku „jedynki” były to wbudowane w digipack okulary stereoskopowe, tym razem dostajemy masywne rozkładane pudełko z dwoma zestawami... kart do gry w oko. Fajny pomysł, ale... Dlaczego postacie zaprezentowane na kartach nie mają nic wspólnego z wykonawcami z płyty? Po kiego mieszać malarzy, grafików, streetartowców z muzykami? Jak dla mnie za dużo pomysłów, które wywołują chaos, zwłaszcza u osób spoza regionu. A karty karty... Gra w oko to średnia rozrywka, gdyby to były talie przeznaczone do gry w skata – tak popularnej na Śląsku – miałoby to większy sens.
No dobrze, dość marudzenia, przechodzimy do muzyki. Na początek utwory, które mnie najmilej zaskoczyły. Highlightem jest dla mnie Finko zespołu Czary Mary Koszmary i Ćmy. Nie wiem skąd oni się wzięli, ale błagam o ich płytę. Piękny akustyczny blues, którego nie powstydziliby się The Black Keys, z Guzikowym (tego pana z Homosapiens) wokalem i fantastycznymi chórami. Cudo! Numer dwa to oczywiście premierowe nagranie Milcz Serce – Wielki pożar Chicago porywa, mimo że to taki spokojny kawałek. Ale połączenie emocjonalnego wokalu z mechanicznym rytmem i końcową eksplozją dęciaków (więcej, więcej!) daje po raz kolejny efekt zbliżony do doznawania twórczości Grega Dulliego. Trzeci w kolejce niech będą The Abstinents, których płytę już mam i jest to po prostu zajebisty, garażowy, bezkompromisowy punk z ostro napieprzającymi saksofonami. ARRM wysmażyli kolejny świetny utwór – Sand to może i niezbyt wybitny, ale wspaniale orzeźwiający, wręcz wzorcowo skomponowany postrockowy koktajl. Wszystko tu jest na swoim miejscu, a chłodnej elegancji bazy i nachodzących na siebie motywów gitary nie sposób się oprzeć. Z pewnym zaskoczeniem skonstatowałem też „podobanie się” utworu Play It Calm Deception zespołu The Blues Experience. Bardzo tradycyjne granie z ciekawym, głębokim kobiecym wokalem – słucha się, choć całej płyty chyba bym nie kupił (w przenośni i dosłownie).
Z rzeczy mniej ekscytujących, ale wciąż bardzo słuchalnych, mamy na Sealesii 2 sporą sekcję elektroniczną, poczynając od ośmiobitowego hipiersonika (czyli nowego bandu Marcina Babko, twórcy składanki), przez dubowo-reggae’owe Fire In The Hole, trip-hopowo-samplowany Cuefx Band (głos wokalistki bardzo mi się podoba, jak i ciężkawy klimat oraz użyte sample dęciaków), minimalistyczną poetycką elektronikę duetu Brzoska i Gawroński (dobry tekst po polsku), aż po agresywne electro Slutocasters.
Do tego parę znanych już dość dobrze wykonawców: Graftmann, Don’t Be A Poor Person (nowa, nieco ociężała wersja Stop), The Band Of Endless Noise, Korbowód, 3 Kluski Śląskie, Oh Ohio, Keira Is You, The Marians. I jest jeszcze nowa nadzieja nastolatek, strasznie przez Babkę reklamowana Holly Blue, która może i jest słodka i śliczna, ale tak naprawdę zupełnie bez charakteru. Ok, jak na siedemnastolatkę może i brzmi to ładnie i profesjonalnie, ale umówmy się, to nie jest to, czego najbardziej nam w muzyce potrzeba. Chociaż w sumie wolę, żeby młodzież słuchała tej panny niż Hanny Montana czy innego disneyowskiego gówna. Od Holly do Julii Marcell czy Karoliny Kozak? To nie jest głupi pomysł.
Sealesia 2 to kawał dobrej roboty. 21 nagrań na bardzo dobrym poziomie, z czego każdy znajdzie dla siebie coś ekscytującego. Warto mieć również ze względu na ekstrawaganckie opakowanie, którym możecie bajerować fanki Holly Blue. [m]
Coś niecoś: http://www.facebook.com/sealesia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
hhhmmm chyba było zlecenie na Holly, bo żadnych konkretów tylko same pustaki:)i jakoś w całym tym wypracowaniu najwięcej uwagi poświęcone na to co sie nie podoba. To się nazywa charakter krytyka.. pomyśl synu pierw, proponuje poczekać na album ...
OdpowiedzUsuńAbstinents? Płyta? Gdzie? Skąd? Kiedy?
OdpowiedzUsuńChcę to!
to jest samizdat, pisz do zespołu, albo spróbuj dorwać na koncercie
Usuńczego najbardziej nam w muzyce potrzeba?
OdpowiedzUsuńwkurwienia
Usuńbazinga wypowiedzianego w najbardziej znudzony sposób
UsuńW związku z tym, że autor powyższego tekstu zadał w nim kilka pytań, na które najprawdopodobniej nie może znaleźć odpowiedzi, respondujemy:
OdpowiedzUsuń„Dlaczego postacie zaprezentowane na kartach nie mają nic wspólnego z wykonawcami z płyty?” Mają – jedni i drudzy są artystami.
„Po kiego mieszać malarzy, grafików, streetartowców z muzykami?”. Tak się dziś robi sztukę po prostu. Nas interesuje nie tylko muzyka.
Przy okazji chcielibyśmy zauważyć pewną niekonsekwencję: z jednej strony autor pisze, „za dużo pomysłów, które wywołują chaos, zwłaszcza u osób spoza regionu”. A zaraz potem, że „gdyby to były talie przeznaczone do gry w skata – tak popularnej na Śląsku – miałoby to większy sens.” Czy taka zmiana nie sprawiłaby jednak, że wydawnictwo stałoby się regionalne, skierowane tylko dla miłośników śląskiego folkloru? Czy, parafrazując, nie wywołałoby to większego chaosu wśród osób spoza regionu?
Chcielibyśmy również zareagować na złośliwości pod adresem grupy Holly Blue & Soundpetersburg. Pisząc "Chociaż w sumie wolę, żeby młodzież słuchała tej panny niż Hanny Montana czy innego disneyowskiego gówna " autor ustawia Holly w tym samym kontekście co Hannah i „disneyowskie gówno”. Przeciw temu protestujemy. Tym bardziej, że zamieszczona na recenzowanej kompilacji piosenka „Tic-Tac Sound”, to nie jest rzecz stargetowana pod nastolatki. Nie musi podobać się autorowi, ale niech nie mówi, że to jest numer dla dzieci. Bo nie jest.
Marcin Babko (Falami Wydawca)
Marta Strzoda (Mamami Studio)