20 czerwca 2012
Plazmatikon: Muzak (eReM Nagrania, 2012)
Jesteśmy pracoholicznymi prostytutkami na smyczy wielkich korporacji, czekającymi na nadejście weekendu.
Plazmatikon do tej pory nagrywał połamaną elektronikę, dobrze ocenianą, ale dość niszową. Nic dziwnego, że chłopakom trochę się to znudziło i postanowili „wyjść do ludzi”, uprzystępniając swój repertuar. W tym celu zatrudnili wokalistę, napisali fajne piosenki i... voila, jest Muzak!
Decyzja o postawieniu Bartka Schmidta przed mikrofonem okazała się strzałem w dziesiątkę. Facet ma idealną barwę do takiej muzyki i wrodzoną zadziorność, pozwalającą z disco zrobić buntownicze, kontestacyjne songi.
Zaczyna się od prawdziwych wymiataczy. Load Up Your Battery to zaproszenie do joggingu, którego nie powstydziłby się James Murphy – odpowiednie tempo, elektronika podgryzana przez nerwowy riff gitary, krzykliwy wokal Bartka. Już się bujam, a przecież to jeszcze nie gwóźdź programu. Którym jest bez wątpienia najbardziej przebojowy numer Plazmatikonu ever – Waiting For The Weekend. A tu jest tak dobrze za sprawą refrenu, który jakoś dziwnie krąży wokół najlepszych hooków Bloc Party. I ten punkowy, „czarny” wokal! Jestem kupiony.
Po tych dwóch bombach panowie wcale nie zwalniają tempa. Muzak napakowany jest świetnymi melodiami jak najnowszy smartfon aplikacjami. W Dummy Love urok roztaczają łagodne popowe zwrotki zderzane z ostrymi, agresywnymi refrenami. Nothing But Pain poraża twardym bitem i pomysłowo podanym wokalem. Workoholic Prostitute niby utrzymane w takim staroszkolnym depeszowym klimacie, ale posłuchajcie tego funkowego imprezowego zakończenia! W Sold Out God i M.U.Z.A.K. znowu uśmiecha się do nas duch Mr. Murphy’ego, a Boys Ain’t Toys to już konkretna hardcore’owa jazda na przesterowanych gitarach, z chóralnymi pokrzykiwaniami. W syntetycznym Soulwanderze niesamowite wrażenie robi miękki gitarowy motyw, jakby pożyczony z zupełnie innej bajki. Niespodzianki? Gościnny udział Noviki w Dragon Song, która brzmi... jak piosenka Noviki po prostu, i dziwnie zamyślony, nostalgiczny finał w postaci Little Boy.
Teksty to raczej hasła niż spójne przemyślenia. Prowokacja, może ironia, czy coś na poważnie? Esencją całej płyty wydaje się wyliczanka z M.U.Z.A.K-a: breakfast, traffic, crowd, coffee, meeting, Facebook, lunch, phonecall, shopping, gym, junkfood, relax, taxi, sex… Słowa klucze, tagi opisujące nasze życie. Że niby taka kontestacja nowoczesnego człowieka? Chyba raczej wielkie oko puszczone do słuchacza.
Muzak – lepszy od Viagry! [m]
Strona zespołu: http://www.facebook.com/plazmatikon
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz