Rozpieszczał swoich fanów w ubiegłym roku zespół Blue Raincoat. Dwie płyty długogrające, dwa oblicza zespołu. Everything Is A Piece Of Something z klimatem posępnym, zamyślonym, skoncentrowanym, i przedmiot dzisiejszej analizy Out Of The Blue Into The Black – płyta zagrana na luzie, różnorodna, niestety również chaotyczna i nieprzemyślana.
Zespół wyraźnie poszedł tropem ostatniej kompozycji na pierwszej ubiegłorocznej płycie, czyli Black Hero. Pamiętacie to nagranie? Chóralne refreny, harmonijka ustna, wszechobecny luz. Out Of The Blue... otwiera podobne stylistycznie nagranie My Lover Lay With Me. Ciepłe brzmienie analogowego syntezatora, damsko-męski duet wokalny, wreszcie fajne solo na harmonijce. W kolejnych piosenkach jest trochę niedbałego, beztroskiego grania na gitarze akustycznej (Tales Of A Habitual Drunkard), trochę punkowego wymiatania (Heart Of The Machine, Because The Shell Is Empty), ale dominują łagodne ballady. Niektóre rzeczywiście chwytające za serducho skromnością aranżacji i zaangażowaniem (Diamonds In Your Eyes – w wykonaniu Magdaleny Nowety, Unnoticed King Of Sorrow). Zupełnie nie rozumiem, jaki był sens rozciągać dwie kompozycje do obecnych na płycie rozmiarów. Lullaby For You Baby trwa siedem i pół minuty, z czego od ok. trzeciej minuty nic się już nie dzieje; On The Second Day Of Her Leaving mogło pozostać trzyminutową prostą balladą, ale dosztukowano do niej kolejne cztery minuty zbędnego gitarowego nudziarstwa. Finał płyty wydaje się zbyt monotonny, a piosenki zlewają się ze sobą.
Dobrym pomysłem było zaproszenie do zespołu Magdy, której głos dodaje piosenkom Blue Raincoat lekkości i przestrzeni. Nadal sporym wyzwaniem dla słuchacza jest zmierzenie się z wokalem Mr. Brody, konsekwentnie kaleczącego angielszczyznę swoim koszmarnym akcentem. Jedynym utworem, w którym udało się zneutralizować tę przykrą przypadłość wokalisty jest Unnoticed King Of Sorrow, gdzie jego głos przepuszczono przez ciekawie zniekształcający filtr. W sumie jest to płyta dla wiernych fanów zespołu. Poszczególne piosenki bronią się, jednak całość sprawia wrażenie zestawu skleconego w pośpiechu i bez pomysłu. Mimo wszystko warto posłuchać. [m]
Strona zespołu: www.blueraincoat.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Spontaniczny projekt m.in. Marcina Loksia (dawniej Blue Raincoat) i Kuby Ziołka (Ed Wood, Tin Pan Alley) ma szansę przerodzić się w coś trw...
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
True! It's all true :)
OdpowiedzUsuń