Dziś premiera debiutanckiej płyty zespołu Organizm. Pisząc o nich w Obserwatorze, zwracałem uwagę na ogromną energię zawartą w ich piosenkach, wspieraną przez świetne teksty. Głową w dół potwierdza twierdzenie, że mamy do czynienia z zespołem, który wie, co potrafi i wie, jak to sprzedać.
Na początek ostrzeżenie ministra zdrowia: to nie jest muzyka łatwa, lekka i przyjemna. To muzyka neurotyczna, zaciekła, wywołująca niebezpieczne kołatanie serca, czasem brzydka, do bólu szczera. Jeśli więc nie masz ochoty słuchać o tym, jak jest naprawdę, pozostań przy Muchach, nie narażaj się na odarcie ze złudzeń. Skoro już jesteśmy przy tekstach. Słowa napisane przez wokalistę i basistę Jędrka Dąbrowskiego to bardzo mocny punkt płyty. Krótkie, zwięzłe, lapidarne zdania, które bezlitośnie diagnozują stan ducha i analizują sytuacje damsko-męskie: przemijające uczucie, rozpad związku, chorą namiętność i pożądanie, zniechęcenie, wstręt do drugiej osoby. Pozornie zimne, wyprane z emocji, skrywają w sobie gotujący się kocioł znaczeń, podtekstów, uczuć. Największe wrażenie robi Przez ścianę. Tekst składa się ze strzępów rozmów między mężczyzną i kobietą, których związek na naszych oczach dogorywa. Beznamiętne: Sprawdź te rachunki... Nie, wolę kawę... Daj mi już spokój, nie mam ochoty na to dzisiaj... W ogóle nie słuchałem... Jak tam dziś w pracy? Cholerna pogoda... Ach, bo zapomnę – już cię nie kocham. Porażające. Po tej piosence długo nie można się otrząsnąć, tym bardziej, że słowom towarzyszy niesamowicie hipnotyczna, pogłębiająca uczucie wyobcowania muzyka. Właśnie przed chwilą/ Skończyliśmy się kochać/ Skończyło się nasze trwanie razem/ Wychodzę na ulicę/ Wychodzę z ciebie na ulicę/ Ta noc będzie długa/ Długa i niechciana/ Jak dziecko (Teraz). Oddalamy się od siebie/ W nową pracę, w nowy strach/ Oddalamy się od siebie/ I w pieniądze, i w ich brak (Bukowski). To tylko kilka przykładów tego, jak Dąbrowski potrafi celnie wypunktować patologie drążące zwykłych ludzi. W innych utworach przeprowadza bezwzględną wiwisekcję duszy osobnika znudzonego/zmęczonego życiem (Stoję przed lustrem, przed lustrem stoję/ Przykładam dwa palce do skroni/ I bam!/ Lecz nic się nie zmienia/ Twarz jak twarz wygląda/ Nuda, nuda, nuda/ Żeby tak jakiś powód do samobójstwa), bezsilną wściekłość młodych zaglądających w okna drogich restauracji (Chodzimy po ulicach/ Zaglądamy w okna/ Oboje milczymy/ I patrzymy w światła/ Niema desperacja/ Tylko to prawdziwe, tylko to dostępne/ Tylko to jest dla nas). Łatwo się zorientować, choćby tylko po tych fragmentach, że dla Dąbrowskiego wielkim autorytetem jest Grzegorz Ciechowski. Podobna wrażliwość, podobna ostrość spojrzenia.
Jeśli znacie Funk (piosenka znalazła się na pierwszej części kompilacji We Are From Poland, jest też na Głową w dół), wiecie o muzyce Organizmu prawie wszystko. Najważniejszy jest tu rytm. Praca sekcji Dąbrowski-Affelski jest po prostu fenomenalna! To motor pracujący równo i precyzyjnie. Łączy w sobie zimną dokładność muzyki nowofalowej z energią funku. Jest jak metronom, którego ruchy wyznaczają miejsce dla popisów gitary Tomka Gogolewskiego. Ten gra czasem lekko, zwiewnie, funkowo, czasem zanurza się w odjazdy, tripy, jazgotliwe solówki, sprzężenia i brudy, potęgując wrażenie dysonansu między bałaganiarskim brzmieniem gitary a wyrafinowaną prostotą gry sekcji. Posłuchajcie, co wyprawia ten gość w Teatrach. Swoboda, z jaką przeskakuje z techniki na technikę, robi spore wrażenie. Do tego kompozycja ani na chwilę nie traci spójności. To zresztą jeden z moich ulubionych kawałków. Należą do nich jeszcze wspomniane Przez ścianę (po słowach Już cię nie kocham następuje miażdżące przełamanie, pełne zgiełku i jęków gitary), Ósmy dzień (odjechany finał), Piątek, który trochę odchodzi od Organizmowych standardów w kierunku alternatywnego grania pod Sonic Youth, Bukowski (basista fajnie nawiązuje tu do stylu gry Lesa Claypoola z Primusa; zresztą nie tylko w tym nagraniu).
Bardzo ciekawy, mocny debiut. Płyta niełatwa do strawienia, zmuszająca do przełknięcia gorzkiej prawdy o nas samych. Tu nie ma fajnych refrenów do nucenia przy goleniu, trudno by było też zapodać piosenki Organizmu na jakiejś potańcówce w sąsiedztwie Najważniejszego dnia. Ale kto powiedział, że zawsze musi być miło? Chcesz dostać w pysk, posłuchaj Głową w dół. Spotkajmy się na dole. [m]
Strona zespołu: http://www.organizm.art.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Spontaniczny projekt m.in. Marcina Loksia (dawniej Blue Raincoat) i Kuby Ziołka (Ed Wood, Tin Pan Alley) ma szansę przerodzić się w coś trw...
o.'chcesz dostać w pysk posłuchaj organizmu'. no to musze siegnąć. to zdanie mnie zacheciło ; )
OdpowiedzUsuńmz płyta słaba. ale co ja tam wiem.
OdpowiedzUsuńmuszę przyznać, że recenzja zachęcająca... W sobotę wybieram się na ich koncert!:) po koncercie będę mogła powiedzieć coś więcej na temat ich muzyki
OdpowiedzUsuńRenia, koniecznie napisz po koncercie, jakie wrażenia:)
OdpowiedzUsuńOj, dostałem dzisiaj w pysk od tej płyty. Świetny materiał. W recenzji zabrakło mi tylko skojarzenia z Gang Of Four, które mi się od razu w uszy rzuciło ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!