8 listopada 2011
Cool Kids Of Death: Plan ewakuacji (Sony Music, 2011)
Podobno rezygnują z nagrywania płyt pod szyldem Cool Kids Of Death. Dobrze, że żegnają się z fanami tak udanym albumem. Mają chłopaki jaja.
Różnie to bywało z tym CKOD i moim stosunkiem do ich muzyki. Te uczucia dobrze zobrazuje poniższy wykres.
Jak widać, najnowsza płyta Plan ewakuacji wygrzebała zespół z samego dna. Jak to się mogło stać?
Czy to spryt i czujne nasłuchiwanie nowych trendów, czy po prostu wyraz zmęczenia i rezygnacji doprowadziły do takiej muzycznej wolty, a może panowie wreszcie zrozumieli, że ich fani dorośli, więc i oni powinni zacząć grać dojrzalej? Choćby to miał być ich łabędzi śpiew. Instrumentalne Intro sygnalizuje zmiany. Beztroski bas, surfowa gitara, wyluzowany klawisz – oj, będzie inaczej. Wprawdzie następujący zaraz potem Chrystus ma jeszcze postpunkowe tempo, to jest to raczej zmyłka. Każda kolejna kompozycja oddala od słuchacza wspomnienie standardowej, wrzaskliwej i topornej muzycznie stylistyki CKOD. Ładne melodie, dużo przestrzeni, brzmienia akustyczne organicznie łączące się z elektroniką i zaskakująco melodyjny śpiew (wreszcie jest to coś, co przypomina śpiew) Krzysztofa Ostrowskiego. Cóż za miła niespodzianka!
I znany z radia Karaibski, i tytułowy Plan ewakuacji (zwłaszcza ten drugi) to zgrabne melodie pełnymi garściami czerpiące z modnych trendów w indie popie (muzyka afrykańska, Karaiby i inne egzotyki w rytmach). Wydaje się, że na płycie jest mniej gitary, ale to złudzenie – pewnie dlatego, że nie wali po uszach przesterami, a poupychano ją inteligentnie obok klawiszy i rozbudowanych partii wokalnych (jak choćby w Dalej pójdę sam). Czasem ta gitara zaakcentuje mocniej końcówkę piosenki, jak w Białej fladze czy Wiemy wszystko (powrót do charakterystycznego jazgotania z „jedynki”). Więcej nerwowej elektroniki, przedawkowanej na Afterparty, tu podanej ze smakiem i rozsądkiem, słychać w ostatnich utworach. Świetnie wypadają brudki i motyw przewodni klawisza w Nie mam nic (to zresztą najlepsza moim zdaniem kompozycja, a także jedna z lepszych piosenek tego roku – uff, napisałem to) czy bezduszny rytm zestawiony z zaczepnymi zagrywkami gitary w Złych rzeczach. W ogóle w warstwie muzycznej dzieje się tu dużo dobrego i odważnego. Surowa monotonia Na kredyt, niemal maszynowa repetycja Wyłącz to sąsiadują z tak urokliwymi melodiami, jak te w Wiemy wszystko (pianino, chórki) i Nie mam nic (shoegaze’owa gitara, klaskanie, flow). Co tu dużo gadać, to pierwsza płyta CKOD od lat, której słucha mi się z przyjemnością od początku do samego końca. Cieszy, że zespół zrozumiał, że z wiekiem się łagodnieje i sięga po spokojniejszą, bardziej „kompromisową” muzykę.
No i teksty. Jeśli po Afterparty rzygałem tabloidowymi frazesami, które pustosłowiem zapełniały każdą zwrotkę, tak w przypadku Planu ewakuacji mam sporo pozytywnych odczuć. W tekstach nie ma już agresji i silenia się na udowodnienie za wszelką cenę, że słowo „cool” znalazło się w nazwie zespołu nieprzypadkowo. Jest w nich sporo rezygnacji, czasem podszytej frustracją, czasem po prostu rezygnacji. Na zasadzie: machnę na to ręką, już mi wszystko jedno. Podoba mi się zwłaszcza osnute wokół tytułowej frazy Dalej pójdę sam. A taki Na kredyt wydaje się niezwykle akuratnym komentarzem do aktualnej sytuacji ekonomicznej Europy (Dopóki w ciele życie się tli/ Przelewać trzeba pieniądze zamiast krwi).
Dziękuję za dobre, złe zapominam. Trzymajcie się, chłopaki, i powodzenia w dorosłym życiu. [m]
Nie mam nic:
Strona zespołu: http://www.myspace.com/coolkidsofdeath
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
super, że w końcu ktoś docenił ten krążek. dobra recenzja!
OdpowiedzUsuńTo już nie to samo CKOD...
OdpowiedzUsuńZ jednym się nie zgodzę. Moim zdaniem "2" CKOD to bardzo dobra płyta, bardziej radykalna w brzmieniu niż jedynka. Oczywiście gorsza, ale porównując ją do 2006 czy Afterpaty...no przepraszam, ale te dwie ostatnie to kompletna żenada!!! "Dwójka" trzyma poziom i to wysoki, chociaż zespół miał tendencję spadkową. Nowej płyty nie słuchałem, bo się boję ;p, ale singiel mi się totalnie nie podobał (może dlatego ten mój strach przed rozczarowaniem).
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja Marcel. Popieram. To jest dobra płyta, przebojowa, świetnie wyprodukowana.
OdpowiedzUsuńCo do recenzji Planu Ewakuacji się zgadzam o tyle wykres jest dla mnie bzdurny. Może jestem mega zapatrzona w ckod i nie dostrzegam że 2 i Afterparty są słabe... Każda ich płyta była dobra...
OdpowiedzUsuńŻeby było więcej takich płyt jak "CKOD2". Z poprzednich płyt jedynie "afterparty" i potem te koszmarne remixy mogę uznać za jednoznacznie złe. Ogólnie w tej najnowszej zabrakło mi tej agresji, buty i wkurwienia które zdawało mi się kluczowe w muzyce tego zespołu. Nawet nie chodzi o brak przesterów.. tylko ten tandetny klawisz :P
OdpowiedzUsuńWidać że CKOD szukało electro-inspiracji w numerach NME z ostanich dwóch lat. strzał w stopę. Ale to moja opinia.
Dobrze że zakończyli działalność. Wspominajmy ich ciepło :)
Szczerze mówiąc to kulki zawsze nagrywali dobre płyty, tylko po prostu inne, na swój sposób szli do przodu i się rozwijali. Bezsensu byłoby nagrywać podobne rzeczy na kilku płytach. Dlatego najnowszy krążek jest świetny ;)
OdpowiedzUsuńWitam!!! Zapraszam do posłuchania mojej piosenki. Jeśli ktoś lubi energiczne alternatywne rytmy to może kogoś zainteresuje. Sorki za taką promocję ale tata zawsze mówił żeby do swego dobijać się drzwiami i oknami ;) http://www.youtube.com/watch?v=yUkSY_54Gwk
OdpowiedzUsuńDla mnie ta płytka jest zjawiskowa. Mam poprostu w sobie to coś i tyle. :) Nie załuję wydanych pieniędzy. Pozdrooooo. :)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie najbardziej w CKOD uwielbiam "Afterparty" - elektronika tam doskonale robi, pasuje do płyty, dzięki niem muzyka ma pazur, właśnie taki bardziej elektro. No i nie jest przesadzona (jak zrobione na siłe remixy do tej płyty pod "niewymawialnym" tytułem :))! Jest pasująca pod temat i pod płytę. A teksty - trzebga je brać w cudzysłowiu. Pstiż nazych czasów W 2008 roku śmiało podążyli ścieżką wytyczoną onegdaj choćby przez The Rapture. Nikt z bardziej znanych w PL nie miał odwagi tak grać Nawet teraz są to niszowe sprawy..
OdpowiedzUsuńA "Plan ewakuacji" jest dla mnie nudny jak flaki z olejem - ale to moja wina - oczekiwałem po prostu kontynuacji "Afterparty" Niestety... Zawód, po wielokrotnym przesłuchaniu - jednak delete....
CKOD 2 to niezła płyta, Afterparty też całkiem spoko. Nie zgadzam się z wykresem ...
OdpowiedzUsuń