5 listopada 2011
Hey Karen: A Warning You Should Scream Out (Paris Garage, 2011)
Pod tym pseudonimem ukrywa się Hani, 20 letni mieszkaniec Warszawy. Wcześniej działał pod nazwą Sounds Like Johnny Depp, jednak w perspektywie globalnego rozgłosu i reakcji prawników amerykańskiego aktora postanowił zmienić nazwę na bardziej neutralną. Nie znam wcześniejszych dokonań muzyka, ale zainteresowany sam określa je jako crappy techno on childlish software. Na szczęście Warning You Should Scream Out to klasyczne electro stworzone na lepszym sofcie.
Hani (i tu bardzo pozytywne zaskoczenie) ma bardzo fajny głos. Podobny do głosu wokalisty popowego zespołu Lighthouse Family (kojarzycie hicior High?). I potrafi zaśpiewać kilka ciepłych linii melodycznych. Swoje atuty prezentuje już w otwierającym wydawnictwo We're All On Meth. To co prawda powtarzane w kółko tytułowe słowa, ale ubrane w grzeczne i umiejętnie podane electro przeszkadzajki. Easily Impressed może spróbować powalczyć o swoje miejsce na parkietach. Mimo braku refrenu kawałek nieźle buja i zmusza do niezobowiązującego tuptania nogą. Swoistym sprawdzianem umiejętności wokalnych jest We Are The Nobodies, gdzie Hani nie ma za wiele okazji schować się za elektroniką - całkiem nieźle rade sobie radę mając do pomocy jedynie gitarę akustyczną i głupiutką, ale ujmującą melodię. W pozostałych utworach Hey Karen niestety eksperymentuje.
Piszę „niestety”, gdyż to raczej nie do końca udane próby. Ok, dobrze się słucha Fuck Yeah Breakdown, gdzie za wokal robi sampel rozwścieczonego hitlerowca (na zasadzie zgrywy). Ciężko też wyrzucić z pamięci The Trick Is To Stay Sober - ale wyłącznie ze względu na to, że warszawiak dość bezpardonowo jeździ po całym hipsterskim światku. Airman jeszcze ratuje się fajną zwrotką, ale taka Euphoria czy All Of My Friends, w których nie ma nic ciekawego, odsłaniają boleśnie największe wady albumu - toporną schematyczność. Właściwie wszystkie kawałki opierają się na ośmiu taktach (bądź wielokrotnościach ósemki). Po którymś odsłuchu mózg działa niczym w transie. Jeden beat/osiem taktów - drugi beat/osiem taktów - dynamiczniejszy przerywnik/szesnaście taktów - kolejny motyw/osiem taktów. Nie ma żadnej asymetrii, czegoś, co by złamało aż nadto widoczny schemat. W przypadku piosenkowych utworów, głos Haniego zazwyczaj to przykrywa - w pozostałych numerach takie szkolne rozwiązania są aż nadto widoczne i męczące. [avatar]
Album do pobrania z naszej strefy download.
Strona artysty: http://www.facebook.com/heykarenofficial
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
to nie hitlerowiec, to John Cleese, fragment Latającego Cyrku Monty Pythona :) tak czy siak, dziękuję za recenzję!
OdpowiedzUsuń