24 października 2008

Pustki: Koniec kryzysu (Agora, 2008)

Nie wiem czy fani Pustek zauważyli jakikolwiek kryzys w działalności swojego ulubionego zespołu, ale skoro jego członkowie uznali, że zaczyna nowe się, to pozostaje nam tylko się cieszyć. I gratulować tak udanego powrotu do formy, bo Koniec kryzysu to świetna płyta. Na forach już toczą się dyskusje, czy uczynienie z Basi Wrońskiej głownej wokalistki było dobrym pomysłem, czy wręcz przeciwnie. Mnie się głos Basi podoba, także jej sposób śpiewania jest czymś świeżym wśród polskich wokalistek. Jest w nim sporo popowej gładkości, ale i momenty załamania, kiedy to emocje biorą górę – i to słychać, i to jest piękne, bo pokazuje, że śpiewanie jest nieodłącznie powiązane z tekstem, który coś znaczy, dotyczy konkretnych sytuacji i stanów ducha. Na drugim planie (wokalnie) jest Radek Łukasiewicz, który czasem fajnie potrafi się znaleźć w okazjonalnym duecie czy backing vocals. Świetnie też wypada w jedynym „swoim” od początku do końca utworze (Chcę zrozumieć źle). Trochę szkoda, że Pustki nie poszły w kierunku wokali damsko-męskich, które idealnie pasują do takiej, hm, indiepopowej, koledżowo-alternatywnej stylistyki. Może w przyszłości?

Jaka jest ta płyta w porównaniu z Do-mi-no? Inna. Mniej zadziorna, nie tak nerwowa rytmicznie, bardziej wyciszona, czasem nawet zbyt gładka (chociaż muzycy twierdzą w wywiadach, że starali się uchwycić w studiu surowe, bliskie koncertowemu, oblicze swojej muzyki). Ze zrozumiałych względów bardziej delikatna, kobieca – chociaż sporo tekstów dla Basi napisał Radek. Senty menty, otwierające płytę nagranie, jest nie tylko jednym z piękniejszych, ale i najważniejszych pod względem tekstowym: rzecz o rozstaniu i zaczynaniu nowego życia. Jedna z tych piosenek, która odkrywa swoje uroki dopiero po wielokrotnym przesłuchaniu. Zaraz potem rozbrzmiewa doskonale znane Parzydełko i Nie tak miało być – bardzo charakterystyczny, bardzo Pustkowy numer. Tekst zaśpiewany na dwa głosy, prościutki motyw pianina i oszczędny gitarowy riff – niby nic łatwiejszego napisać taką piosenkę, tylko dlaczego tak mało ich powstaje w Polsce? Jesień – najbardziej zaskakujący moment na płycie. Basia śpiewa tu niemal... soulowo, dużo dzieje się w warstwie melodycznej (jazzujące pianino, gitara akustyczna, e-bow, kwartet smyczkowy) i rytmicznej (cytat z ksiązeczki: Basia – Hip-hop po polsku!). Pomyłka – przykład na to, jak z banalnego wydarzenia można zrobić temat na kapitalną piosenkę. To była tylko głupia pomyłka/ Stłuczka rozpędzonych słów – czyli jak wydobyć piękno słów z życiowego banału. A muzycznie? Fajna praca basu (na którym gra nowy nabytek zespołu Szymon Tarkowski), specyficzny dźwięk starego syntezatora Rolanda Juno-6, no i przede wszystkim intrygujący, wpadający w wibrato, wokal Basi (szczególnie w zwrotkach). Chcę zrozumieć źle – rewelacyjny, brudny, garażowy przerywnik (niespełna 2 minuty) z porywającą jazdą gitary i doskonale pomyślanymi handclapsami. Jaka szkoda, że nie ma tu więcej takich numerów!

W tym miejscu zaczyna się – umowna – druga część albumu. Klimat robi się spokojniejszy, trochę ospały, niebezpiecznie monotonny. Ale jeszcze nie teraz, jeszcze nie w tym utworze. Bo Nuda, to wcale nie nudna rzecz (I znowu cytat, tym razem z Grzegorza Śluza, perkusisty: Nuda po prostu bije z tego kawałka, który jednak wcale nie jest nudny), to piekna klimatyczna piosenka ze zniewalającym, „anielskim” wokalem Basi. Ujmująco skromna melodia została nałożona na domowy bit z taniego syntezatora. Z czasem pojawiają się dyskretne smaczki perkusyjne, pianino, czyste dźwięki gitary. Trochę w klimacie duetu Ballady i Romanse, o którym przeczytacie już niedługo. (Dla zaintrygowanych: to wspólne przedsięwzięcie sióstr Wrońskich – Barbary i Zuzanny). Czerwona fala – kolejny dowód na to, że w zwyczajności tkwi magia, trzeba tylko umieć ją wydobyć. W tym przypadku mamy opis jazdy samochodem, w korkach, na torze przeszkód z rond, tunelów, mostów. Wyciszona kompozycja nabiera smaku dzięki sprzęgającej w tle gitarze i intrygującym partiom Rhodesa oraz akordeonu. Na wysokości Nie zgubię się w tłumie zaczynam odczuwać lekkie znużenie, bo to kolejna spokojna piosenka. Ładna, ale powinna znaleźć się w innym miejsu. Na przykład za Niezdrowym rozsądkiem, który jest najlepszym fragmentem drugiej części płyty. Począwszy od łagodnego wstępu, przez genialne dwugłosowe refreny, aż po hałaśliwy finał – ciary na plecach i euforia w głowie. Idealny przykład indie przeboju, bo są tu i rozbrajające melodie, i sporo brudu, a nawet nibyfolkowy wtręt akordeonu. Chciałoby się zawołać: jeszcze, jeszcze!

Jesteśmy już bardzo blisko finału. Perłowe żałobniki, to jedna z tych piosenek (obok chociażby Senty mentów), które wymagają więcej cierpliwości, aby ukazać wszystkie swoje sekrety. Podoba mi się fraza: Perłowe żałobniki obsiadły mój dach/ Nie lubię płakać, więc kamień do ręki/ Wynocha stąd. Nie podoba mi się naciągana gra słów w wersach Wieczór jak poczucie wina/ Z początku gorzki, a potem mdli. Bo teksty nie są idealne. Mają przebłyski, mają i mielizny. Ale to dobrze, przecież ani Basia, ani Radek nie są nowymi Wyspiańskimi (wspominam o Wyspiańskim nieprzypadkowo, gdyż interpretacje jego wierszy w wykonaniu Pustek są powalające, zaś teksty sprzed kilkudziesięciu lat wciąż doskonale aktualne). Przedostatni numer to Zawracanie głowy. Tu zespół postanowił trochę zaszaleć i zagrał ostrzej, hałaśliwie i brudno. Refren trochę taki pod Yeah Yeah Yeahs – fajny, do pokrzyczenia. I finał: Atrament. Subtelna ballada, zaśpiewana z akompaniamentem pianina i kwartetu smyczkowego. Śliczna końcówka. No, nie całkiem końcówka, bo jako bonus track dostajemy jeszcze nieco przerobioną wersję Końca kryzysu z kompilacji w hołdzie Joy Division.

Rzadko zdarza mi się opisywać album utwór po utworze. Ale Koniec kryzysu jest tego warty. To płyta na pewno nie idealna (bo ugrzeczniony, salonowy kwartet smyczkowy w Jesieni, bo rozczarowujący finał Zawracania głowy, bo wspomniany spadek napięcia w środkowej części albumu), ale bez wątpienia pełna znakomitych, kipiących od pomysłów, przebojowych piosenek. Tak powinien brzmieć polski pop, takie rzeczy powinny grzmieć z radiowych playlist. A płytę mieć trzeba i już. [m]


Strona zespołu: www.pustki.pl

8 komentarzy:

  1. Szkoda tylko, że ani w Empiku ani w Trafficu nie można dostać :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja kupiłem w Empiku dzień po premierze.Może wykupili ludziska? Albo Agora rzuciła mały nakład kontrolnie?

    OdpowiedzUsuń
  3. a może szukłeś/łaś na stanowisku z płytami a to trzeba w prasie

    OdpowiedzUsuń
  4. No generalnie płyt zawsze szukam w dziale płytowym :P. Czyżby Koniec Kryzysu był gazetą?

    OdpowiedzUsuń
  5. jak wydaje agora szukaj na stoisku koło czasopism (tak jak Afterparty CKOD)

    OdpowiedzUsuń
  6. muszę usłyszeć na żywo, jak brzmi materiał.... jest dość skomplikowanty. Taka muza na "zejście"

    OdpowiedzUsuń
  7. nie ma takiego kogoś w Pustkach jak Szymon Śluz...
    Płyta super, "czerwona fala" miażdży, płyta aranżacyjnie i brzmieniowo b. do przodu.

    OdpowiedzUsuń
  8. czeski błąd, oczywiście chodzi o Grzegorza Śluza - już poprawiłem:)

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni