Na początek suche fakty. Jest ich czterech, są z Warszawy. Działalność rozpoczęli w styczniu tego roku. Na ich Myspace można posłuchać czterech utworów. Grają instrumentalną muzykę gitarową. I nie mam tu na myśli wirtuozerskich popisów Steve Vaia.
Kiedyś, przy okazji recenzji debiutanckiej płyty George Dorn Screams zapadł mi w pamięć jeden fragment: GDS grają post-rocka z akcentem na rock. To określenie idealnie pasuje do Tides From Nebula. Chłopaki zdecydowanie stawiają na ciężar. Nie interesują ich ezoteryczne plumkania czy zwiewność podbarwiona instrumentami smyczkowymi. Muzyka ciąży w kierunku post metalu i obszarów eksploatowanych przez kapele pokroju Sun O))) czy Earth. Ciężko strojone gitary, wolne doomowe tempa oraz rozjaśniające całość riffy tworzą piorunującą mieszankę.
Purr jest klasycznym mogwaiowym kawałkiem. Delikatnie rozwijający się motyw przewodni przechodzi w solidną ścianą dźwięku. Sleepmonster przywodzi na myśl dokonania nieco zapomnianego już Ctrlaltdelete. Leniwe dźwięki w logiczny sposób przeistaczają się w finałową nawałnicę, której nie powstydziłby się Tool. Słuchając When There Were No Conections mam dziwne uczucie marnotrawstwa. Kurcze, w tym kawałku jest tyle patentów, że można by nimi obdzielić całą płytę! Proszę zwrócić uwagę na riff w 1'40", ołów z głośników w 3 minucie zwala z nóg, a zwolnienie w 4'10" przynosi autentyczny haust świeżego powietrza.
I ostatnia perełka. Higgs Boson (z racji zboczenia zawodowego już za sam tytuł mają u mnie fory). Kapitalnie współpracujące ze sobą dwie gitary. Proszę posłuchać kawałka na dwa sposoby. Raz wsłuchując się w gitarę prowadzącą, drugi raz w rytmiczną. Tu każdy dźwięk ma swoje miejsce i swoją rolę do odegrania. Plus całkowicie mnie rozbrajająca mini-solówka wchodząca w osiemdziesiątej czwartej sekundzie.
Wybaczcie mój stan euforii - to w tej chwili moje odkrycie roku. Nie widzę w tych czterech utworach żadnego zbędnego taktu. Jestem pod wrażeniem finezji kompozycji. Co odsłuch wyłuskuję nowe motywy i harmonie. Jestem na "tak". And who's the fuck is Klaudia Kulawik?? [avatar]
Strona zespołu: Myspace
22 października 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Spontaniczny projekt m.in. Marcina Loksia (dawniej Blue Raincoat) i Kuby Ziołka (Ed Wood, Tin Pan Alley) ma szansę przerodzić się w coś trw...
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
eh avatar powinieneś pracować w teraz rocku
OdpowiedzUsuń