Muzycy śląskiej (jeszcze kilka lat temu pewnie by się za to stwierdzenie obrazili, bo przecież miasto, przez które przepływa Przemsza, to Sosnowiec) Muariolanzy ukuli na swoje potrzeby termin ambient jazz. Coś w tym jest. Ich długie (tytułowy utwór ma ponad osiemnaście minut!) rozimprowizowane kompozycje łączą w sobie wyraźne elementy jazzu (gęste partie trąbki) i muzyki tła, snującej się niepostrzeżenie gdzieś w kącie świadomości. Stąd też nie całkiem od rzeczy skojarzenie z muzyką filmową. Taką spod znaku starej awangardy, gdyż chwilami ma się wrażenie cofania w czasie do lat 70.
Kto widział Muariolanzę na koncercie, wie że ta muzyka opiera się na improwizacji, feelingu, spontaniczności. Kompozycje rozciągają się w kilkunastominutowe transy, wypełnione gitarowymi solówkami Mariusza Orzełowskiego i zapętlającymi się partiami trąbki Dominika Mietły. Ale Muariolanza to coś więcej niż nieuczesana, niepokorna kaskada dźwięków. To także obraz i słowo. Za wizualizacje i instalacje wideo odpowiada Żyła. Intrygujące filmy wideo wyświetlane są podczas koncertów na wielkim ekranie za zespołem. Teksty autorstwa Marcina Babko to jego wiersze deklamowane i wykrzykiwane, często w dość drażniący sposób – jednak bez wątpienia nadające zespołowi indywidualizmu. W Septymonie, wzorem raperów, zespół reklamuje się słowami: Na cały świat Muariolanza/ Tak, tak/ Wrzuć monetę do szafy grającej/ Peelen euro dolara ubika/ Tutaj gra Muariolanza/ Pojawiła się/ Nie znika. W Orient Expessie narrator zmaga się z nadmiarem myśli w głowie: Mam za dużo myśli w głowie/ Muszę je przelać na papier(...)/ Muszę je zgrać na komputer(...)/ Muszę je puścić w eter. Akcenty humorystyczne? Jak najbardziej. Jestem lemur Muariolanza/ Mieszkam na Borze [dzielnica Sosnowca – przyp. m] / Możesz mnie zaadoptować jeśli chcesz/ Wystarczy tylko wysłać esemes. Albo efekt fascynacji filmami SF klasy B: Mój Marsjanin zastępuje mi mózg/ Nie wiem jak go stamtąd wypędzić/ Już nawet nie wiem czy tego chcę/ Pasuje mi ta symbioza głębi.
W kompozycjach jest sporo funkowej energii, wręcz zmuszającej do tańca i też niektóre fragmenty mogłyby się sprawdzić na parkiecie (staroszkolny beat w Pogorii, puls basu i gęste partie perkusji w Septymonie), jednak za dużo tu chaosu i swobody twórczej, by wpuścić te utwory do dyskoteki. Materiał został nagrany w ciągu jednej pięciogodzinnej sesji, z czego połowę utworów „wyimprowizowano” na poczekaniu. To pokazuje ogromny potencjał i zgranie zespołu, ale jednocześnie może przeszkadzać osobom o konserwatywnym podejściu do muzyki popularnej, wg którego „piosenka” lub „utwór” powinny mieć czytelną i logiczną strukturę podzieloną na zwrotki i refreny. Po drugiej stronie Przemszy to płyta na długie wieczory w doborowym towarzystwie, gdzie muzyka ma stanowić tło do zażartych dyskusji, palenia i picia. Nie każdemu się spodoba, ale wielu ma szansę zaintrygować i zahipnotyzować.
I jeszcze ciekawostka. Do wydawnictwa dołączono autorską grę planszową pt. Muariolanza gra. Rzucając kostką możesz m.in. zabić ekspedientkę w nocnym (przegrywasz), pobujać się na huśtawkach, przebiec na Pogorię lub załapać się na ostatni seans filmowy (czekasz jedną kolejkę). Zakręcony pomysł! [m]
Strona zespołu: www.muariolanza.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Spontaniczny projekt m.in. Marcina Loksia (dawniej Blue Raincoat) i Kuby Ziołka (Ed Wood, Tin Pan Alley) ma szansę przerodzić się w coś trw...
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz